Tu i teraz: sezon 1, odcinek 5-6 – recenzja
Po dwóch ostatnich odcinkach nie ma już wątpliwości. Serial Tu i teraz jest wielkim oszustwem mamiącym widza obietnicami poznania niewypowiedzianej prawdy o ludzkiej egzystencji. Zamiast tego dostajemy jednak nic nie znaczącą wydmuszkę, prezentującą poziom podobny do telewizyjnych telenowel.
Po dwóch ostatnich odcinkach nie ma już wątpliwości. Serial Tu i teraz jest wielkim oszustwem mamiącym widza obietnicami poznania niewypowiedzianej prawdy o ludzkiej egzystencji. Zamiast tego dostajemy jednak nic nie znaczącą wydmuszkę, prezentującą poziom podobny do telewizyjnych telenowel.
Trudno uwierzyć, że serial ten przed premierą obwołany został następcą Six Feet Under. Teraz, gdy jesteśmy w połowie sezonu, wszystko stało się jasne. Kłopoty, z którymi zmagają się bohaterowie, są tak kuriozalne, iż momentami odnosimy wrażenie, że oglądamy operę mydlaną, a nie projekt HBO.
W dwóch omawianych odsłonach dostajemy całe spektrum problemów tzw. „pierwszego świata”. Nestor rodziny korzysta z usług prostytutki, bo chciałby wreszcie poczuć pożądanie do kogoś. Jego mroczny sekret odkrywa żona i robi mu karczemną awanturę, po której „strzela focha” na półtora odcinka. Ramon i Henry przeżywają trudne chwile, gdy ten drugi znika na całą noc. Siostra Ramona odkrywa, że Henry spotyka się w namiocie z bezdomnym. Co można robić w namiocie z bezdomnym? Co innego niż uprawiać seks! Taką przerażającą prawdę przekazuje bratu, który i tak przeżywa swój mały weltschmerz, ze względu na doświadczane psychodeliczne wizje.
To jednak nie koniec. Najciekawsze wydarzenia toczą się u Ashley, która czuje się dyskryminowana ze względu na kolor skóry. Dobrze zarabiająca, szczęśliwa mama i mężatka zaczyna nagle zastanawiać się nad losem mniejszości w jej rodzinnym mieście. W związku z tym na każdym kroku daje upust swoim emocjom i coraz bardziej radykalnym poglądom.
Jaki wątek napisać dla jedynej czarnoskórej bohaterki w obsadzie? Oczywiście – rasizm, nietolerancja, uciemiężenie Afroamerykanów. Tak jakby kwestie te nie były poruszane w kulturze od dziesięcioleci. W momencie, gdy Black Panther przełamuje pewne tendencje i otwiera drzwi na nowe formy przekazu artystycznego, popularny format HBO powraca do dyskursu sprzed lat, omawiając problemy w tak sztampowy i schematyczny sposób, że aż zęby bolą.
Powyższy wątek jest charakterystyczny dla całego serialu, choć są wyjątki. Chwała Alan Ball, że nie pozwolił w podobny sposób stygmatyzować związku homoseksualnego łączącego Ramona i Henry’ego. Twórca zrobił bardzo dużo dla społeczności gejowskiej w Sześciu stopach pod ziemią, przerabiając temat na wszystkie możliwe sposoby. To, czego dokonał, ukształtowało popkulturę pod tym względem, dlatego też podobna tematyka w Here and Now traktowana jest jak należy, czyli normalnie, bez żadnych udziwnień.
Niestety pozostałe wątki nie zostały potraktowane tak łaskawie. Tradycyjnie najgorzej wypada Audrey i Greg. Ich historia jest żywcem wyjęta z telenoweli niskich lotów. Co też twórcy chcieli przekazać widzom poprzez opowieść o tym dysfunkcyjnym małżeństwie? Jaka prawda płynie z tego wątku? Czy jest w tym coś więcej niż wyświechtane prawidła żywcem wyjęte z poradników dla małżeństw lub z innych popkulturowych produkcji? A może od początku twórcy planowali nie umieszczać tu żadnej głębszej myśli, a pokazać jedynie w obyczajowym stylu historię rodziny w kryzysie?
Trudno uwierzyć w to drugie, bo w Tu i teraz, gdzie się tylko da, wpychana jest ezoteryka i metafizyka. To, co na początku wydawało się intrygujące, teraz robi się nużące. Przerost formy nad treścią – doskonale widać to podczas prezentacji gry, nad którą pracuje Ramon. Niestety cierpi na tym również wątek rodziny Shokrani. Farid jest świadkiem dziwacznych zdarzeń i doświadcza niepokojących wizji. Jasne jest, że mają one wzbudzić metafizyczne wątpliwości w jego ateistycznym umyślnie. Niestety wątek ten wciąż stoi w miejscu. Bohater nie rozwija się, a jedynie jest biernym świadkiem wszystkiego, co się wokół niego dzieje. Przeszłość Farida wciąż intryguje, jednak historia tej postaci potrzebuje porządnego kopa fabularnego, aby nie skończyć tak jak Boatwrightowie.
Tu i teraz z pewnością zawiodło tych, co oczekiwali błyskotliwej i intelektualnej gry z widzem, w stylu Sześciu stóp pod ziemią. Brakuje tu też tzw. „serducha”, które sprawia, że do danej produkcji podchodzi się w emocjonalny sposób, mimo braków realizacyjnych. Podczas seansu Tu i teraz trudno odczuć cokolwiek oprócz irytacji. Szkoda, a mogłoby być tak pięknie…
Źródło: zdjęcie główne: HBO
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat