Ukryte działania – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 24 lutego 2017Życie pisze najciekawsze scenariusze. Ta zasada znów się sprawdza.
Życie pisze najciekawsze scenariusze. Ta zasada znów się sprawdza.
Katherine Johnson (Taraji P. Henson) to geniusz matematyczny. Od dziecka wykazywała wielki talent do liczb. Ta umiejętność pozwoliła jej szybciej ukończyć szkołę i znaleźć pracę w NASA. W normalnych okolicznościach bardzo szybko dorobiłaby się tam wysokiego stanowiska. Niestety, jest jeden problem, mamy przełom lat 50 i 60. XX wieku, a Katherine jest czarna. Oznacza to, że praca analityka w piwnicy budynku NASA z oddzielną łazienką i kantyną to jedyne stanowisko, które może tam piastować. Razem z koleżankami Dorothy Vaughan (Octavia Spencer) i Mary Jackson (Janelle Monáe) bierze udział w operacji wysłania na orbitę pozaziemską astronauty Johna Glenna. Wszystko to w ramach wyścigu kosmicznego, prowadzanego pomiędzy USA a Związkiem Radzieckim.
Nowy film reżysera Theodora Melfi, twórcy St. Vincent, nie jest kinem rozliczeniowym. Jego bohaterki nie protestują przeciw segregacji rasowej, która panuje w NASA. One poprzez swoją ciężką pracę starają się zmienić myślenie swoich szefów. Znieść te skostniałe już bariery. I im się to udaje. W dużej mierze dlatego, że część szefostwa, jak choćby Al Harrison (świetna rola Kevina Costnera) nie są rasistami tylko ignorantami skupionymi na próbie wygrania kosmicznego wyścigu z Rosjanami. Nie dostrzegają oni segregacji w swoich działach. Gdy w końcu zostaje ona wskazana palcem, nie mają problemu, by ją zlikwidować i jeszcze ochrzanić resztę pracowników za jej tolerowanie i za to, że nie poinformowali o takiej "przeszkodzie" w pracy, która spowalnia upragniony sukces.
Hidden Figures oprócz świetniej historii ma również bardzo ciekawą i utalentowaną obsadę. Główne bohaterki wprowadzają bardzo dużo autentyczności do całej opowieści. Octavia Spencer już w Służących pokazała, na co ją stać, a tu wznosi się na podobne wyżyny. Uwagę przykuwa także Janelle Monae, która na koncie w tym roku ma równie ciekawą rolę w przejmującym Moonlight. Wielu widzów z tego filmu zapamięta świetną kreację Kevina Costnera i scenę, w której grany przez niego bohater za pomocą wielkiego młota rozprawia się z napisem przy toalecie. Warto też wspomnieć o Kirsten Dunst, której udaje się wyrwać, przynajmniej na chwilę, z szuflady miłych, uśmiechniętych dziewczyn. W tym wydaniu jest surowa, oziębła i raczej trudno ją polubić, a grana przez nią Vivian właśnie takie emocje ma wzbudzać.
O ile pierwszy plan gra świetnie, to drugi został przez reżysera pokazany karykaturalnie. Najlepszym tego przykładem jest postać Paula Stafforda, grana przez Jima Parsona, która jest istną kopią Sheldona z Teorii Wielkiego Podrywu i to wcale nie jest zaliczane na plus.
Ciekawie brzmi również skomponowana przez Hansa Zimmera, Benjamina Wallfisha i Pharrella Williamsa ścieżka dźwiękowa, która w odpowiednich miejscach wprowadza dramaturgię do scen, a w innych czyni je zabawniejszymi.
Ukryte działania pokazują historię, o której mało kto słyszał, i to stanowi największą wartość tego filmu. Biografie niektórych osób zasługują na dobrą ekranizację i to jest jeden z tych przykładów. Nie jest to może materiał oscarowy, choć nominacje ma, ale niemniej warto jest go obejrzeć. Dostarcza wiedzy na temat historii NASA i jest też dobrą rozrywką, ponieważ film ma bardzo silne komediowe zabarwienie.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat