The Good Place: sezon 2, odcinek 6 – recenzja
Po raz kolejny The Good Place udowadnia, że średnio prezentujący się pomysł na odcinek może się udać, gdy ma się odpowiednich ludzi do wykonania zadania. Aktorzy znów zachwycają w swoich rolach, a scenarzyści w końcu zarządzają koniec sielanki w (nie)życiu bohaterów.
Po raz kolejny The Good Place udowadnia, że średnio prezentujący się pomysł na odcinek może się udać, gdy ma się odpowiednich ludzi do wykonania zadania. Aktorzy znów zachwycają w swoich rolach, a scenarzyści w końcu zarządzają koniec sielanki w (nie)życiu bohaterów.
Bardzo podoba mi się w The Good Place umiejętne wymieszanie z pozoru poważnych spraw z humorem. Scenarzyści często zaskakują zabawną puentą, lecz też nie można odmówić aktorom umiejętnego sprzedania żartu. Kwintesencją tego podejścia jest początek The Trolley Problem. Niby stosunek Michaela do nauk Chidiego wydaje się logiczny, a sam dowcip dość oczywisty, ale jednak Ted Danson swoją grą uczynił scenę o wiele lepszą, niż mogłaby się wydawać na papierze.
Wątek nauki demona od początku zdawał się posiadać spory potencjał. Twórcy nie zdecydowali się na szczęście na łatwe przyswojenie ludzkiej filozofii przez demona i podążyli trochę inną ścieżką. Symulacje stworzone przez Michaela w celu sprawdzenia Chidiego były dla mnie strzałem w dziesiątkę. Wszystkie sekwencje wyzwań filozofa wyszły bardzo dobrze, gdyż pokazały, że demona tak naprawdę trudno zmienić, a jego naturą zawsze będzie torturowanie ludzi. Scenarzyści wykazali się kreatywnością na naprawdę wysokim poziomie. Sam się złapałem na tym, że uznałem eksperyment demona za torturę konieczną dla wiecznie niezdecydowanego bohatera i dopiero późniejsza reakcja Michaela na odkrycie Eleanor uświadomiła mi, że dla istoty nie z tego świata nie eksperyment był istotny, lecz możliwość tortur. Niezły, wcale nie tak łatwy do przewidzenia pomysł, takie lubię.
The Good Place świetnie ukazuje różnice między ludźmi a istotami odpowiadającymi za życie po życiu. Mówię tu zarówno o diabelskości Michaela, ale także o próżności ludzi. Zostało to zaakcentowane w jednej z końcowych scen, gdy demon, rozdając sojusznikom prezenty, nie zna nawet takiego pojęcia. Tę rozbieżność doskonale widać na przykładzie postaci granych przez Kristen Bell oraz Teda Dansona właśnie. Ta dwójka ma ze sobą świetną chemię, więc każdą scenę między nimi ogląda się jak małą perełkę. W końcu dzięki zaprzestaniu resetów ludzi oraz odkryciu kart przez Michaela daje się wyczuć wejście na trochę wyższy poziom w przedstawianiu ich relacji, dzięki czemu produkcja tylko zyskuje. Mam nadzieję na coraz więcej ich interakcji.
Twórcy w poprzednim epizodzie postawili przed sobą trudne zadanie ukazania związku Tahani z Jasonem. Piszę trudne, gdyż nie są to postacie tak dobre jak wspomniana wyżej dwójka. Mimo że ciągle to nieźle charakterologicznie skonstruowani bohaterowie, to niekoniecznie jako para muszą działać. Na szczęście jednak jest dobrze. Łatwo zrozumieć obydwie strony, zarówno wątpliwości Tahani, jak i punkt widzenia Jasona. Brak dłuższego roztrząsania ich początkowych problemów miłosnych oraz przeskok w czasie wydają się potrzebną decyzją fabularną. Jestem pewny, że dzięki temu związek tej dwójki nie będzie męczył, a raczej stanowił dość przyjemny dodatek do produkcji.
Pomimo wielu akcentów humorystycznych to jednak wątek związku Tahani oraz Jasona kradnie dla siebie Janet. Pomysł z błędami oraz pomocą psychologiczną wyszedł bardzo dobrze oraz zabawnie. Na szczęście usterki nie są wieczne, bo choć żart z kciukiem należał do kategorii tych znakomitych, to jednak trwałe uszkodzenie tej postaci nie wyszłoby na dobre. Oczywiście piszę to z przekonaniem, że jednak to nie związek Tahani i Jasona spowodował występowanie błędów u Janet.
The Trolley Problem miał za zadanie rozwinąć bohaterów i wywiązał się z tego bardzo dobrze. Zakończenie wskazuje na to, że w następnej odsłonie protagoniści będą musieli zmierzyć się w końcu z poważniejszymi przeciwnościami. Już jestem ciekaw, co przyniesie przyszłość, ponieważ The Good Place nie zawodzi i ma się bardzo dobrze.
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat