The Grand Tour: sezon 2, odcinek 10 – recenzja
SUV-y zdaniem prowadzących The Grand Tour są do niczego, co zresztą starają się skwapliwie udowodnić. Jak wypadła kanadyjska wyprawa trzech nieroztropnych kierowców w ich solidnych samochodach?
SUV-y zdaniem prowadzących The Grand Tour są do niczego, co zresztą starają się skwapliwie udowodnić. Jak wypadła kanadyjska wyprawa trzech nieroztropnych kierowców w ich solidnych samochodach?
Prawda jest taka – wszyscy czekają już ze zniecierpliwieniem na odcinek specjalny z akcją w Mozambiku. Jak zatem przykuć uwagę widza jeszcze przed afrykańską wycieczką po bezdrożach? Należy udać się w bezdroża kanadyjskie, uparcie twierdząc, że SUV-y są głupie. Jeremy Clarkson, Richard Hammond oraz James May rzadko się ze sobą zgadzają, aczkolwiek SUV-y darzą podobnymi uczuciami. Co też takiego jest w tych samochodach, że ich zakup jest bez sensu? No cóż, kiedy okazuje się, że koń jest szybszy, a i nie można do niektórych SUV-ów założyć haka holowniczego, wygląda na to, że może coś w niechęci trio prowadzących jest. Jednak ich testy są na tyle słabe, że nie ma największego sensu się nimi przejmować. No chyba że ma się psa.
Bohaterami odcinka Oh, Canada są Alfa Romeo Stelvio, Porsche Macan oraz Range Rover Velar, a także zamiennie Ford F150, do którego już hak założyć się da (Alfa Romeo, jak możesz?). Testy mające objawić, który z powyższych samochodów jest jednak dobry to klasyczny wyścig na torze – z dodatkiem zagrażającego wszystkim na poboczu BMW – załadowanie jak największej liczny nowofundlandów do bagażnika oraz wyścig pomiędzy beczkami. Co do pierwszej części – uwielbiam, kiedy coś naprawdę idzie niezbyt zgodnie z planem, a zgubienie kluczyków do BMW to jedna z takich sytuacji. Druga część jest przeurocza, ponieważ zawsze, kiedy na ekranie pojawia się pies, wszyscy są szczęśliwi. Stadko psów to już niebo. Kiedy stadko psów to ogromne nowofundlandy, robi się ciekawie. Wśród widzów pewnie zagościła obawa, czy też wpakowane siłą do bagażnika psy się nie zdenerwują, ale to oaza spokoju, przerywana psimi amorami. Ten dziwny test wykazuje w zasadzie jednak tylko jeden fakt – nic w bagażniku nie może się ruszać, ponieważ zwyczajnie się go nie zamknie. Trzeba przyznać, że walizki nie mają zwyczaju wiercić się, więc cała idea tego egzaminu z psami w roli głównej nie ma wiele sensu. A jak już musimy psa przewieźć, trudno – trzeba go upakować na siedzenie. Trzeci test wykazujący sprawność SUV-ów na padoku udowadnia z kolei, że te spore pojazdy mogą w każdym momencie uznać, że mają dość i nie chcą zakopywać się w piachu. No i konie są szybsze.
Nie bez przyczyny pan Willman uznał powyższe testy za głupie – ciąg dalszy kanadyjskiej epopei to już porządna wyprawa, mająca znacznie więcej sensu. W końcu SUV-y mają sprawdzać się w terenie, a nie przy wożeniu dużych psów. Odnosi się wrażenie, że mimo wszystko prowadzącym zabrakło pomysłów, co też z ich autami można jeszcze zrobić. Wrodzona niechęć do SUV-ów jest widoczna, sztuką jest jednak rzeczywiste udowodnienie, że ich kupowanie to pomyłka. A to już nieszczególnie się udało, choć może z jednym wyjątkiem – brak możliwości zamontowania haka holowniczego w tego typu pojeździe naprawdę zdumiewa. Druga połowa odcinka to klasyczny wyścig po bezdrożach z dodatkiem łodzi, które mają trafić na metę. Ta komedia pomyłek ma swój urok, czego kulminacją jest spuszczenie przez Clarksona swojej łódki ze zbocza. Wierzę, że to naprawdę niewyreżyserowany fragment, ponieważ mina prowadzącego The Grand Tour wyraża wszystko. Podobnie jak tonący James May – chytry dwa razy traci. Wniosek? Najlepszy samochód to Ford F150, który nawet nie jest SUV-em…
Pomijając kanadyjską wycieczkę, która dostarcza może i trochę radości, choć odrobinę wymuszonej, fragment odcinka z testem Tesli Model X to już czyste złoto. Ten SUV, ten pojazd w ogóle, jest tak niedorzeczny, że nawet Clarkson jest lekko zaskoczony. Tesla jest ostatnio na ustach wszystkich za sprawą innego pojazdu firmy Elona Muska, który aktualnie fruwa dookoła Ziemi, mając na celu orbitę Marsa. Test Tesli wiąże się z ryzykiem licznych pozwów sądowych, więc zaproszenie sześciu prawników na przejażdżkę jest genialnym rozwiązaniem. Ich sposób mówienia ciężki określić ludzkim. To naprawdę ludzie z innej planety… Za to Tesla Model X stanowi ogromną ciekawostkę pełną fanfarów i bajerów, będących swego rodzaju cyrkiem na kółkach – zdecydowanie najweselsza auto, jakie kiedykolwiek pojawiło się w tym programie.
W tym epizodzie Conversation Street prawie nie istnieje, co szczególnie nie martwi. Gośćmi Celebrity Face Off są osoby związane z golfem, a mianowicie golfista Rory McIlroy oraz Paris Hilton. Niestety tym razem jest wyjątkowo nudno. O ile trochę nieśmiały McIlroy sprawia chociaż sympatyczne wrażenie, o tyle Paris Hilton ciężko się słucha. Nie ma w zasadzie nic do powiedzenia, poza wyglądaniem…
Tym razem The Grand Tour lekko zawodzi – świetny test Tesli to za mało, skoro kanadyjska część odcinka jest bez polotu, przynajmniej w pierwszej części. Oby przyszły odcinek specjalny sprostał oczekiwaniom widzów.
Źródło: zdjęcie główne: Amazon
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat