To zawsze Agatha - sezon 1, odcinek 4 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 18 września 2024Za nami 4. odcinek serialu To zawsze Agatha. Po raz kolejny mocną stroną były postacie, chemia pomiędzy nimi i wspaniały klimat. Za to tym razem trochę zawiodłam się na samej próbie, w której zabrakło jakiejś wisienki na torcie.
Za nami 4. odcinek serialu To zawsze Agatha. Po raz kolejny mocną stroną były postacie, chemia pomiędzy nimi i wspaniały klimat. Za to tym razem trochę zawiodłam się na samej próbie, w której zabrakło jakiejś wisienki na torcie.
Bardzo podoba mi się historia mamy Alice, którą poznaliśmy w 4. odcinku serialu To zawsze Agatha. Jakie to genialne i kreatywne! Wiedźma została piosenkarką i ze swoich fanów uczyniła krąg, a z piosenki – potężne zaklęcie ochronne. Dzięki temu kobieta była w stanie chronić swoją córkę przez cały czas, nawet po śmierci – za każdym razem, gdy ktoś nucił utwór pod nosem albo puszczał go w radiu. To także niesamowicie tragiczne, że Alice uznała ostrzeżenia swojej matki za urojenia, by dopiero teraz zdać sobie sprawę, że klątwa była prawdziwa.
To kolejna sytuacja, w której serial pokazuje nam, jak wiedźmy dostosowały się do współczesnych czasów. Wcześniej widzieliśmy na przykład, jak pozbawiona magii Jennifer wykorzystuje swoją wiedzę z eliksirów, by wkroczyć do prężnie rozwijającej się branży kosmetycznej. Jak wiecie, kocham wszystko, co związane z magią i wiedźmami, a moim ulubionym gatunkiem jest urban fantasy. Naprawdę mam frajdę, śledząc takie historie.
W 4. odcinku chciałabym także wyróżnić pracę kamery, która była genialna – nagłe przybliżenie na twarz Lilii, gdy powiedziała o klątwie czy kadrowanie obrazu tak, by wewnętrzne kółko od płyty było ramką. Naprawdę świetnie się to oglądało. Pod względem wizualnym zachwyciły mnie także kostiumy i kolory. Za to byłam trochę zawiedziona demonem, choć trudno powiedzieć czy to wina designu, czy scenariusza, do czego wrócę jeszcze później.
Po raz kolejny zachwyciła mnie Kathryn Hahn. Wiem, że pewnie na tym etapie robi się to już nudne, jak ją chwalę, ale nie mogę się powstrzymać. Uwielbiam jej mikroekspresje – na przykład w momencie, w którym na chwilę łagodnieje podczas rozmowy z Nastolatkiem. A gdy ten pyta ją o syna, jej twarz nagle tężeje, co widać gołym okiem, choć mimika nie zmienia się drastycznie. Kathryn Hahn jest świetna, jeśli chodzi o teatralność i wielkie gesty, ale potrafi też grać bardzo subtelnie i naturalnie, gdy robi się poważniej. A serial To zawsze Agatha daje jej szansę, by pokazać cały wachlarz możliwości.
Poza tym w tym odcinku mogliśmy wreszcie zobaczyć więcej Aubrey Plazy, co zawsze jest ogromnym plusem. Jej chemia z Kathryn Hahn jest po prostu świetna, a scena, w której rozmawiają w dwójkę, idealnie pokazuje, jak wiele sekretów i napięcia jest pomiędzy ich bohaterkami. Domyślam się, że ta relacja będzie kluczową częścią serialu, dlatego cieszę się, że wybrano te aktorki. Najgorzej jest, gdy to narracja próbuje przekonać widza, że pomiędzy postaciami dzieją się wielkie uczucia i emocje, a aktorzy patrzą na siebie z taką pasją, jakby odgrywali scenę z reklamy proszku do prania. I tak – mówię o Sersi i Ikarisie z Eternals.
Na pewno też coraz bardziej intryguje mnie postać Aubrey Plazy. Pojawia się coraz więcej wskazówek, że możemy mieć do czynienia ze Śmiercią, jak mówiły plotki. Spójrzcie tylko na moment, w którym Agatha jest pewna, że Nastolatek może umrzeć, gdy już zakończyli próbę – patrzy na Rio Vidal i prosi „Nie”. Można to zinterpretować tak, że błaga Śmierć, by nie zabierała chłopca. Na X przeczytałam coś, co wydało mi się bardzo ciekawe: oczywiście, że Śmierć zakochałaby się w Agacie, która przez wiele lat wysyłała do niej na tamten świat młode wiedźmy niczym kwiaty bądź czekoladki.
Myślę też, że Rio Vidal raz na zawsze zabiła teorię na temat tożsamości Nastolatka, mówiąc Agacie, że to nie jej syn. Wolę się jednak wstrzymać z opinią na ten temat, ponieważ ocenię ten wątek, gdy się zakończy. Na razie jest tu zbyt wiele znaków zapytania i miejsca na to, by albo zrobić coś świetnego, albo kiepskim finałem zniszczyć budowane napięcie. Myślę jednak, że jeśli postać Aubrey Plazy rzeczywiście jest Śmiercią, to obowiązki, o których mówiła w kontekście blizny i poróżniły ją z Agathą, oznaczały zabranie jej syna na drugą stronę. Co myślicie?
Chcę za to zwrócić uwagę na to, że relacja Agathy i Nastolatka robi się coraz ciekawsza. Widać, że Wiedźma się o niego troszczy. Choć śmiercią Sharon przejęła się mniej więcej tak, jak założeniem szlafroka przed zagadaniem do sąsiada, czyli wcale, to wizja utraty chłopca ją przeraziła. Prawdopodobnie naprawdę uwierzyła, że może być jej synem. Co ciekawe, powiedziała Nastolatkowi, że nie musi znać imienia, by dobrze poznać osobę, co jest jawną wskazówką, że ma pewne domysły, jeśli chodzi o jego tożsamość. Jestem jednak ciekawa, czy jej teorie są słuszne. Czy okaże się, że cały czas trzymała rękę na pulsie, a jedyną rzeczą, której się nie spodziewała, to matczyne uczucie, jakim zacznie go darzyć w międzyczasie? Czy chłopakowi naprawdę uda się ją oszukać?
Co do próby, mam mieszane uczucia. Jak wspomniałam wyżej, podobała mi się praca kamery. Cieszyłam się z elementów horrorowych i byłam zachwycona kolejnymi świetnymi kostiumami, tym razem inspirowanymi latami siedemdziesiątymi. Przyznajcie – łamanie klątwy przez wspólne śpiewanie jest skrajnie campowym i zabawnym pomysłem. I danie TEJ Patti LuPone najmniejszy instrument, a właściwie kilka. Jednak finalnie byłam troszkę zawiedziona, ponieważ oczekiwałam chyba jakiejś bardziej spektakularnej bądź ciekawej walki z demonem, gdy już się pokazał. Miałam uczucie niedosytu, że chcę WIĘCEJ od tej legendarnej Drogi Wiedźm.
Nie da się ukryć, że czegoś zabrakło w tym wyzwaniu. Wspominałam o tym zresztą w bezspojlerowej recenzji pierwszych czterech odcinków, że trochę obawiam się, iż próby, jak na szumnie zapowiadaną bardzo niebezpieczną i bardzo legendarną Drogę Wiedźm, będą wydawać się odrobinę za proste bądź mało widowiskowe. I było to spowodowane między innymi wydarzeniami z 4. odcinka. Szczerze mówiąc, bardziej przeraziło mnie podtapianie Jennifer podczas pierwszej próby niż ta walka z demonem. Zabrakło tej kropki nad i.
Za to bardzo spodobało mi się to, co działo się już po próbie – zacieśnianie więzi przy ognisku, dzięki którym widz miał szansę poznać bohaterów. Jeśli ktoś w przyszłości dołączy do Sharon, naprawdę boleśnie to odczujemy. Uwielbiam takie drobne momenty pomiędzy postaciami, gdy nie tylko widzowie, ale także one, mają szansę na refleksję, zanim pójdą dalej. Poza tym scena między Rio i Agathą była jak kopnięcie w brzuch. Przez krótki moment nasza ulubiona antagonistka pokazała się z innej strony, by zaraz ta chwila słabości minęła, a maska oziębłości wróciła. Nawet jeśli Nastolatek nie jest jej synem, to nie ulega wątpliwości, że Nicholas jest także ważnym bohaterem w tej historii. Poza tym ogólnie relacja Rio i Agathy może być jednym z najciekawszych związków w całym MCU.
Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki. To zawsze Agatha generuje we mnie ogromne pokłady ekscytacji. Uwielbiam po seansie czytać teorie fanów i mam wrażenie, że fandom Marvela dawno się tak dobrze nie bawił. Mam tylko nadzieję, że kolejna próba okaże się fantastyczna, ponieważ to jedyne, czego mi na razie brakuje – żeby Droga Wiedźm rzuciła większe i bardziej wyrafinowane wyzwanie.
Poznaj recenzenta
Paulina GuzKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat