Transformers: Początek - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 20 września 2024Transformers: Początek to kinowy film animowany, skierowany do widzów w każdym wieku. Czy warto go obejrzeć?
Transformers: Początek to kinowy film animowany, skierowany do widzów w każdym wieku. Czy warto go obejrzeć?
Transformers: Początek to pozytywne zaskoczenie. Zwiastuny sugerowały produkcję skierowaną do dzieci, a tak w ogóle nie jest. Twórcy zatroszczyli się o odpowiednią dawkę uniwersalności, która powinna przemówić do widza w każdym wieku. A jeśli ktoś lubi Transformers (aktorskie filmy lub kultową animację), to poczuje się jak w domu. Reżyser i jego ekipa wyraźnie realizowali to z myślą o fanach. Wbrew niektórym głosom nie przytłacza to historii. Jest ona pełna różnych smaczków, ale wszystko przedstawiono na tyle klarownie, że nikt nie powinien się pogubić. Warto dodać, że scenariusz jest tak napisany, że twórcy nie prowadzą widzów za rękę. Traktują swoich odbiorców z szacunkiem i mają ich za osoby inteligentne. Fabuła jest prosta, ale nie popada w banały.
Wiele osób zadawało sobie pytanie, czy można dobrze wyjaśnić początek konfliktu Megatrona z Optimusem. Transformers: Początek pokazuje ich jako zwykłych roboli, pracujących w kopalniach. Poświęcono czas na to, byśmy mogli poznać tych bohaterów – dostrzec łączącą ich więź i przyjaźń. Gdy dochodzi do pewnych wydarzeń fabularnych, następuje przemiana postaci w wersje, które fani doskonale znają. Jest ona stopniowa, dobrze umotywowana i odpowiednio pogłębiona. Nie jest to puste stwierdzenie: "Megatron jest zły, bo tak". Ten nieźle przemyślany konflikt wynikał z różnicy charakterów – to właśnie ona spowodowała, że poszli w przeciwne strony. Emocjonalna część produkcji będzie lepiej działać na widzów, którzy nie znają Transformers. Wiedziałem, jak to się skończy, więc nie byłem w stanie tak mocno zaangażować się w konflikt. To nie oznacza, że popełniono jakieś błędy. Odbiór tego wątku będzie indywidualny i zależny od tego, jak mocno jesteście zżyci z postaciami. Fabularnie udało się zrobić to dobrze i z pomysłem.
Po pierwszym zwiastunie nie byłem przekonany do sfery wizualnej. Animacja wydawała się specyficzna i mało atrakcyjna. Wiele osób wyobrażało sobie coś w stylu filmów aktorskich, a nie "bajki dla dzieci". Na szczęście to nie jest takie dziwaczne, jak sugerowały zwiastuny. Szybko można się do tego przekonać i dać się wciągnąć w opowieść. To po prostu ładny film, z odpowiednio budowanym klimatem, ciekawymi pomysłami i rozmachem. Mieszane uczucia wzbudzają jednak sceny akcji. Są one efektowne, często nawet widowiskowe, ale raz wyglądają lepiej, a raz gorzej. Chodzi o to, że reżyser w niektórych momentach celował w przesadną dynamikę, dlatego dostaliśmy trzęsący się obraz i szybkie cięcia. Od tego wszystkiego można dostać oczopląsu. Nie jest to efektowne, a irytujące. Na szczęście są też sceny dobrze zrealizowane.
Wbrew zwiastunowi nie jest to komedia, w której przodują gagi i żarty. Jakiś tam humor jest obecny, ale nie jest go na tyle dużo, aby mógł zmienić klimat opowieści i pozbawić go powagi. Podczas pokazu przedpremierowego sala była prawie cała zapełniona, ale widzowie rzadko się śmiali. Niestety gagi są przeważnie nietrafione. Trudno też powiedzieć, czy to wina mało porywającego polskiego dubbingu, czy po prostu złych pomysłów scenariuszowych. Nie wpływa to jednak na jakość produkcji.
Transformers: Początek to niezła zabawa. Ciekawa fabularnie, przemyślana i efektowna. Twórcy spełnili obietnicę i dali nam dobrą rozrywkę. Jednak nie porywa to jakoś szczególnie mocno. Myślę, że nie zapisze się na długo w pamięci widzów. Czy to źle? Nie każda produkcja musi być wybitna i ponadczasowa. Wystarczy, że będzie dobra na tu i teraz.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat