The Walking Dead – 03×13
The Walking Dead zwolniło ostatnio tempa. Odstrzeliwanie kolejnych zastępów żywych trupów poszło w odstawkę, ustępując miejsca budowaniu relacji między bohaterami. W konsekwencji tydzień temu dostaliśmy jeden z lepszych odcinków w całym serialu i wygląda na to, że trend ten wciąż się utrzymuje.
The Walking Dead zwolniło ostatnio tempa. Odstrzeliwanie kolejnych zastępów żywych trupów poszło w odstawkę, ustępując miejsca budowaniu relacji między bohaterami. W konsekwencji tydzień temu dostaliśmy jeden z lepszych odcinków w całym serialu i wygląda na to, że trend ten wciąż się utrzymuje.
O ile w poprzednim sezonie scenarzyści średnio radzili sobie z dialogami, nierzadko wkładając w usta bohaterów takie suchary, że nie dało się tego słuchać, tak już w tym roku idzie im w tej kwestii o wiele lepiej. Początkowo wydawało się, że to właśnie akcji ten serial potrzebuje najbardziej, jednak ostatnie odcinki udowodniły, iż nawet w stonowanych scenach można stworzyć niesamowite napięcie, jeśli tylko twórcy się przyłożą i rozpiszą kwestie postaci z pomysłem - wówczas nawet Andrea jakby przestaje denerwować.
[image-browser playlist="593513" suggest=""]
©2013 AMC.
Choć niemalże cały epizod skupia się na rozmowie Ricka z Gubernatorem, którzy spotkali się, by negocjować warunki rozejmu, to nawet przez chwilę nie odczuwamy znużenia, zaś atmosfera jest na tyle gęsta, aby wynagrodzić niedobór akcji. Bardzo czekałem na pierwszą konfrontację tej dwójki, która do tej pory nie znała się osobiście i mogę powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowany. Momentami emocje sięgają zenitu, mimo iż poza prowadzoną dysputą, tak naprawdę niewiele się dzieje. Spora w tym zasługa aktorów, którzy w odpowiedni sposób potrafią przekazać zawartą w słowach nieufność i groźbę.
Napięcie, jakie udziela się widzowi, widoczne jest także u postaci towarzyszących mężczyznom podczas spotkania. Żadne z nich tak naprawdę nie wie, o czym rozprawiają za zamkniętymi drzwiami, aczkolwiek przeczuwają, że w rezultacie i tak nie uda im się dojść do porozumienia i wojna będzie czymś nieuniknionym. Podobał mi się zabieg z postawieniem naprzeciw siebie ludzi z obydwu obozów. Mam tu oczywiście na myśli Hershella, Daryla, Miltona i jednego z żołnierzy Gubernatora. Początkowo wrogo do siebie nastawieni, szybko odnajdują wspólny język i zauważają, że aż tak bardzo się od siebie nie różnią. Dlatego z tym większą goryczą wyczekują nadciągającego konfliktu.
[image-browser playlist="593514" suggest=""]
©2013 AMC.
Ponury nastrój panuje również w więzieniu, a jego przyczyną jest Merle, który upiera się, by wyruszyć na Gubernatora i całą sprawę zakończyć raz na zawsze. Oczywiście reszta grupy, z Glenem na czele, nie jest mu przychylna, więc dochodzi do spięcia. Akurat w tym wypadku racja jest po stronie Merle'a, który zdążył już poznać Philipa na tyle, by wiedzieć, że Rick nie dojdzie z nim do konsensusu, a co najwyżej może stracić życie. Oczywiście nasz "jednoręki bandyta" kieruje się przede wszystkim troską o brata, ale widać też, że los pozostałych członków grupy nie jest mu obojętny i wolałby uniknąć masakry, jaką może im zgotować samozwańczy władca Woodbury. Bohater ten przechodzi powolną, acz wyraźną przemianę i wyrasta na postać, której coraz chętniej zaczynam kibicować.
"Arrow on the Doorpost", choć jest odcinkiem dość kameralnym, wciąga już od pierwszej minuty i nie puszcza aż do napisów końcowych. Napięcie, emocje - jest tu wszystko. I nie potrzeba do tego dużego budżetu i setek umarlaków nacierających ze wszystkich stron. Czasem wystarczy jedynie odpowiednio poprowadzony pojedynek charakterów, aby od telewizora ciężko było się oderwać. Kiedy w końcówce jesteśmy świadkami zakłamania Gubernatora i podejrzliwości Ricka, wówczas wiemy, że walka będzie wyrównana, a nadchodzące tygodnie dostarczą nam szeregu mocnych wrażeń.
Ocena: 8.5/10
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat