„The Last Ship”: sezon 2, odcinek 13 (finał) – recenzja
Dwa przedostatnie odcinki "The Last Ship" zapewniły nam tyle wrażeń, że serialowi stacji TNT brakło pary na wielki finał. W efekcie jest zaledwie przyzwoicie.
Dwa przedostatnie odcinki "The Last Ship" zapewniły nam tyle wrażeń, że serialowi stacji TNT brakło pary na wielki finał. W efekcie jest zaledwie przyzwoicie.
Pojedynek pomiędzy tytułowym niszczycielem a łodzią podwodną Seana Ramseya dostarczał emocji przez niemal całą 2. serię „The Last Ship”. Punkt kulminacyjny tej walki nastąpił w przedostatnim odcinku sezonu i można się było spodziewać, że twórcy przygotowali na finał coś wyjątkowego – jakiś nowy ciekawy wątek, który zostanie spektakularnie zasygnalizowany i będzie motorem napędowym przyszłorocznych odsłon. Niestety niczego takiego nie dostaliśmy. Można by nawet rzec, że końcowy cliffhanger został naprędce dołączony w montażowni, bo w innym wypadku wszystko sprawiałoby wrażenie cukierkowego happy endu.
Gdyby nie fakt, że TNT jakiś czas temu zamówiło 3. sezon serialu, widzowie mogliby pomyśleć, że ta historia ostatecznie wieńczy się po 23 odcinkach. Nasi dzielni marynarze mieli jeszcze po drodze jakieś problemy, ale udało im się wreszcie zdobyć zaufanie cywili i rozprzestrzenić lekarstwo na wirusa. Misja została wykonana. Potem były uściski, uśmiechy, śpiewy, zaprzysiężenie nowego prezydenta, a nawet oświadczyny. Jednoznaczne i szczęśliwe zakończenie. Ale oczywiście sprawy musiały się trochę skomplikować...
[video-browser playlist="747304" suggest=""]
Scenarzyści zastosowali niezbyt oryginalny schemat w ostatniej scenie. Jakiś złoczyńca się ostał i postrzelił jedną z pierwszoplanowych postaci. Czy przeżyje? Dowiemy się mniej więcej za 9 miesięcy. Ważny jednak w takich sytuacjach jest odpowiedni wybór osoby, którą spotyka ten niepewny los. Widz musi uwierzyć, że ten bohater może faktycznie zginąć. Gdyby na przykład Tom dostał kulkę, zareagowalibyśmy gromkim śmiechem. Tymczasem ucierpiała Rachel, która wciąż jest oczywiście bardzo przydatna, ale nie niezbędna. Inni naukowcy mają wszystko, czego potrzebują, aby wyleczyć świat. I tu twórcom udaje się wzbudzić naszą ciekawość, bo dr Scott już wcale nie jest postacią nietykalną. Prosty więc był to zabieg, ale efektywny.
Ten odcinek nie miał odpowiedniego kopa. Przebiegał według dość przewidywalnego klucza, a przez to emocji było jak na lekarstwo. Dał nam jednak pewne wskazówki dotyczące tego, co będzie dalej. Zapewne prędzej czy później kapitan Chandler i jego załoga wejdą na pokład swojego statku i po wygranej bitwie w Ameryce ruszą w inne rejony globu. Trzeba odbudować świat, a to - jak powiedział sam prezydent - sporo roboty.
Czytaj również: „The Last Ship” – TNT zamawia 3. sezon
Mimo trochę rozczarowującego finału „The Last Ship” trzeba zdecydowanie pochwalić za ogromny postęp, jaki zrobił w 2. sezonie. To idealny serial na lato, który oferuje sporo znakomitej rozrywki i interesującą ciągłą fabułę. Oby kontynuował to również w przyszłym roku.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat