„The Last Ship”: sezon 2, odcinek 9 i 10 – recenzja
"The Last Ship" zbliża się powoli do końcówki sezonu, a przeciwnicy bohaterów wciąż mają przewagę. Jest w tym wiele dobrych pomysłów, ale jednocześnie twórcy niepotrzebnie marnują czas na głupoty.
"The Last Ship" zbliża się powoli do końcówki sezonu, a przeciwnicy bohaterów wciąż mają przewagę. Jest w tym wiele dobrych pomysłów, ale jednocześnie twórcy niepotrzebnie marnują czas na głupoty.
"The Last Ship" oferuje bardzo fajne rozwiązanie wątku nosiciela wirusa, który odpowiada za jego rozprzestrzenienie. Obserwujemy ten motyw w 9. odcinku, kiedy to pani doktor współpracuje z nim nad sposobem rozprzestrzeniania leku. Niby jest on skory do pracy i otwarty na zmianę, ale mimo wszystko pozostaje u widza świadomość, że to on odpowiada za śmierć tylu ludzi, dlatego też decyzja Rachel odnośnie tego, jak się z nim uporać (i z jakiego powodu), może satysfakcjonować. Twórcy nie bawili się tutaj w moralizatorstwo, tylko z sumienną bezwzględnością zgotowali mu los, na jaki zasłużył.
I od tego przechodzimy do 10. odcinka, w którym ten fajny pomysł zostaje kompletnie zmarnowany. Skupienie się na głupim wątku śledztwa w sprawie odkrycia, kto odpowiada za śmierć masowego mordercy, jest po prostu niedobrym rozwiązaniem. Rozumiem przedstawioną przez kapitana argumentację, ale spokojnie można było to poprowadzić ciekawiej i lepiej, a już na pewno nie poświęcać prawie całego odcinka na to, by Rachel przyznała się, a kapitan chciał ją podstawić przed sąd, zwłaszcza że decyzja Rachel na swój sposób była słuszna, bo naukowo odniosła sukces. Zwalanie na niej całej winy za to, że kapitan i spółka nie mogą sobie poradzić z bandą najemników, jest trochę niepotrzebne. Do tego mamy jeszcze nic ciekawego niewnoszące retrospekcje z życia Rachel. Kompletnie nieudany pomysł.
[video-browser playlist="740700" suggest=""]
W tym wszystkim irytuje fakt, że kult odpornych na wirusa wszystkie cele osiąga z tak banalną łatwością. To, do czego dochodzi w 10. odcinku, jest po prostu przesadzone, a twórcy popadają w skrajność w uprzykrzaniu życia bohaterom. Trudno odczuć satysfakcję, gdy wszystko idzie w nieciekawym kierunku.
I tak pod tym względem jest gorzej w 9. odcinku, w którym podjęto najgorszą z możliwych decyzji. Kiedy połączymy dzieci z patosem typowym dla serialu, nie ma możliwości, by wyszło z tego coś interesującego i niekiczowatego. Może i sama strzelanina należy do udanych, ale niektóre motywy z dzieciakami to banał, z jakiego ten serial powinien już wyrosnąć.
Czytaj również: „The Last Ship” – TNT zamawia 3. sezon
"The Last Ship" mimo niedociągnięć w obu odcinkach ogląda się nieźle. Brak tu jednak dynamizmu i satysfakcji, którą oferowała widzom większa część tego sezonu. Oby twórcy mieli pomysł na atrakcyjny rozwój tej historii, bo najnowsze odcinki trochę psują dobre wrażenie.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat