Underground: sezon 1, odcinki 6-10 (finał sezonu) – recenzja
W drugiej połowie sezonu Underground nie zwalnia tempa i oferuje parę zaskoczeń. Tym samym można już śmiało stwierdzić, że mieliśmy do czynienia z bardzo udanym serialem.
W drugiej połowie sezonu Underground nie zwalnia tempa i oferuje parę zaskoczeń. Tym samym można już śmiało stwierdzić, że mieliśmy do czynienia z bardzo udanym serialem.
Historia czarnoskórych niewolników, pomagających im ludzi oraz wyzyskujących panów szybko się rozwija. Ponownie twórcy nie tracą czasu na zapychacze, a nawet decydują się na odważne zwroty akcji, które wywołują zdumienie. Obawiałem się, czy w późniejszym czasie nie poskutkują spadkiem zainteresowania, bo w dużym stopniu wpływają na fabułę – ale nic takiego się nie zdarzyło. Jedynie mobilizowały mnie do dalszego oglądania w celu sprawdzenia, jakie konsekwencje przyniosą te najbardziej zaskakujące wydarzenia. Tak więc scenariusz trzyma poziom pierwszych pięciu odcinków, ewentualnie momentami jest lepszy.
Poszczególne epizody prezentują się różnie (nie mam na myśli ich jakości). Przykładowo w siódmym fabuła koncentruje się na przejmujących losach młodszych postaci, w większości dzieci – obserwujemy jak odnajdują się w tak okrutnym świecie, gdzie niewolnictwo jest na porządku dziennym. W ten sposób dochodzi do kilku poruszających scen, a odcinek ogląda się właściwie jednym tchem. Znaczące jest to, że twórcy nie obierają łatwej drogi – wydarzenia nie idą po myśli protagonistów, a sytuacja się komplikuje, co owocuje napięciem. Inne nieoczekiwane rejony Underground to halucynacje, w jakimś sensie przybliżające charaktery postaci. Poza tym na mnie wrażenie zrobiło np. rozwinięcie wątku żony łowcy nagród.
W serialu przybywa postaci, które są dobrze wprowadzane w akcję i odpowiadają za wikłanie historii. Widać to na przykładzie wielebnego, wywierającego nacisk na Tomie Maconie, co prowadzi do napiętych sytuacji. Swoją drogą, w pobliżu plantacji nadal sporo się dzieje – twórcy wcale nie rezygnują z tamtejszych bohaterów na rzecz ucieczki kilkorga zbiegów. Wciąż prezentują skomplikowane relacje czarnoskórych niewolników z ich panami, które są dla mnie szczególnie intrygujące. Przyznaję też, że wcześniej źle oceniłem małżeństwo Hawkes. Wydawali się przewidywalni, lecz teraz coraz bardziej zaskakują – także dzięki pomysłowości scenarzystów, w jednym momencie raczących oglądającego kilkoma zmyłkami.
Finał Underground jest satysfakcjonujący. Przede wszystkim rysuje wątki na zamówiony już drugi sezon, lecz wcale nie brakuje mu atutów poprzednich odcinków. W całości znajdzie się jednak łyżka dziegciu – niektóre sceny akcji wypadają sztucznie, zwłaszcza gdy wymagają użycia efektów specjalnych. Chyba zabrakło na nie budżetu, bo poza tym realizacji serialu nie można odmówić solidności. Strzelaniny, pościgi, dynamiczne starcia, bujna przyroda czy oddanie klimatu XIX wieku – te rzeczy wychodzą twórcom całkiem dobrze. Podobnie jak dopasowanie do scen nowoczesnych utworów muzycznych – chociaż czasami nie przydają im żadnego animuszu (a raczej powinny), to składają się na styl produkcji.
Nie pozostaje mi nic innego jak powtórzyć wniosek z poprzedniej recenzji – Underground umknął wśród głośnych premier, a szkoda, bo okazał się znakomity. Ma własny charakter i przez dziesięć odcinków oferuje historię na bardzo wyrównywanym (i wysokim) poziomie. Produkcja WGN to przejmujący dramat i trzymający w napięciu thriller – polecam go wypróbować, jeśli szukacie właśnie takiego tytułu.
Źródło: fot. WGN
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat