The Gifted: Naznaczeni: sezon 2, odcinek 3 – recenzja
Data premiery w Polsce: 3 października 2017The Gifted: Naznaczeni miał potencjał na bycie kapitalnym serialem, wychodząc ponad komiksowość. Niestety im dalej, tym gorzej.
The Gifted: Naznaczeni miał potencjał na bycie kapitalnym serialem, wychodząc ponad komiksowość. Niestety im dalej, tym gorzej.
The Gifted oferuje jeden wątek na solidnym poziomie. Przynajmniej do pewnego czasu. Spotkanie Marcosa z dzieckiem to chyba jedna z niewielu scen w tym serialu, które mają emocje. Oczywiście cały wątek jest naciągany do granic możliwości, bo twórcy idąc na skróty, wymyślili chorobę dziecka, którą może wyleczyć tylko moc ojca. To musi doprowadzić do spotkania z Lorna i dylematu moralnego bohaterów. Gdyby nie fakt, że wszystko jest tak sztucznie inscenizowane, być może cały wątek by zagrał przyzwoicie. A tak mamy Marcosa, która przełamuje opór trojaczków i chce walczyć o rodzinę. Wszystko w miarę sensownie jest usprawiedliwione retrospekcjami, które wyjaśniają, dlaczego tak mu zależy i dlaczego te emocje są tak silne, ale czy to coś zmienia? Gdy dochodzi do starcia z Reevą, jest po prostu kiczowato. Jej moc po raz kolejny jest ukazana dziwacznie, bez pomysłu i tak naprawdę trudno określić, na czym ona polega. Wszystko koniec końców staje się oczywiste, a rola Lorny i Andy'ego w tym wszystkim do niczego nie prowadzi. Gdyby nie emocje Marcosa, trudno byłoby powiedzieć o tym cokolwiek pozytywnego.
W pozostałych wątkach jest jeszcze gorzej. Nie mogę zrozumieć, jak największą zaletę serial - rodzinę Struckerów - można byłoby przemienić w jego najgorszą wadę. Reed ma jechać do Baltimore po leki dla mutantów, więc ma misję. I co się dzieje? Caitlin martwi się, że córka zachowuje się dziwnie, nie odzywa się do ojca i radzi mu, by wziął ją ze sobą i po drodze poszli razem na lody. Zastanawiam się, czy twórcy w ogóle rozumieją, jak absurdalnie to brzmi? Tego typu rodzinne motywy miały pewnie nadać ludzki wymiar tej historii, a jedynie pogłębiają problem, jakim jest kiepska jakość scenariuszy. A przecież cały wątek dalej nie łapie wiatru w żagle. Nagły wybuch mocy Reeda podczas prowadzenia samochodu nie jest może zaskakujący, ale już reakcja bohatera i wyraźny zgrzyt związany z zatrzymaniem samochodu już jak najbardziej. To wszystko nie ma w sobie żadnej płynności, a kolejne problemy bohaterów są aż nadto wyraźnie wymuszane.
Jeszcze gorzej jest wątku Blink i Thunderbirda. Ich wyprawa do Morloków jest pasmem irytujących scen, bolesnych oczywistości i dialogów wołających o pomstę do nieba. O dziwo w tym miejscu postać Thunderbirda zachowuje się prawidłowo. Skupiony na misji, szukający tropu, wierzący w cel. Tak to powinno wyglądać. Można było mieć nadzieję, że scenarzyści w końcu zrobili coś dobrze. Ale nie... Blink w tym równaniu popada w skrajność. Zachowuje się irracjonalnie, głupio i irytująco. Zaczyna marudzić towarzyszowi, jakby ten ją siłą tam zaciągnął w nikczemnym celu, a nie po to, by znaleźć coś, co im jest bardzo potrzebne. Absurdalne, niezrozumiałe i pozbawione sensu zachowanie bohaterki nie zostało w ogóle wyjaśnione. Po prostu jest tak, bo tak i tyle. A robienie z niej sojuszniczki Morloków, bo wpasowuje się w to, kim oni są, niczego w tym nie zmienia. Pomijając, że Morloki i ich społeczność wyglądają... tanio. Nie ma w tym ani pomysłu, ani próby pokazania tego z jakąś wizją. A myślałem, że gorzej niż w X-Men: Apocalypse być nie może w kwestii tych postaci.
Taką wisienką na torcie tego, jak poziom serialu spada, jest były agent Turner. Można było mieć nadzieję, że postać odegra w tym sezonie jakąś rolę, ale szybko może je włożyć pomiędzy bajki. Okazuje się, że obecność Jace'a Turnera w tym sezonie jest totalnym nieporozumieniem. Jego chora obsesja na punkcie mutantów i pasmo żenujących zachowań nic nie wnoszą do serialu. A twórcy tutaj też idą często na skróty, bo dają nam scenę sugerującą, że ma on supermoc. Ten moment, gdy odwraca się w kierunku, w którym uciekli bohaterowie i centralnie patrzy na plamę krwi na płocie... a wszystko z odległości jakichś 15 metrów... to po prostu mówi wszystko. Tylko Turner mógł to odkryć i zdążyć nakryć bohaterów na ucieczce? Skrótowość tego typu rozwiązań jest wręcz zagadkowa. Tak pasuje twórcom, więc tak to pokazują. Pal licho sens i wiarygodność.
The Gifted w 2. sezonie jest serialem coraz gorszym. Z odcinka na odcinek twórcy przechodzą samych siebie. Nigdy nie pomyślał, że postawię ten serial na tej samej półce co tragiczne Marvel's Inhumans.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat