The Good Fight: sezon 1, odcinek 6 – recenzja
Najnowszy odcinek The Good Fight ukazuje zalety emisji serialu w CBS All Access. Kanał ogólnodostępny nie pozwoliłaby na przedstawianie internetowego hejtu w tak bezpardonowy sposób, a przy okazji łagodziłby ciekawy występ gościnny.
Najnowszy odcinek The Good Fight ukazuje zalety emisji serialu w CBS All Access. Kanał ogólnodostępny nie pozwoliłaby na przedstawianie internetowego hejtu w tak bezpardonowy sposób, a przy okazji łagodziłby ciekawy występ gościnny.
Social Media and Its Discontents w głównej mierze skupia się na sprawie tygodnia (co ciekawe tym razem bohaterowie nie znajdą się na sali sądowej). Dylematem, z którym mierzą się prawnicy, jest chęć usunięcia mowy nienawiści z internetu. A właściwie ze stron, które należą do Neila Grossa. Już sam problem segregacji hejtu wydaje się interesujący. Pokazuje on, jak trudno sklasyfikować wulgarne wpisy, które dzięki wolności twórczej dawanej przez platformę udostępniającą produkcję, były przytaczane przez cały epizod. Niby mała rzecz, a cieszy.
Dopiero przedstawienie Feliksa Staplesa dodało animuszu historii. Na początku bohater skojarzył mi się z Andym Warholem (nie bez powodu zresztą – John Cameron Mitchell odgrywał rolę tej ikonicznej postaci w serialu Vinyl), jednak jego zachowanie, a także wypowiedzi szybko mnie tego wrażenia wyzbyły. Bez wątpienia Staples irytował i aż chciało się, by protagoniści wygrali z nim spór. Dla dobra tego wątku na szczęście im się nie udało, a dzięki temu Diane mogła świetnie podsumować internetowy trolling.
Praca przy sprawie tygodnia to kolejny popis Marissy Gold. Ta bohaterka świetnie rozluźnia atmosferę, ale ma również w tym epizodzie inną zasługę. Dzięki niej Jay przestał być tak niemrawą postacią, ale trzeba zaznaczyć, że nawet bez niej wypadał dobrze. Więcej czasu antenowego – tak jak wcześniej w przypadku Barbary Kolstad – działa na jego korzyść. Gold i Dipersia tworzą zgrany duet, co jest dobrą wróżbą na przyszłość, gdyż w związku z zainteresowaniami Marissy będą mieli wiele wspólnych scen.
Rozczarowała mnie Lucca. W wątku sprawy tygodnia właściwie się nie przydała. W dyskusji o tym, jak klasyfikować hejty zajęła pozycję reprezentowaną m.in. przez Diane i Maię, a w czasie przesłuchania Feliksa Staplesa zapamiętam ich jedną zabawną wymianę zdań na temat ubrań (chyba tylko po to ona tam była). Jej wątek miłosny w ogóle mnie nie ekscytuje. Czy nie da się w bardziej dorosły sposób przedstawić relacji dwójki ludzi? Za szczególnie głupie uważam całowanie się w samochodzie podczas jego prowadzenia. Rozterki miłosne Lucci były najsłabszym elementem Social Media and Its Discontents.
Wątek Maii znów był zepchnięty na dalszy plan w porównaniu do pozostałej dwójki głównych bohaterek, ale najbardziej znaczący dla głównego wątku fabularnego. Młodej prawniczce można współczuć sytuacji, w której się znalazła, ale należy docenić (po raz kolejny) kunszt zawodowy Elsbeth Tascioni. Niby już po wizycie wujka Maii miałem pewność, że Henry będzie na podsłuchu, jednak wciąż byłem ciekaw, jak wobec swojego ojca zachowa się dziewczyna. W związku z posłuchaniem rady Elsbeth, zakończenie odcinka w żaden sposób nie mogło nikogo zaskoczyć i nie musiało. Istotne jest, jak twórcy poprowadzą dalej ten wątek. Przez wzgląd na poprzednika, mam co do niego ogromne oczekiwania.
Social Media and Its Discontents nieźle przedstawiło problem hejtu, wprowadzając do serialowego świata nową, irytującą, ale jakże barwną postać. Do końca sezonu pozostały jeszcze cztery odcinki, więc mam nadzieję na zaangażowanie większej liczby istotnych bohaterów do głównego wątku. W końcu cała kancelaria będzie teraz miała problemy, więc musi przyjąć jakąś strategię obrony.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat