The Good Place: sezon 2, odcinek 1 i 2 – recenzja
Data premiery w Polsce: 21 września 2017Po niezwykle zaskakującym twiście z finału 1 sezonu The Good Place nie zwalnia tempa. Otwarcie nowej serii jest pomysłowe, zabawne oraz buduje fundament pod resztę sezonu.
Po niezwykle zaskakującym twiście z finału 1 sezonu The Good Place nie zwalnia tempa. Otwarcie nowej serii jest pomysłowe, zabawne oraz buduje fundament pod resztę sezonu.
The Good Place rozpoczyna się tam, gdzie ostatnio emisja się zakończyła. Ludzcy bohaterowie nie pamiętają wydarzeń mających miejsce w poprzednich trzynastu odsłonach, zaś nad Michaelem zbierają się czarne chmury. Eksperyment się nie udał, a szefowie nie są zachwyceni pomysłem architekta, lecz dają mu drugą i ostatnią, szansę.
O ile byłem wręcz oczarowany pierwszym sezonem produkcji, a zakończenie uznaję za równie dobre, co niespodziewane, to miałem wątpliwości, czy uda się twórcom utrzymać poziom ze względu na niebezpieczny zabieg cofnięcia bohaterów do ich początkowego stanu. Podobało mi się, w jaki sposób czwórka ludzkich protagonistów wyewoluowała na przestrzeni poprzedniego sezonu. Mimo wszystko jednak i to okazało się dobrym zagraniem, gdyż teraz scenarzyści mogą przedstawić widzom także drugą stronę barykady.
Tę stanowią w The Good Place demony. Michael zrzuca w końcu maskę dobrego anioła i poznajemy go od prawdziwej strony. Lubiłem już Ted Danson w roli miłego mentora, ale jako zarządzający zastępem demonów jest jeszcze lepszy. Wyobrażam sobie, że granie dwulicowego bohatera nie należy do najprostszych zadań, lecz dawna gwiazda CSI radzi sobie wyśmienicie. Zresztą kryzysy, z którymi musi sobie Michael radzić, są absurdalne, zabawne i z rozrywkowego punktu widzenia po prostu świetne. Najbardziej rozbawiła mnie dawna prawdziwa Eleanor – nie podoba jej się nowa rola, o czym głośno mówi szefowi. Inne demony dostają mniej czasu, ale również ukazywani są równie zabawnie (uwielbiam nową bratnią duszę Eleanor i jego wymówkę o siłowni).
Everything is Great! to ciekawie skonstruowany epizod, który przypomniał mi o Groundhog Day (jeżeli chodzi o koncept z rozegraniem jeszcze raz tego samego dnia), ale naprawdę świetnym pomysłem było przedstawienie akcji w sposób znany chociażby z Jackie Brown. Dostajemy zatem historię balu znanego z początku 1 sezonu przedstawioną na nowo z pięciu różnych perspektyw, które się przenikają. Zabieg bardzo dobrze działa: intryguje, a poza tym przedstawia nową sytuację znanych postaci. Świetnie się obserwuje rozgrywkę demonów z nieświadomymi ludźmi, co też prowadzi do zabawnych sytuacji, takich jak problem Chidiego z bratnią duszą czy nieudolne próby upicia Eleanor przez podwładnych Michaela.
Finał wskazuje, że zostanie utrzymany pozorny status quo w serialu, chociaż to prawdopodobnie problemy Michaela będą napędzały wydarzenia w 2 sezonie. Jeżeli w tamtym roku motywem przewodnim tytułu było pytanie: „Czy zły człowiek może stać się dobrym?”, to tym razem ośrodek będzie stanowił demon i kłamstwo. Aż jestem ciekaw, czym zaskoczą twórcy, bo z każdym epizodem podnoszą sobie poprzeczkę jeszcze wyżej.
Premiera The Good Place okazała się przednią rozrywką. Twórcy po raz kolejny zabawili się swoim konceptem, pozostając przy tym zabawnym oraz niebanalnym i angażującym. Duża w tym zasługa również świetnie dobranej obsady, która portretuje kapitalnie napisane postacie. Już teraz chciałbym obejrzeć następne epizody, by po raz kolejny twórcy mnie rozbawili i zaskoczyli swoimi pomysłami. Po tę produkcję naprawdę warto sięgnąć.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat