„Trupiarz”: Nadchodzi Will Starling – recenzja
Debiutujący na naszym rynku kanadyjski pisarz i scenarzysta Ian Weir w powieści Trupiarz uraczył swoich czytelników dobrze przemyślaną i smakowitą mieszanką gatunków, bawiąc się konwencją i tworząc wielce zajmującą historię z dreszczykiem.
Debiutujący na naszym rynku kanadyjski pisarz i scenarzysta Ian Weir w powieści Trupiarz uraczył swoich czytelników dobrze przemyślaną i smakowitą mieszanką gatunków, bawiąc się konwencją i tworząc wielce zajmującą historię z dreszczykiem.
Trupiarz ("Will Starling") rozgrywa się w Londynie tuż po zakończeniu wojny z Napoleonem. Miasto nieskrępowane jeszcze wiktoriańskim gorsetem bawi się, oddycha, grzęźnie w błocie, biedzie i ludzkich występkach, a jednocześnie tryska energią, przeczuwając nadchodzącą epokę Imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce. Wyższe sfery ekscytują się skandalami wywoływanymi przez Byrona, prości ludzie pasjonują się "autentycznymi" historiami publikowanymi przez groszowe gazetki, tych niesławnych praprzodków dzisiejszych brukowców. Powszechne potępienie wywołują "trupiarze" kradnący z cmentarzy ludzkie ciała, aby zapewnić materiał do ćwiczeń dla nieustannie żądnych wiedzy anatomów i studentów medycyny. W ten mroczny, dziwny świat zagłębiamy się razem z Willem Starlingiem, asystentem chirurga i jednocześnie jednym z głównych bohaterów owej opowieści.
Opisując swoją osobistą, bardzo poplątaną historię, młody narrator prowadzi nas przez tanie knajpy, ponure cmentarze, domy biedoty i aspirującej klasy średniej, a nawet koszmarną salę sekcyjną kolegium medycznego. Poznajemy poplątane losy Willa, jego marzenia, naiwną miłość i mroczne sekrety. Inni bohaterowie powieści opisywani przez Willa są wyraziści, budzą od początku albo sympatię, albo wyraźną niechęć czytelnika. Świat przedstawiony przez Weira jest ziarnisty, realistyczny, surowy i bezwzględny. Czy jest historycznie dokładny - trudno powiedzieć, ale cała powieść, stylizowana nieco na modłę twórczości Dickensa, jest bardzo wiarygodna. Jesteśmy w świecie Frankensteina (to prawdopodobnie nie przypadek, że powieść Mary Shelley została po raz pierwszy opublikowana w 1818 roku), a Weir wykonał dobrą robotę, uprzedzając oczekiwania czytelnika, bawiąc się motywem "potwornego zmartwychwstania", delikatnej równowagi pomiędzy życiem i śmiercią, zabawianiem się medyków w Boga.
Trupiarz nie jest tylko książką przygodową, historią cudów lub prostych zbiegów okoliczności. Jest książką opowiadającą także o początkach współczesnej chirurgii, która narodziła się na polach bitew epoki napoleońskiej, a po wojnie zaczęła się rozwijać niezwykle szybko dzięki nowym odkryciom dokonanym przez chirurgów w szpitalach polowych. Trzeba pamiętać, że w tamtym okresie zawód chirurga był zawodem pogardzanym. Chirurgów się bano, nie szanowano ich, oskarżano o konszachty z diabłem i nieludzkie eksperymenty na umierających. Okres, w którym toczy się akcja powieści, to początek drogi, który zaowocował współczesnymi "cudami" na salach operacyjnych.
Czytaj również: "Piaskowa opowieść" według scenariusza Jima Hensona
Polskie tłumaczenie (dokonane przez Agnieszkę Śmiechowską) stoi na dobrym poziomie. Na szczególną pochwałę zasługuje pomysł zmiany tytułu, z niewiele mówiącego czytelnikowi oryginalnego "Will Starling" na piękne w swej grozie i pełne upiornych asocjacji słowo Trupiarz.
Ian Weir stworzył powieść, która doskonale oddaje hołd postępowi medycyny i nauki na początku XIX wieku, a jednocześnie wciąga czytelnika w mroczny świat, w którym życie ludzi jest warte mniej niż gwineę, a sprawiedliwi nie zawsze odnoszą zwycięstwo. Ta historia ma wiele różnych aspektów i każdy inteligentny czytelnik znajdzie w niej coś, co pochłonie go na długie godziny.
Poznaj recenzenta
Dawid RydzekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat