Unbreakable Kimmy Schmidt: sezon 2 – recenzja
Unbreakable Kimmy Schmidt idealnie nadaje się do binge-watchingu. Drugi sezon, w przeciwieństwie do pierwszego, w całości tworzony był z myślą o Netfliksie, a twórcy serialu - Tina Fey i Robert Carlock - umiejętnie wykorzystali okazję, aby zabrać nas w szaloną i niezwykle zabawną podróż ze swoją superoptymistyczną bohaterką.
Unbreakable Kimmy Schmidt idealnie nadaje się do binge-watchingu. Drugi sezon, w przeciwieństwie do pierwszego, w całości tworzony był z myślą o Netfliksie, a twórcy serialu - Tina Fey i Robert Carlock - umiejętnie wykorzystali okazję, aby zabrać nas w szaloną i niezwykle zabawną podróż ze swoją superoptymistyczną bohaterką.
Świat Unbreakable Kimmy Schmidt, do którego jesteśmy zaproszeni, jest nadzwyczaj barwny, pełen energii, ale też często wielce absurdalny. W naszej podróży co chwilę serwuje się nam pokłady dowcipów, gagów i nawiązań do popkultury, których nie sposób wyłapać naraz. Jednak pomimo całej swojej nadzwyczajności i komiczności serial znajduje też dużo miejsca na rozwój postaci i skupienie się na ich uczuciach.
Choć w drugim sezonie Kimmy Schmidt wydaje się już trochę lepiej przystosowana do życia we współczesnym świecie niż wcześniej, jej ogromny optymizm i determinacja w działaniu pozostają nienaruszone. Przez kilka pierwszych odcinków może się wręcz wydawać, że właśnie te cechy Kimmy są jedyną stałą w życiu jej najbliższych przyjaciół, w których pojawiają się spore zmiany. Titus ku swojemu zdziwieniu zakochuje się i wchodzi w poważny związek. Lilian jest zdeterminowana, aby walczyć z gentryfikacją swojej dzielnicy, i dzielnie przeciwstawia się napływowi hipsterów. Z kolei Jacqueline, już pogodzona ze swoimi rdzennie amerykańskimi korzeniami, próbuje powrócić na nowojorskie salony po rozstaniu z mężem. Podczas gdy reszta bohaterów musi przystosować się do wyzwań stawianych im przez życie, Kimmy zdaje się pędzić dalej, ignorując swoje lęki i problemy, wierząc, że dobre nastawienie pozwoli jej osiągnąć, co tylko chce.
Dobrym posunięciem twórców jest pozostawienie w pierwszej połowie sezonu wielu sygnałów wskazujących na to, że Kimmy w końcu będzie musiała stawić czoło problemom, które lekceważy. Nie będzie to dużym spoilerem, kiedy powiem, że wreszcie do tej konfrontacji dochodzi. Co jeszcze lepsze, to fakt, że ogromną rolę w tym wątku odgrywa postać grana przez Tinę Fey. Tym razem twórczyni serialu wciela się w psychiatrę, która za dnia stara się pomagać swoim pacjentom, a nocami zmaga się z alkoholizmem. Sam opis postaci brzmi niezwykle ponuro, jednak trzeba docenić scenarzystów za to, że nawet tak poważny problem potrafią okrasić dobrymi dowcipami, nigdy nie bagatelizując powagi sprawy. To samo tyczy się oczywiście wątku Kimmy, która w drugim sezonie nie przestaje nagle być ofiarą kultu i nie resetuje swojego życia, ale niesie za sobą bagaż przeżyć, z którym musi się rozliczyć.
Ta odwaga w podejmowaniu poważnych tematów w wydawałoby się tak lekkim gatunku jak sitcom jest jedną z największych zalet serialu. Przede wszystkim jednak Unbreakable Kimmy Schmidt wprost pęka w szwach od piętrzących się dowcipów słownych i sytuacyjnych. Humor w serialu zaskakuje często swoją absurdalnością - jak w przypadku pacynkowej babci przy rodzinnym stole - jednak w tym świecie takie rzeczy wydają się całkowicie prawdopodobne i nie ma potrzeby zadawania sobie pytania "dlaczego". UKS jest wręcz tak naładowane różnego rodzaju gagami i zabawnymi one-linerami, że nie sposób wychwycić wszystkich za jednym razem. Do tego należy dodać jeszcze wachlarz popkulturowych odniesień, które często wchodzą na poziom "meta" - jak uwaga Kimmy, że wielebny Richard Wayne Gary Wayne (grany przez Jona Hamma) próbował przekonać ją, iż wymyślił reklamę Coca-Coli Buy the World a Coke. Część dowcipów napisanych przez twórców jest wręcz tak bezpośrednią odpowiedzią na to, co obecnie dzieje się w popkulturze, że tym bardziej warto obejrzeć serial teraz, kiedy te odniesienia są jeszcze na czasie.
Kolejnym wielkim atutem drugiego sezonu są gościnne występy gwiazd, które z nawet drugoplanowych postaci potrafią stworzyć świetne, godne zapamiętania kreacje. Do obsady dołączają m.in. Anna Camp, fantastycznie wcielająca się w "nemesis" Jacqueline zbyt wykształconą na trywialne spory między żonami milionerów, czy też Fred Armisen, grający dawnego kochanka Lilian, Roberta "Bobby'ego" Dursta - tak, tego "bohatera" dokumentu HBO Przeklęty. Nie będę wymieniał innych aktorów, którzy pojawili się w Unbreakable Kimmy Schmidt, bo samo odkrywanie znajomych twarzy w zwariowanych rolach stanowi dobrą zabawę.
Świat Kimmy Schmidt na pozór wydaje się całkowicie odrealniony, jednak nie można powiedzieć, że jest wyidealizowany. Wszystkie postacie mają zarówno wady, jak i zalety, a świat nie zawsze jest miejscem pełnym samych cudownych ludzi i dobrej zabawy. To tylko postawa "nieustraszonej" Kimmy Schmidt sprawia, że mimo wszelkich przeciwności losu coś pozytywnego da się znaleźć w każdej sytuacji. Może więc świat serialu nie różni się tak bardzo od naszego, tylko wystarczy na niego odpowiednio spojrzeć.
Źródło: zdjęcie główne: Netflix
Poznaj recenzenta
Michał PaszkowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat