„Turn”: Bitwa o Setauket
Turn rozpoczął sezon przeciętnie, ale z potencjałem, który z każdym kolejnym odcinkiem był coraz bardziej marnowany. Finał jest kulminacją złego pomysłu na serial oraz braku kreatywności.
Turn rozpoczął sezon przeciętnie, ale z potencjałem, który z każdym kolejnym odcinkiem był coraz bardziej marnowany. Finał jest kulminacją złego pomysłu na serial oraz braku kreatywności.
Choć sam tytuł odcinka zapowiadał jakąś akcję, emocje i sens, koniec końców niczego takiego nie dostajemy. Twórcy wykazują się sprytem, twierdząc, że dają widzom historyczny serial szpiegowski, a tak naprawdę trudno powiedzieć, czym w istocie jest Turn. Przez cały sezon oglądaliśmy amatorską zabawę w szpiega i uciekanie od wojny oraz polityki na rzecz dennych wątków obyczajowych i słabego romansu godnego najgorszych seriali młodzieżowych. Finał to tak naprawdę kulminacja tego wszystkiego z kilkoma elementami przekraczającymi granicę smaku i wyczerpującymi ostatecznie cierpliwość.
Sama tytułowa bitwa tak naprawdę nie ma miejsca. Strzałów oddano zaledwie kilka, by resztę odcinka skupić na bezsensownych szaleństwach Simcoe. Fakt, że dowódca Brytyjczyków po tylu jego wybrykach zachowuje się w stosunku do niego tak łagodnie, jest niedorzeczny. Scena egzekucji w finale jest absurdalna. Czemu w ogóle major pozwolił Simcoe wyjść i zabić go? Kilka razy pokazywano, że to człowiek inteligentny, a w tamtym momencie zachował się jak skończony głupiec.
[video-browser playlist="634595" suggest=""]
Akcji w finale nie ma prawie w ogóle. Obserwujemy za to siermiężnie prowadzone relacje postaci, irracjonalne i nielogiczne zachowania bohaterów oraz decyzje, które momentami wydają się po prostu głupie. Tak naprawdę wątek romansu Abe'a z panią Strong wyraźnie pokazuje widzom, co to jest za serial. Mamy tutaj dokładnie ten sam koncept co w najgorszych młodzieżówkach tworzonych w stacji The CW: trójkąt miłosny, który nie ma w sobie duszy i serca. A końcowa decyzja pani Strong o powrocie do Abe'a jedynie potwierdza ten kierunek rozwoju Turn i ostatecznie wyczerpuje cierpliwość do tego serialu.
Przez cały finał oglądamy żołnierzy, ładne muszkiety i odczuwamy atmosferę wojny wiszącej w powietrzu. To i tak dużo, ponieważ w poprzednich dziewięciu epizodach nawet tego nie było. Przez to Turn sprawia wrażenie zabawy w serial historyczny, ale bez żadnego pomysłu i określonego celu. Na papierze koncept pierwszej siatki szpiegowskiej jest wyśmienity, ale jego realizacja przypomina niesmaczny żart. Tak jakby ktoś nie zrozumiał, na czym ten motyw powinien się opierać, więc krąży wokół tematu, tworząc iluzję, że wydarzenia są ważne i mają związek z czymś więcej. To jednak tylko zmyłka, gdyż nie mają one żadnego znaczenia dla wojny o niepodległość. Gdyby postacie były ciekawsze, a ich relacje interesujące, wrażenie byłoby zdecydowanie inne.
Turn to prawdopodobnie najgorsza produkcja stacji AMC, która pokazuje, że twórca niezłej młodzieżówki nie zawsze może sprawdzić się w świecie opowieści dla dorosłych. Jeśli serial ten dostanie zamówienie na drugą serię po tak słabym sezonie, będzie to niemałe zaskoczenie.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat