The Magicians: sezon 1, odcinek 2 i 3 – recenzja
Przygody czarodziejów ze szkoły magii mają swoje zalety i ogląda się je całkiem nieźle, ale czegoś brakuje w The Magicians, by było naprawdę dobrze.
Przygody czarodziejów ze szkoły magii mają swoje zalety i ogląda się je całkiem nieźle, ale czegoś brakuje w The Magicians, by było naprawdę dobrze.
Po trzech odcinkach The Magicians może się podobać przedstawiony świat, którym rządzą jasno zaprezentowane zasady i który ma wiele interesujących elementów oraz podziałów. Poznawanie świata magii to najjaśniejszy punkt odcinków, bo jest ciekawe, czasem pomysłowe i niegłupio zrealizowane. Nadal nie można też oprzeć się wrażeniu, że podobieństwa do Harry'ego Pottera są nad wyraz widoczne - choćby w scenie, w której magiczne przedmioty mają na swój sposób wskazać specjalizację danego ucznia. Nie przeszkadza to jakoś szczególnie, ale podczas seansu pojawia się świadomość, że gdzieś to już się widziało.
Intryga sezonu na razie stoi w miejscu i jedynie kilka scen pobudza ciekawość odnośnie tego, kim jest postać zwaną Bestią. Mamy zatem tajemnicę, która ma napędzać kolejne odcinki i pokazać, że w tej historii drzemie duży potencjał. Problem tkwi w zaprezentowanych wątkach, które bardziej skupiają się na bohaterach w szkole, ich relacjach i problemach (cały motyw z usunięciem Quentina ze szkoły), a to sprawia, że nie jest to tak angażujące jak powinno. Jak wspomniałem - dobrze jest poznawać świat magii, a także bohaterów, ale brakuje w tym na razie pazura, który wydobyłby drzemiący w historii potencjał. Coś na zasadzie tego, co można było dostrzec w ostatnich minutach pierwszego odcinka, co wywołało emocje i zaskoczyło. Tego typu momentów nie ma dalej, a skupienie na wątku brata Alice wygląda jak zapychacz niemający żadnego znaczenia dla fabuły. Ot, bohaterka w końcu daje sobie spokój z krucjatą. Jakoś nie wydaje się, by miało to coś wspólnego z Bestią, bo związane było z zaklęciem z pilota, a nie samą postacią brata. Tak naprawdę fajnie działają w tym retrospekcje pokazujące jego historię.
Bohaterowie na razie wzbudzają mieszane odczucia. Najwięcej do zarzucenia mam Quentinowi, którego zachowanie, reakcje i przemyślenia często mogą po prostu irytować. Nie wzbudza on przede wszystkim emocji, jakie powinien jako główny bohater opowieści. Niby plus za to, że jest to taki trochę fajtłapa, który nie do końca wie, co tu robi, ale brakuje w tym czegoś więcej. Pozostali bohaterowie są różni - żaden na pewno nie zachwyca, ale da się lubić tę grupkę (szczególnie imprezowy duet z chatki Quentina). Choć większość tych postaci to pod wieloma względami zlepki stereotypów, to mają pewne momenty, gdy rozwijają się i stają się kimś więcej. Być może z czasem może z tego wyjść grupa bohaterów, której naprawdę będzie się sympatyzować.
Dużą zaletą jest śledzenie poczynań Julii, z której perspektywy poznajemy inny, mroczniejszy świat magii. Oczywiście od razu nasuwa się wniosek, że to tak jakby przeciwna strona konfliktu, który powoli gdzieś w tle się kształtuje - nie zdziwiłbym się, gdyby Bestią okazał się Pete, który aparycją przypomina tamtą postać. Na razie jednak twórcy skutecznie opierają akcję na Julii i jej poznawaniu magii z zupełnie innej perspektywy. Jej wątek tak naprawdę ubogaca cały świat tego serialu, bo pokazuje, że poza szkołą istnieje wiele innych ciekawych rzeczy, które go kształtują. Jest ciekawie i z potencjałem na dobry rozwój.
The Magicians nie jest złym serialem, ale też nie zachwyca. Ma w sobie naprawdę duży potencjał na bycie czymś wyjątkowym w telewizji, niestety na razie dostajemy coś nierównego - ciekawe, mocne elementy stoją obok sztampowych i nie do końca udanych. Na pewno ogląda się to dobrze i warto dać szansę, bo może być z tego naprawdę dobry serial.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat