To zawsze Agatha - sezon 1, odcinek 6 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 17 października 2024Joe Locke gwarantował, że w 6. odcinku To zawsze Agatha poznamy prawdziwe motywacje Billy'ego Maximoffa. Jednak nie spodziewałam się, że zostanie mu poświęcony cały epizod!
Joe Locke gwarantował, że w 6. odcinku To zawsze Agatha poznamy prawdziwe motywacje Billy'ego Maximoffa. Jednak nie spodziewałam się, że zostanie mu poświęcony cały epizod!
Przejmując po Paulinie pałeczkę, spodziewałam się, że będę bardziej krytyczna wobec serialu To zawsze Agatha. Owszem, mi również cotygodniowy seans sprawia dużą frajdę. Zauważyłam, że stało się to już częścią mojej czwartkowej rutyny. Co więcej, uwielbiam angażować się w dyskusje z przyjaciółką z redakcji oraz przeglądać, co inni widzowie mają do powiedzenia o serialu. Memy z X/Twittera są rozbrajające, a popularność hashtagu tytułu ogromnie mnie cieszy. Jestem fanką WandaVision oraz postaci Scarlet Witch, więc każde nawiązanie do wiedźmy jest niczym plaster na złamane serce po jej (domniemanej) śmierci. Czuję natomiast, że jestem winna coś przyznać – nie każdy epizod odbierałam tak entuzjastycznie jak Paulina. Z komentarzy pod jej recenzjami dowiedziałam się, że inni również uważali jej opinie za co najmniej "odważne". A teraz sama się uśmiecham pod nosem, gdy wystawiam ocenę szóstemu epizodowi.
Zanim jednak przejdę do meritum, powinnam nieco podsumować pierwszą połowę serialu. Podobnie jak część z Was, zaczynałam dostrzegać skazy w formie ostatnich epizodów. Zaczęło się robić przewidywalnie – wiedźmy chodziły sobie po ścieżce i docierały do kolejnego domku, gdzie czekała ich straszna próba. Owa próba zawsze koncentrowała się na którejś z wiedźm. Były jakieś upiory i straszne dziwadła, ale wszystko kończyło się mniej lub bardziej znośnie, by można było ruszyć dalej. Czasem ktoś ginął, ale łatwo było przewidzieć, kto znajdzie się na celowniku. Pani Hart Sharon była zagrożona już dawno temu, a śmierć Alice była wręcz oczywista przez jej zacieśniające się więzi z Nastolatkiem. Domyślałam się, że może zostać wykorzystana jako impuls do wyzwolenia mocy chłopaka. Nie poczułam przez to wysokiej stawki i nie umiałam, poza samą Agathą, do końca zżyć się z większością bohaterek.
Jestem jednak zakochana w klimacie serialu. Jako młodsza, ale mroczniejsza siostra WandaVision, Agatka zachwyca wizualizacjami, kostiumami oraz masą nawiązań do wizerunku wiedźm w popkulturze. Podoba mi się także wątek miasteczka Westview, które – niczym Hawkins – nie może uciec od swojej dziwaczności oraz nadnaturalności, choć większość lokalsów zdaje się tego nie dostrzegać. Te smaczki dodatkowo wzbudzają dreszczyk emocji i sprawiają, że zwyczajnie chce się to oglądać. Jednocześnie to bardzo samoświadomy serial, a twórcy doskonale znają swoją grupę docelową i traktują ją priorytetowo. W mojej opinii Agatha All Along spodoba się przede wszystkim dziewczyńskiej i queerowej stronie fanów Marvela – tym, którzy za młodu uwielbiali czytać komiksy W.I.T.C.H., a teraz są wkręceni w hoa hoa hoa trend, nawiązujący do znanej piosenki ze Zmierzchu. Dlatego nie dziwią mnie negatywne opinie tych, którzy preferują Marvela w bardziej dynamicznym wydaniu. I przypomnę o tym, co zawsze powtarzamy pod naszymi recenzjami – nie każdy redaktor z naEKRANIE podepnie się pod to, co ja i Paulina uważamy o tym serialu. Tytuł To zawsze Agatha niejako nas oddzielił od reszty, która jest mało zainteresowana tą historią.
Cliffhanger w 5. odcinku dał mi nadzieję, że druga połowa serialu wyzwoli się z nużących schematów. Ujawnienie tożsamości Wiccana (w ogóle Funko mi tego nie zaspoilerował!) sprawiło, że siedziałam jak wryta i pragnęłam, aby tydzień oczekiwań na nowy epizod minął jak jeden dzień. Zresztą Joe Locke w wywiadzie dla Entertainment Weekly zapowiadał odkrycie prawdziwych motywacji Billy'ego Maximoffa. Nie spodziewałam się jednak, że ten wątek zajmie cały odcinek. Nie narzekam – przeciwnie, to świetne rozwiązanie, które być może uciszy tych krytykujących występ Locke'a! Obsadzenie go w tej roli ma sens pod względem fabularnym i aktorskim. Uwielbiam tego artystę, odkąd mogłam go poznać w Heartstopperze. W roli Wiccana udowodnił, że radzi sobie też z kreacjami innego kalibru. Nikt nie zdoła mi wmówić, że syn Wandy ma coś więcej wspólnego z Charliem poza orientacją seksualną i wiekiem. To dwa zupełnie różne charaktery. Jak powiedziała sama Kathryn Hahn w finale 6. odcinka, to "imponujący debiut". Lepiej nie mogłabym tego ująć.
W tym epizodzie dowiedzieliśmy się wiele o Wiccanie. Odkryliśmy jego żydowskie pochodzenie oraz prawdziwą genezę umiejętności. Wiemy już, że faktycznie powrócił dzięki wejściu w ciało chłopca, który ledwo co stracił życie w wypadku samochodowym. Zresztą zdołała to przewidzieć Lilia, odpowiedzialna za tę nieszczęsną pieczęć. Chyba niewiele osób się tego spodziewało – większość przewidywała, że jakimś cudem to sprawka Wandy albo Billy'ego. Podobne zdziwienie wywołała Alice, bo okazała się policjantką, do której ojciec Williama Kaplana zwrócił się o pomoc. Później już zrozumiałam zabieg Jac Schaeffer, więc tylko czekałam cierpliwie, aż pojawią się Jen oraz Sharon. Historia zatoczyła koło.
Skoro Billy sam nie wiedział, czym ta pieczęć jest, nie dziwi mnie jego zagubienie. Locke doskonale oddaje wątek tej postaci. Razem z nim przeżywałam tęsknotę za dawnym życiem oraz poczucie braku przynależności do rodziny. Co prawda spodziewałam się, że chłopak może uciec z domu, a jednak dobrze kamuflował swoją tożsamość w ciele Williama Kaplana. Nie zdołał jednak ukryć uczuć przed samym sobą – następne trzy lata poświęcił na myszkowanie i próbę rozwikłania zagadki. Oczywiście na tyle, na ile zwyczajny nastolatek może sobie pozwolić. Zatem jego "śledztwo" wymagało sporo googlowania, zaczytywania się w teorie na Redditcie oraz obsesyjnego rysowania pieczęci niczym Clary w Darach Anioła, gdy próbowała odkryć znaczenie run. Typowy obraz w popkulturze, ale niezwykle trafny – w inny sposób nie wyobraziłabym sobie pokolenia Z bawiącego się w detektywa.
Wreszcie doszło do występów, na które czekałam praktycznie od samego początku. Są sceny z chłopakiem Billy'ego, który od pewnego momentu wspierał bohatera w poszukiwaniach prawdy. To znów obudziło we mnie teorie, że typek może okazać się Hulkingiem w MCU (nie wiem, co Wy o tym sądzicie, ale dla mnie Eddie brzmi dość podobnie do Teddy'ego Altmana). Natomiast jeszcze bardziej cieszy mnie scena z Evanem Petersem, powracającym w roli Ralpha Bohnera/Quicksilvera, bo wypadła najzabawniej z całego odcinka. Bohnerrific69 wygląda niczym świr z Internetu, przed którym ostrzegała nas mama. Z komicznego, ale i niezwykle istotnego spotkania wuja z siostrzeńcem dowiedzieliśmy się, jak Billy trafił na trop z Agathą Harkness. Ralph przyznał się również do otrucia Sparka i – niestety dla fanów Scarlet Witch – zaznaczył z piętnaście razy, że Wanda gryzie ziemię. Niejako potwierdza to również prawdziwa motywacja Wiccana do pójścia Szlakiem Wiedźm – wcale nie próbuje odzyskać zmarłej matki, lecz odnaleźć zaginionego bliźniaka. Sama nad tym ubolewam i nadal, niczym obłąkaniec na straconej pozycji, liczę, że wiedźma jeszcze pojawi się na ekranie. Jak to się mówi: No body, no crime. Prawda?
Zatrzymajmy się jeszcze chwilę przy dynamice między Billym a Agatką, będącej jedną z największych zalet tego serialu. Praktycznie co tydzień Locke i Hahn udowadniają, że są duetem dla siebie stworzonym. Z pewnością frajdę sprawiła im scena nieszczęsnego przesłuchania Nastolatka. Po raz pierwszy zobaczyliśmy na własne oczy, jaki efekt dało zaklęcie Scarlet Witch. Faktycznie wyglądała jak obłąkaniec, ale przez to sama zaczęłam się głośno śmiać! Istotna jest również finałowa konwersacja po tym, jak już ciążąca pieczęć została zerwana. Agatha była bardzo ironiczna i wredna dla dzieciaka. Nie ukrywa jednak, że są sobie potrzebni, dlatego mimo wszystko muszą trzymać się razem. Pytanie, gdzie się podziała Rio Vidal? I czy faktycznie Lilia oraz Jen nie żyją? Nie byłabym zdziwiona.
Szósty epizod To zawsze Agatha jest chyba jednym z moich ulubionych. Dobrze było oderwać się od nieco schematycznej formy odcinków – szczególnie z tak intrygującą postacią, jak Billy Maximoff. Emocje nie ostygły. Znów poczułam silną chęć odpalenia kolejnego odcinka, jednak będę musiała na niego chwilę poczekać.
Poznaj recenzenta
Kaja GrabowieckaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat