The Walking Dead – 03×15
Widzowie z niecierpliwością wyczekują konfrontacji dwóch obozów, a twórcy skutecznie podgrzewają atmosferę, zachowując nadchodzącą wojnę na finał sezonu. Napięcie rośnie, a do końca pozostał już tylko jeden odcinek. Po tym, co zaserwowano nam w 15 epizodzie, możemy być pewni, że będzie się działo.
Widzowie z niecierpliwością wyczekują konfrontacji dwóch obozów, a twórcy skutecznie podgrzewają atmosferę, zachowując nadchodzącą wojnę na finał sezonu. Napięcie rośnie, a do końca pozostał już tylko jeden odcinek. Po tym, co zaserwowano nam w 15 epizodzie, możemy być pewni, że będzie się działo.
Uwaga! Recenzja zawiera spoilery
W ostatnich tygodniach widzowie trochę narzekali, bo "The Walking Dead" odeszło od dotychczasowych schematów i nieco zmieniło klimat, co mnie osobiście bardzo przypadło do gustu. Ale jak wiadomo, gusta są różne i podobno się o nich nie dyskutuje. W każdym razie, jeśli ktoś nie był zachwycony poprzednimi odcinkami, to informuję, że serial powrócił na właściwe tory.
Rick zdecydował się wydać Michonne Gubernatorowi i tym samym zapewnić grupie spokój. Nie jest to jednak dla niego łatwa decyzja i cały czas waha się, czy aby nie zmienić zdania. Merle natomiast na tyle zdołał poznać byłego stróża prawa, żeby wiedzieć, iż nie jest on do zdolny do wcielenia tego pomysłu w życie. Postanawia więc samemu dostarczyć kobietę władcy Woodbury i uniknąć dalszego rozlewu krwi.
[image-browser playlist="592861" suggest=""]
©2013 AMC
Trochę zaskakuje fakt, że jednak zdecydowano się wydać Michonne, gdyż końcówka poprzedniego odcinka sugerowała raczej zupełnie coś innego. Dziwi zresztą naiwność Ricka, który wierzy, że w ten sposób uniknie wojny. O ile jego można jeszcze jakoś zrozumieć, tak już zachowanie Merle'a, który przecież spędził z Philipem wystarczająco dużo czasu, by wiedzieć, do czego jest zdolny, wydaje się wręcz absurdalne. Być może od początku planował on wypuścić Michonne, czując jakąś wewnętrzną obawę o jej niepewny los, ale wydaje się to być mało prawdopodobne. Decyzja o jej uwolnieniu to bardziej następstwo rozmowy z kobietą i zwykłego impulsu, aniżeli wielogodzinnych przemyśleń.
Pomijając jednak kwestię dziwnych poczynań głównych bohaterów, sam odcinek prezentuje się bardzo dobrze i każdy miłośnik serialu powinien znaleźć w nim coś dla siebie. Jakiś czas temu pisałem o skoku jakościowym w warstwie dialogowej, jaki nastąpił od poprzedniego sezonu, a "This Sorrowful Life" tylko to uwidacznia. Scena rozmowy Merle'a z Darylem jest nie tylko jedną z lepszych w tym odcinku, ale w całej trzeciej serii. Oczywiście nadal trafiają się słabsze wymiany zdań, ale widać, że scenarzyści zaczęli się bardziej przykładać.
Nie zabrakło też akcji, która związana jest z planem Merle'a. Choć opracowana przez niego strategia jest skuteczna i dobrze pomyślana, to nie wiem, czemu postanowił on zabrać się za jej realizację w pojedynkę. Wystarczyłyby jeszcze ze dwie osoby, a widmo wojny zostałoby zażegnane raz na zawsze. Tyle tylko, że wówczas moglibyśmy zapewne zapomnieć o zaskakującym i pełnym emocji zwrocie akcji. Śmierci starszego z braci Dixon chyba nikt się nie spodziewał. Jego egzekucja została przedstawiona w bardzo satysfakcjonujący sposób. Zginął tak, jak na to zasługiwał - na polu walki, bez błagania o życie - adekwatnie do charakteru postaci. Nie wypada nie wspomnieć o fragmencie, w którym Daryl znajduje swojego brata. Właśnie takich rzeczy powinno być w tym serialu więcej: mocnych i grających na uczuciach. Nie ulega wątpliwości, że jest to jedna z najbardziej zapadających w pamięć scen od początku istnienia tego serialu.
[image-browser playlist="592862" suggest=""]
©2013 AMC
A jednak żałuję, że Merle zginął. To jedyna postać, która choć trochę równoważyła tych prawych i sprawiedliwych członków grupy Ricka i dodawała kolorytu całej opowieści. Odpadła z serialu zdecydowanie za wcześnie. Widać było, że bohater ten się rozwija i staje się coraz ciekawszy. W obliczu apokalipsy taki nie do końca zepsuty łotr wydaje się bardziej wiarygodny, niż mdli i stale prawiący o miłości i honorze dobrzy samarytanie, jakich w serialu nie brakuje. Przy odpowiednim poprowadzeniu jego wątku, mógł wnieść do produkcji naprawdę wiele, bo potencjał tej postaci był ogromny. Z drugiej jednak strony chyba rozumiem, czemu taki zabieg miał służyć. Pod koniec odcinka grupa zamierza opuścić więzienie i nie wdawać się w wojnę z Gubernatorem, ale raczej nie na taki finał sezonu liczymy. Daryl prawdopodobnie zechce pomścić śmierć brata i mimo wszystko nakłoni swoich towarzyszy do walki. Mając to na uwadze, zastanawiam się też, czy w ostatnim epizodzie do odstrzału nie pójdzie Glenn albo córki Hershella. Sceny oświadczyn i wspólnej modlitwy mogłyby to sugerować, a przynajmniej ja tak to odbieram.
Piętnasty odcinek, pomimo kilku mankamentów, prezentuje się naprawdę dobrze i stanowi smakowitą przystawkę przed daniem głównym, które czeka nas za tydzień. Żartując z przemowy Ricka, można rzec, iż zobaczymy starcie tyranii z demokracją, w której nie obędzie się bez ofiar.
Ocena: 8/10
Źródło: fot. ©2013 AMC
Poznaj recenzenta
Marcin KargulKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat