To zawsze Agatha - sezon 1, odcinek 5 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 10 października 2024Stało się to, na co wszyscy czekaliśmy. I to o wiele szybciej, niż się spodziewaliśmy.
Stało się to, na co wszyscy czekaliśmy. I to o wiele szybciej, niż się spodziewaliśmy.
Piąty odcinek To zawsze Agatha był zdecydowanie tym najlepszym do tej pory. Trzymał w napięciu od początku do końca. Powiedziałabym nawet, że finał – mimo mocnego startu w postaci ucieczki przed Siódemką z Salem – był jeszcze bardziej emocjonujący.
Od początku czekałam na moment, w którym dojdzie do konfrontacji między Agathą a Nastolatkiem dotyczącą jego tożsamości. Oczywiście trochę obawiałam się, że efekt końcowy nie sprosta moim wysokim oczekiwaniom, które narastały z każdym odcinkiem. Na szczęście nie zawiodłam się – wreszcie zrozumiałam, dlaczego spośród wszystkich wiedźm twórcy postawili akcent na relację między Nastolatkiem i Alice. Gdzieś od momentu, w którym rozmawiali na kanapie w trakcie pierwszej próby, aż do początku piątego odcinka, w którym wymieniali się miotłami, połączyło ich coś niezwykłego. Zastanawiałam się, dlaczego poświęca się im te dodatkowe minuty, a dzisiaj dostałam odpowiedź.
Twórcy To zawsze Agatha zadbali o zbudowanie tej relacji, by strata Alice była prawdziwym ciosem dla Nastolatka – by była jak uderzenie pierwszego klocka w starannie ułożonym domino. Dzięki temu wydarzenie było dotkliwe także dla widza, w tym dla mnie. Jest coś niesamowicie okrutnego, a przez to genialnego, w zabiciu postaci, która stanęła w obronie Agathy. Postaci, która z takim pięknym uśmiechem zaoferowała Nastolatkowi, że wymienią się miotłami. Powitała go z otwartymi ramionami w społeczności, która do tej pory traktowała go jak uroczego szczeniaka, sikającego ze szczęścia na widok gości. Wszyscy kochaliśmy Panią Hart Sharon Davis – jej strata była bolesna, ale wciąż słodko-gorzka, z komediowym twistem. A śmierć Alice wydaje się o wiele poważniejsza – dla innych bohaterów jest dowodem koronnym przeciwko Agacie, który ostatecznie podzielił sabat.
Swoją drogą, zauważyliście subtelny foreshadowing? Wielu widzów zastanawiało się, co znaczą krótkie zdania, które co jakiś czas Lilia wypowiadała jak w transie, by za chwilę o nich zapominać. Powiedziała wcześniej: „Alice, nie”. A potem do Harkness: „Ratuj Agathę”. Prawdopodobnie miało to być jedno zdanie, a drugi człon miał brzmieć: „Nie ratuj Agathy”. To (a także zadbanie o rozwój relacji Alice i Nastolatka) pokazuje, że twórcy nie wymyślali rzeczy na bieżąco. Nie wrzucali do kociołka składników na chybił trafił, tylko starannie dobierali je, zanim zaczęli mieszać w wywarze. Naprawdę podoba mi się ta dbałość o detale. Ciekawe także, czy Rio – prawdopodobnie Śmierć – została w tyle, by zabrać duszę Alice.
Oczywiście, ważne jest także to, co wydarzyło się po śmierci Alice. W końcu dostaliśmy konfrontację Agathy i Nastolatka dotyczącą jego tożsamości. I tak jak wspomniałam – udała się znakomicie. Niesamowicie podobało mi się to, jak roztrzęsiona bohaterka w trakcie rozmowy zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Od tłumaczenia się przeszła do lodowatego: „Jesteś tak podobny do swojej matki”.
Te słowa były jak puszka Pandory – uwolniły to, co w nich obu było najgorsze. Agatha jest komediową postacią, ale w tych kilku sekundach stała się bardziej przerażająca niż większość złoczyńców Marvela. Z kolei uroczy do tej pory Nastolatek użył swoich mocy, by przejąć kontrolę nad Jennifer i Lilią. Moim zdaniem to coś o wiele bardziej paskudnego niż rzucenie komuś w twarz kulą ognia czy wiązką energii. Bez ich zgody przejął ciała bohaterek, by dokonać zemsty. Ta scena jest straszna, ponieważ Agatha i Nastolatek pokazali najgorsze strony ludzkiej natury. W dodatku jest coś wyjątkowo przewrotnego w fakcie, że chłopak zrobił dokładnie to, za co mieszkańcy Westview nienawidzą Scarlet Witch – odebrał im wolną wolę. Swoją drogą, muzyka, która leci w trakcie ujawnienia jego tożsamości, brzmi bardzo podobnie do tej z WandaVision...
Zaczęłam tę recenzję trochę od końca. Ale musicie mnie zrozumieć – finał był mocny i musiałam szybko przelać emocje, które się we mnie kotłowały. Warto jednak docenić wszystko to, co działo się przed wielką konfrontacją. Bardzo podobały mi się elementy horrorowe – o wiele lepiej ukazane niż w przypadku próby Alice, bo starcie z demonem nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Niektórzy uważali, że to jedyny moment, gdy zabrakło budżetu i CGI, ale mi wydaje się, że po prostu zabrakło pomysłu. Z kolei design Siódemki z Salem po raz kolejny zrobił na mnie ogromne wrażenie. Od razu było czuć, że mamy do czynienia z prawdziwym zagrożeniem. To, jak poruszały się te istoty, było cudowne. A potem mieliśmy także fantastyczną scenę opętania – taką prawdziwą, a nie, gdy Agatha udawała (choć to było komiczne). Naprawdę chciałabym, by sabat podróżował w komplecie z duchem Pani Hart Sharon Davis. Od razu przywodzi to na myśl moją ulubioną grupę emerytek ze świata Koźlaczek Anety Jadowskiej.
Doceniam też kilka innych smaczków. Po pierwsze: scena, w której bohaterowie latają na miotle (a szczególnie moment, gdy widać ich sylwetki na tle księżyca), sprawiła mi trudną do opisania radość. Serial nie wstydzi się tego, że jest o wiedźmach i na całego bawi się tą estetyką, za co jestem mu wdzięczna. Po drugie: moment, w którym Rio nie chce oddać Agathy jej matce, jest wyjątkowy. Widać w nim, że nawet wtedy, gdy obie są skonfliktowane, są granice, których nie chcą przekroczyć. Jeśli dalej tak pójdzie, staną się moją ulubioną parą w MCU po Wandzie i Visionie.
Oczywiście, może zaskakiwać, dlaczego do tej konfrontacji doszło tak wcześnie. Wiele osób myślało, że coś tak ważnego twórcy serialu To zawsze Agatha zostawią na wielki finał. Ja jednak cieszę się z takiego obrotu spraw. Może to oznaczać, że szykuje się coś jeszcze większego! Tym bardziej że wiele osób już jakiś czas temu dzięki Funko zaspojlerowało sobie, kim jest Nastolatek. Gdyby tylko na tym opierał się finał, mogłoby to być rozczarowujące. A w ten sposób w napięciu czekamy, co z tego wyniknie. Czy chłopak wiedział, kim jest? W którym momencie Agatha zdała sobie sprawę, że podróżuje z synem swojej nemezis? Jak krąg ma przejść próby, gdy kolejna osoba umarła, a ci, którzy żyją, są w rozsypce? O co tak naprawdę Nastolatek i Agatha chcą poprosić, gdy dotrą na koniec Szlaku Wiedźm? Czy teoria, według której cała ta próba była tylko wizją Lilii, może być prawdziwa („Nienawidziłam tego za pierwszym razem!”)? To pytania, na które odpowiedzi będę wyczekiwać w następnych odcinkach. I choć wiem, że niektórych boli strata kolejnej czarownicy, to dla mnie to słodko-gorzkie uczucie. Poniekąd cieszę się, że w serialu MCU pojawiła się jakaś stawka, bo uniwersum od jakiegoś czasu ma z tym problem.
Wydaje mi się, że wciąż może być milion rzeczy, które świeżo po seansie jeszcze do mnie nie doszły. Czekam więc na Wasze przemyślenia z niecierpliwością.
Poznaj recenzenta
Paulina GuzDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat