The Gifted: Naznaczeni: sezon 1, odcinek 2 – recenzja
The Gifted: Naznaczeni w drugim odcinku kontynuują to, co było dobre w premierze serialu. Nie wszystko jednak gra idealnie.
The Gifted: Naznaczeni w drugim odcinku kontynuują to, co było dobre w premierze serialu. Nie wszystko jednak gra idealnie.
Ciekawy jest fakt doboru reżysera, który ma duże doświadczenie kinowe. Len Wiseman to przede wszystkim twórca serii Underworld oraz reżyser filmów Live Free or Die Hard i Total Recall. Ciekawe, czy to jest sygnał, że producenci tego serialu chcą brać filmowców z podobnej półki, by tworzyli coś o określonej, oczekiwanej jakości. Sam ten fakt jest intrygujący.
Na pewno Wisemanowi udaje się dobrze rozbudowywać atmosferę ciągłego zagrożenia i niepewności. Doskonale jest ta atmosfera wprowadzona w każdym wątku. Dzięki temu serial ogląda się na zupełnie innym poziomie, bo nie jesteśmy pewni, czy ktoś zaraz nie zginie. Nawet, jeśli ostatecznie wszyscy wychodzą z tego cało, to budowa tych emocji zasługuje na najwyższą pochwałę. Zwłaszcza w wątku szalejących portali Blink, które mogą doprowadzić do tragedii.
Kwestia portali i choroby Blink jest jednym z mocniejszych akcentów, bo wszystko tutaj buduje najwięcej emocji i wspomnianej atmosfery. Czuć to w kwestii portalu, gdzie po jego drugiej stronie stoją uzbrojeni policjanci. Każdy etap wydaje się rozsądnie prowadzony, a napięcie dobrze rośnie do efekciarskiej kulminacji z szalejącymi portalami. Mam jedynie problem z rozwiązaniem fabularnym, bo jak to wszystko dobrze działa, tak koniec końców wszystko kończy się prosto i nawet banalnie. Bohaterka wbiega, bez problemu udaje się do Blink i wstrzykuje jej lekarstwo. Jakość tego zabiegu stoi trochę w sprzeczności z dobrą podbudową pod taki finał.
Serial dobrze wpisuje się w ideę świata X-Menów, który wykorzystuje mutantów jako alegorię jakichś rzeczywistych problemów. Dobrze to widzimy w sytuacji w szpitalu, gdzie mutanci są traktowani jako osoby trzeciej kategorii. Może to być uniwersalne odwołanie do sytuacje służby zdrowia w jakimkolwiek kraju, gdzie ludzie mogą być traktowani źle z jakichś przyczyn. Należycie jest to też pokazane w scenie retrospekcji z wypadu rodziny na kręgielnie. Nie brak rozmów o prawach mutantów i prawach jednostki. Wszystko takie, jakbyśmy mogli oczekiwać po świecie X-Menów, gdzie takie motywy zawsze były ważniejsze niż akcja i widowisko.
Trochę rozczarowuje wątek Polaris, której przebywanie w więzieniu jest schematyczne i przewidywalne. Każdy etap jest oczywisty, nieciekawy i wykorzystuje klisze gatunkowe. Nie zmienia tego fakt, że mówimy o mutantce, bo nie dostajemy nic co by wyrywało tę sytuację ze sztampy. Nawet nie zmienia tego ten moment, gdzie pobita Polaris używa mocy, by pokonać przeciwniczkę. Na razie najsłabszy element, który nie wzbudza emocji i nie pokazuje za bardzo tego, co się liczy w świecie X-Menów.
Dostajemy też wspomnienie wydarzeń, które rozpoczęły nienawiść do mutantów. Zgodnie z zapowiedziami jest to coś, co można porównać do 11 września 2001 roku. Wspomnienie o tym, że mamy do czynienia z jakąś zabójczą falą mocy wydaje się mieć związek z tym, co mówiono w filmie Logan. Przynajmniej w jakiejś części. Wiemy, że to zabiło i mutantów, i ludzi, więc pozostaje jedynie pytanie, kto za odpowiada? Czy twórcy pozwolą sobie na powiązanie z wyjaśnieniem z Logana? Jest tutaj potencjał na dobre nawiązanie.
Ważne role w odcinku odgrywają Caitlin i Reed Struckerowie. Ta pierwsza nawiązuje ciekawą relację z Marcosem (fajny pomysł z jego krwią), ale jej wątek z kradzieżą leków to też rzecz trochę tworzona po linii najmniejszego oporu. To wszystko czasem jest zbyt proste i oczywiste, a przez to wydźwięk emocjonalny jakoś siada. Zresztą to samo można powiedzieć o Reedzie podczas przesłuchań, gdzie rozwój tego wątku rozgrywa się według przewidywalnej listy. Za mocno twórcy opierają się na kliszach gatunku, by to miało sens. Sam wątek postawienia Reeda po drugiej stronie barykady może zaprocentować.
The Gifted to dobry serial, który świetnie wpisuje się w konwencję X-Menów. Na razie jednak nierówny. Ten odcinek to z jednej strony świetna atmosfera zagrożenia, z drugiej dość mozolnie prowadzone i banalne wątki oparte na oczywistościach oraz gatunkowych kliszach. Po pilocie można by spodziewać się czegoś więcej, ale momentami scenariusz zawodzi.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat