The Walking Dead - sezon 11, odcinek 15 - recenzja
Piętnasty odcinek The Walking Dead przygotował grunt pod finał sezonu 11B. Jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że stworzono naciągany konflikt między postaciami i zbudowano sztuczne napięcie. Oceniam.
Piętnasty odcinek The Walking Dead przygotował grunt pod finał sezonu 11B. Jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że stworzono naciągany konflikt między postaciami i zbudowano sztuczne napięcie. Oceniam.
Najnowszy epizod The Walking Dead najwięcej czasu poświęcił śledztwu Lance’a, który usilnie próbował znaleźć dowody na krętactwo Aarona, Gabriela i Daryla. Zamęczano widzów gierkami między tymi postaciami, wykorzystując jako przykrywkę biurokrację Wspólnoty. Nikt nie miał wątpliwości, że Hornsby zdaje sobie sprawę z ich winy, a twórcy po prostu przeciągają wątek na całą długość odcinka. O ile scena, w której główni bohaterowie koncertowo poradzili sobie z hordą zombie, jeszcze mogła się podobać, o tyle kolejne były nie do zniesienia. Wynikało to z tego, że sztucznie próbowano wywołać napięcie - czy to w przybyciu armii do Wzgórza, czy później przy włączaniu auta przez Lance’a. Najgorzej wypadła scena, w której Hornsby zagadywał do Hershela w swoim cwanym i przebiegłym stylu, żeby wyciągnąć z niego jakieś informacje. Główni bohaterowie dostali bladej gorączki, bo założył mu na głowę czapkę z daszkiem, jakby to potwierdzało, że ma rację. A żeby bardziej podkreślić powagę sytuacji padło nawet przekleństwo z ust Daryla, co niebywale rzadko zdarza się w tym serialu i jest właściwie zakazane. Mimo wszystko było to okrutnie naciągane, żeby stworzyć właśnie z tego wydarzenia punkt zapalny między grupami. Oczywiście, nie jest on pozbawiony sensu, biorąc pod uwagę to, co się działo w sezonie 11A, ale zabrakło tu większej pomysłowości. Twórcy poszli na łatwiznę.
Natomiast wszystkie wydarzenia związane z Lancem i żołnierzami Wspólnoty prowadziły do tego, żeby na koniec zwerbować Leah do zaatakowania Wzgórza. Wiemy o jej porachunkach z Maggie i Darylem, więc wierzymy, że ma motywację, by współpracować z podstępnym Hornsbym. Nie jest on klasycznym złoczyńcą, ale Josh Hamilton znowu wykonał dobrą robotę. Gdyby nie był tak przekonujący w swojej roli, to narzekań byłoby więcej. Same wydarzenia były niestety nudne.
W międzyczasie oglądaliśmy też wątek związany z Ezekielem, który zdrowieje po operacji. Co ciekawe, znalazł sposób, żeby nie czuć się winnym z powodu przesunięcia w kolejce. Zaaranżowana w tajemnicy lecznica zaskoczyła, ponieważ wydawało się, że zwerbowanie Tomiego do pomocy przy zabiegu to jakiś podstęp. Bohater ma duże serce, więc trudno go nie lubić. Natomiast znowu nastąpił okropny zgrzyt, gdy brat Yumiko przeprowadzał zabieg wycięcia wyrostka. Po pierwsze twórcy znowu sztucznie budowali napięcie, co drażniło. A po drugie razi w oczy brak sterylności przy tej operacji. Bo chyba chirurg powinien pamiętać o podstawach - noszeniu maseczki i rękawiczek? Chodzi o zachowanie jakichkolwiek pozorów realizmu, o których twórcy zapomnieli. Wszystkie pozytywne wrażenia, jakie wzbudzili Ezekiel oraz Carol wyparowały. Historia okazała się kiepskim fillerem tego odcinka.
Twórcy sporo czasu poświęcili Mercerowi, który zadręcza się tym, że zabił żołnierzy Wspólnoty. Co ciekawe, podobnie jak w komiksie jest w związku z Księżniczką. Tworzą sympatyczną parę, która prowadzi dość niezręczne, ale zabawne rozmowy. Ten wątek może się wydawać zapychaczem, ale pozwolił lepiej poznać tego bohatera. Michael James Shaw świetnie zagrał postać, którą targają wyrzuty sumienia. Pochwalił się też imponującą budową ciała, gdy ćwiczył na siłowni. Cóż, trzeba być w formie na służbie we Wspólnocie.
Przy okazji Mercera zaistniała też na chwilę jego siostra, ale głównie za sprawą Eugene’a, który poprosił ją o kradzież informacji. Między tą dwójką układa się coraz lepiej. Jest między nimi chemia, więc ich pocałunek nie powodował dyskomfortu. To była naturalna kolej rzeczy i następny krok w rozwoju romantycznej relacji.
Nie można odmówić twórcom The Walking Dead tego, że mimo średniego scenariusza piętnastego odcinka starają się utrzymać wysoką jakość serialu. Nawet jeśli na siłę próbują zbudować napięcie w niektórych scenach, to widać w tym zaangażowanie. Na pochwałę zasługują: dobra praca kamery i odpowiednia muzyka w tle. Szkoda jednak, że epizod w niewyszukany sposób doprowadził nas do finału sezonu 11B. Nie jest to dobry prognostyk przed ostatnim odcinkiem.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat