„The Last Ship”: sezon 2, odcinek 3 – recenzja
Po trochę chaotycznej premierze 2. sezonu "The Last Ship" zaczyna łapać wiatru w żagle, pokazując kierunek dalszego fabularnego rozwoju.
Po trochę chaotycznej premierze 2. sezonu "The Last Ship" zaczyna łapać wiatru w żagle, pokazując kierunek dalszego fabularnego rozwoju.
"The Last Ship" w pierwszych odcinkach zakończył ostatecznie wątki z poprzedniego sezonu i tak naprawdę dopiero teraz buduje nowe na bieżący. Zgodnie z oczekiwaniami będzie to dystrybucja lekarstwa, co już od razu jest dużym plusem, bo istnieje szansa na to, że cała historia może nabrać bardziej globalnego charakteru. Na razie jednak jesteśmy trzymani w Stanach Zjednoczonych, a amerykański patriotyzm wylewa się z każdego kadru.
Hektolitry patosu to jest coś, co ten serial robi dobrze. Ba, ja nawet tego oczekuję po "The Last Ship", bo w innym wypadku coś tu by nie grało - w końcu nazwisko Michaela Baya zobowiązuje. Niektóre sceny w tym odcinku zostały zrealizowane w iście bayowskim stylu - przemowa do ekipy wyruszających w świat czy samo ukazanie ich bohaterskiego startu i odlotu to doskonały przykład, który mógł wywołać uśmiech u widza. Brakowało tylko dwóch helikopterów lecących w stronę zachodzącego słońca, by sądzić, że to sam Bay stanął za kamerą. Jego DNA jest wpisane w ten serial i to czuć, więc jeśli ktoś tego nie trawi, raczej nigdy się do "The Last Ship" nie przekona.
[video-browser playlist="721275" suggest=""]
Odcinek zaoferował dość sporo ckliwości, która wydaje się oczekiwana z uwagi na fakt, że załoga idzie szukać rodzin. Dobre jednak w tym jest to, że nie rozciągnięto tego motywu niemiłosiernie - tam, gdzie ma być ckliwie, jest ckliwie; tam, gdzie trzeba skończyć, bo przychodzi czas na coś innego, jest koniec. Problem w sumie jest w tym, że choć taki odcinek był konieczny, same potoki łez nie są w przypadku tego serialu wartościową rozrywką. Momentami banał przekracza dopuszczalne granice, a ilość akcji jest znikoma.
"It's Not a Rumor" ma też wyraźny problem. Zasugerowano widzom budowę drugiego dużego wątku na ten sezon, związanego z jegomościem pracującym wcześniej dla Rosjan. Jego współpraca z fanatykami religijnymi zapowiada się na koszmarną sztampę, która może pogrążyć ten serial. Jest to wątek już na wstępie tragicznie schematyczny, oklepany i nieciekawy. Nie dostrzegam tutaj potencjału na fajny rozwój.
Pomimo niedociągnięć "The Last Ship" ogląda się dobrze. Fabuła nie stoi w miejscu, a jej rozwój oferuje odpowiednią dozę satysfakcji. Jeśli patriotyczne aspekty będą bardziej wymieszane z rozrywkowymi elementami, ten sezon może być udany.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat