The Walking Dead – 02×10
The Walking Dead ostatnio bardzo pozytywnie zaskakuje. Najpierw przyzwoity powrót po przerwie, później bardzo dobry odcinek dziewiąty, a teraz kolejna tendencja zwyżkowa w postaci "18 Miles Out". Jak dotąd jest to bez wątpienia najlepszy i najbardziej emocjonujący epizod w całym drugim sezonie.
The Walking Dead ostatnio bardzo pozytywnie zaskakuje. Najpierw przyzwoity powrót po przerwie, później bardzo dobry odcinek dziewiąty, a teraz kolejna tendencja zwyżkowa w postaci "18 Miles Out". Jak dotąd jest to bez wątpienia najlepszy i najbardziej emocjonujący epizod w całym drugim sezonie.
Rick wraz z Shanem wywożą Randalla, uratowanego wcześniej chłopaka, kilkadziesiąt kilometrów z dala od farmy, by tam go zostawić. Przy okazji zamierzają także uzupełnić zapasy z uwagi na zbliżającą się zimę. Ostatecznie zatrzymują się w pobliżu opuszczonej szkoły, gdzie zamierzają porzucić chłopaka, którego Shane zamierza jednak zabić z obawy, iż może on zdradzić innym ich pozycję. Rick oczywiście nie może mu na to pozwolić, przez co wywiązuje się między nimi zażarta walka. Nie zdają sobie sprawy, że w pobliżu znajduje się spora grupa wygłodniałych zombie...
[image-browser playlist="604720" suggest=""]
Gdyby druga seria od początku trzymała tak wysoki poziom, to nie miałbym najmniejszych problemów z zakwalifikowaniem tego serialu do czołówki. Aż szkoda, że twórcy dopiero po ponad połowie sezonu zdecydowali się go tak na dobrą sprawę rozkręcić. Wreszcie jest i masa emocji i sporo scen z udziałem zombie, nie można także narzekać na brak akcji, bo The Walking Dead w wyraźny sposób zyskało na dynamice. Na nudę po prostu nie ma czasu.
Starcie Ricka z Shanem, i to nie tylko to fizyczne, dobitnie pokazuje, jakie zmiany zaszły w psychice tego pierwszego. Stał się twardy, nieustępliwy i zdecydowany. Dzięki temu wreszcie doszło do eskalacji napięcia, jakie od dłuższego czasu panowało w relacjach obu panów. Rick postawił sprawę jasno, co Shane'owi było nie w smak, więc obaj dżentelmeni poobijali sobie "troszeczkę" twarzyczki. Cóż, przynajmniej oczyścili atmosferę. Nie było to jednak jedyne starcie w tym odcinku, do pojedynku słownego doszło także pomiędzy Lori a Andreą, która wreszcie wykrzyczała, co myśli o żonie policjanta. W sumie dość słusznie, gdyż Lori chwilami potrafi być najbardziej irytującą postacią w serialu, aczkolwiek w tym wypadku również i ona miała trochę racji.
[image-browser playlist="604721" suggest=""]
Nie wypada nie wspomnieć o scenach z udziałem chodzących gnijących zwłok, dzięki którym poziom adrenaliny wśród widzów utrzymywany był na stałym wysokim poziomie. Nieumarli, którzy wręcz wysypali się z budynku szkoły napsuli bohaterom nieco krwi, zaś Shane'a zdołali zapędzić w prawdziwy kozi róg, z którego nie miał jakiejkolwiek szansy ucieczki. Przyznać trzeba, że sceny te były naprawdę intensywne, pomysłowe i sprawnie nakręcone. Jeżeli którykolwiek odcinek był w stanie sprawić, że siedzieliśmy nerwowo na skraju fotela, to właśnie dziesiąty.
Co tu dużo pisać, nie ma wątpliwości, że serial wreszcie nabrał tempa i rozkręcił się na dobre i raczej nic nie zapowiada, by w tym sezonie miało to ulec jakiejkolwiek zmianie. Są zombie, są emocje, głupich scen ostatnio praktycznie nie ma, zaś akcja rozwija się w odpowiednim tempie i nie czuć, by jakiekolwiek wątki były teraz przeciągane na siłę. Jeżeli ten stan rzeczy się utrzyma, a wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że tak, to o trzeci sezon jestem spokojny. O ile wcześniej było mi to obojętne, tak teraz nie mogę doczekać się kolejnych odcinków, a to już naprawdę coś.
Ocena: 8/10
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat