The Walking Dead – 03×08
W poprzednim sezonie byłem znudzony, na początku trzeciego pozytywnie zaskoczony, a teraz ubolewam nad tym, że na kolejny odcinek będę musiał czekać aż do lutego, bowiem The Walking Dead stało się jednym z najchętniej oglądanych przeze mnie seriali.
W poprzednim sezonie byłem znudzony, na początku trzeciego pozytywnie zaskoczony, a teraz ubolewam nad tym, że na kolejny odcinek będę musiał czekać aż do lutego, bowiem The Walking Dead stało się jednym z najchętniej oglądanych przeze mnie seriali.
Nie wiem, czy twórcy wzięli sobie do serca narzekania widzów, czy też po prostu doznali jakiegoś objawienia, ale 3. sezon to zupełnie inny serial w porównaniu do tego, co było przed rokiem. Jest dynamicznie, emocjonująco, bez zbędnego smęcenia i po prostu tak, jak być powinno w przypadku serialu traktującego o świecie opanowanym przez żywe trupy. Każdy kolejny odcinek wydaje się być coraz lepszy, a już finał jesieni to istna bomba.
[image-browser playlist="597143" suggest=""]©2012 AMC
Śledzimy poczynania trzech różnych grup - tej z Woodbury, więzienia oraz zupełnie nowej, której przewodzi znana z komiksów postać Tyrese'a. Twórcy nie mają oporów przy uśmiercaniu kolejnych bohaterów, więc najwyższa pora, aby wprowadzić odrobinę świeżej krwi. Nowa gromadka ocalałych wydaje się być dość ciekawa, ale coś więcej będzie można o nich napisać dopiero po przerwie, gdyż w 8. odcinku działo się tyle, że zwyczajnie zbrakło czasu, by bliżej zapoznać widzów z Tyrese'em i spółką, aczkolwiek pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Swoją drogą zaczynam dostrzegać pewną regułę, według której w grupie jednocześnie może być tylko jeden czarnoskóry mężczyzna. Kiedy pojawił się Oscar, T-Dog skończył marnie, a gdy teraz twórcy przedstawiają nam Tyrese'a... Cóż, sami wiecie, co się dzieje.
Bardzo fajnie wypadła infiltracja miasteczka i próba odbicia Glenna i Maggie przez Ricka i jego towarzyszy. Mając świadomość tego, że wróg ma przewagę liczebną próbowali zrobić to po cichu, a gdy zrobiło się gorąco posiłkowali się granatami dymnymi, by nie stać się łatwym celem. Wypadło to fajnie i w miarę wiarygodnie. Przy okazji w całym tym zamieszaniu na chwilę pojawił się nasz stary znajomy, sugerując, że ze stanem psychicznym Ricka nie jest najlepiej. Mając to na uwadze już nie mogę doczekać się jego konfrontacji z Gubernatorem. Jeśli twórcy tego nie zepsują, to możemy otrzymać ciekawy pojedynek między dwoma obłąkanymi facetami ciężko doświadczonymi przez los.
[image-browser playlist="597144" suggest=""]©2012 AMC
A skoro jesteśmy przy Gubernatorze, to spotkanie z Michonne stało się punktem zwrotnym w jego stopniowej degeneracji. Do tej pory nie wydawał się aż tak spaczony, jak w komiksie, ale chyba możemy założyć, że dopiero po przerwie ujrzymy jego prawdziwą mroczną naturę. Utrata oka i córki nie pozostanie bez wpływu na tę postać. Pragnienie wzięcia odwetu na czarnoskórej kobiecie z pewnością nie będzie łatwe do ugaszenia. Trochę szkoda jedynie, że zachowanie Michonne nie do końca mnie przekonało, w końcu zdążyliśmy poznać jej charakter i wiemy, że zabiłaby Gubernatora przy najbliższej okazji, której w odcinku zupełnie nie wykorzystuje. Realizacyjnie ta scena odrobinę kulała, ponieważ owo starcie można było przedstawić zdecydowanie lepiej.
Zresztą większość moich zastrzeżeń ponownie tyczyć się będzie płci pięknej. Dochodzę do wniosku, że twórcy mają problemy z kreowaniem ciekawych i wiarygodnych postaci kobiecych. Ilekroć ktoś zaczyna działać mi na nerwy, tak prawie zawsze jest to bohater żeński. Tym razem pada na wspomnianą Michonne i Andreę. Kompletnie nie rozumiem, czemu pani samuraj w ogóle nie podejmuje tematu Andrei i Merle'a, kiedy przebywa z grupą Ricka, ani nie wspomina swojej przyjaciółce o jej znajomych z Atlanty, gdy ma ku temu okazję. Jestem w stanie zrozumieć, że jest ostrożna i nieufna, ale to powoli zaczyna razić, gdyż przestaje mieć cokolwiek wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Irytuje również zaślepienie Andrei. Fakt, Gubernator dobrze się kamufluje, ale w końcu kobieta przeszła wystarczająco dużo, aby nauczyło ją to ostrożności, tym bardziej, że przecież Michonne wspominała jej o swoich podejrzeniach. Mam nadzieję, że w przyszłych odcinkach przejrzy na oczy, bo za bardzo lubię tę postać i nie chciałbym, żeby przejęła spuściznę po Lori.
[image-browser playlist="597145" suggest=""]©2012 AMC
Pozytywnie natomiast zaskakuje Carl, który z bezmyślnego dzieciaka wyrósł na fajnego i konkretnego bohatera. Chłopak podejmuje racjonalne decyzje i zdaje się być bardziej dojrzały od niektórych dorosłych. Pomaga grupie Tyrese'a, ale zachowuje przy tym sporą ostrożność, nie pozwalając, by w jakikolwiek sposób zagrozili oni jego bliskim. Oby nadal rozwijał się w tym kierunku, bo wszystko jest na dobrej drodze, by wyrósł na jednego z moich faworytów.
Finał jesieni ogląda się praktycznie na bezdechu. Akcja pędzi na złamanie karku, emocje sięgają zenitu, a końcowy cliffhanger, choć poniekąd do przewidzenia, skutecznie rozbudza apetyt na więcej. Choć zachowanie niektórych bohaterów może drażnić, to i tak The Walking Dead dostarcza niesłychanej frajdy. Zadziwiające, jak równy i wysoki poziom trzyma 3. sezon, a wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze lepiej. Jeśli drugą serię porównać do tego, co jest teraz, to można odnieść wrażenie, że całkowicie zmieniono ekipę odpowiedzialną za ten serial. Cóż, to tylko kolejny dowód na to, że czasem warto dać jakiejś produkcji kolejną szansę, gdyż może sprawić bardzo miłą niespodziankę.
Ocena: 9/10
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat