The Last of Us: sezon 1, odcinek 5 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 16 stycznia 2023Nowy odcinek The Last of Us przedstawia nam wątek bardzo ważnych postaci z gry, czyli Sama i Henry'ego. Przy okazji oferuje mocno emocjonalny finał.
Nowy odcinek The Last of Us przedstawia nam wątek bardzo ważnych postaci z gry, czyli Sama i Henry'ego. Przy okazji oferuje mocno emocjonalny finał.
Podoba mi się sposób, w jaki twórcy The Last of Us ukazali wątek Sama i Henry'ego, czyli bardzo ważnych postaci ze świata gry. Zastanawiałem się, czy będą w stanie oddać tę wyjątkową, opiekuńczą relację. Jak najbardziej im się to udało. Od razu można było uwierzyć w tę więź – analogiczną do tej, którą reprezentują Joel i Ellie. Myślę nawet, że jest ona o wiele lepiej ukształtowana ze względu na rodzinną relację. Sama i Henry'ego nie da się nie lubić – i to pomimo mrocznej przeszłości tego drugiego, związanej z kolaboracją z FEDRĄ. Widz może zagłębić się w ich dramat i kibicować im przez cały czas trwania odcinka. Scenarzyści dobrze przedstawili motywacje Henry'ego, dzięki czemu stają się one zrozumiałe dla odbiorcy. Ba, nawet spokojnie można się z nimi utożsamić, ponieważ chodzi o dobro rodziny.
Szanuję ciekawy zabieg dotyczący Sama – twórcy uczynili go osobą głuchoniemą, co jest odstępstwem od oryginału. Dzięki wspomnianej zagrywce otrzymaliśmy interesujące, inne spojrzenie na brutalność świata przedstawionego. Dziecięca radość życia została skonfrontowana ze sceptycyzmem i strachem Henry'ego. Obydwaj bohaterowie współgrali z Joelem i Ellie – Sam stanowił odpowiednik dziewczyny, a Henry naszego przemytnika. Tak właśnie powinno się budować narrację w serialach. Postacie drugo- czy trzecioplanowe muszą w jakiś sposób wpływać na psychikę tych głównych. I tak było właśnie w najnowszym odcinku. Sekwencja, w której Henry najpierw zabija zarażonego Sama, a potem popełnia samobójstwo, po prostu mnie zmiażdżyła. Zastanawiałem się, czy przez to, że grałem w pierwowzór, inaczej odbiorę finał ich wątku. Jednak twórcy sprawili, że ładunek emocjonalny był ogromny. Wątek naszych braci pokazał, jak można zaprezentować mrok i piękno, aby współgrały ze sobą.
Melanie Lynskey po raz kolejny udowodniła, że znakomicie czuje się w roli Kathleen, liderki ludzi w Kansas City. Aktorka cały czas pokazuje, jak świetnie za pomocą niuansów ogrywać demoniczność postaci oraz jej pozytywne cechy. Taki rodzaj niejednoznacznych czarnych charakterów doskonale sprawdza się w produkcjach telewizyjnych. Twórcy The Last of Us są tego świadomi. Kathleen to bardzo dobrze napisana antagonistka, którą nienawidzimy (np. w scenie, gdy rozkazuje zabić kolaborantów), ale też jej współczujemy (wątek dotyczący brata Kathleen). Nie ukrywam, że chciałbym, aby jej wątek został rozwinięty w kolejnych odcinkach czy seriach. Dlatego bardzo szkoda mi było, gdy twórcy postanowili ją brutalnie uśmiercić. W tym pożegnaniu nie było żadnego napięcia czy emocjonalnego ładunku, na który zasługiwała.
Twórcy The Last of Us nie stawiają na widowiskową akcję, a na kameralne sceny. Omawiany epizod udowadnia, że akcja wcale nie musi przeszkadzać w prowadzeniu narracji, a naturalnie się z nią przenikać i stanowić o jej sile. Świetnie widać to w scenie wyciągniętej prosto z gry, czyli starcia bohaterów ze snajperem, które później zamienia się w prawdziwą bitwę ludzi przeciwko zarażonym. Sekwencja znakomicie łączy rozwój wątków postaci (przede wszystkim Sama i Henry'ego) z epickim sznytem. Jednak wspomniana widowiskowość nie przykrywa fabuły – jest elementem, który ją napędza. No i w końcu twórcy dali nam trochę więcej zarażonych, szczególnie znanego z gry purchlaka. Zastanawiałem się, jak wykorzystają go w produkcji. Nie zawiodłem się na nich – to było naprawdę dobre.
Nowy odcinek The Last of Us był najbardziej widowiskowym pod względem akcji. Twórcy nie zapomnieli również o dobrym rozwoju wątków postaci. Polecam.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1978, kończy 46 lat