Uniwersum DC według Neila Gaimana - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 28 lutego 2024Zacznijmy do tego, że uwielbiam Neila Gaimana. To najlepszy opowiadacz historii obecnych czasów. Czy więc mogłem przejść obojętnie obok albumu, ujmującego jego osobiste spojrzenie na Uniwersum DC?
Zacznijmy do tego, że uwielbiam Neila Gaimana. To najlepszy opowiadacz historii obecnych czasów. Czy więc mogłem przejść obojętnie obok albumu, ujmującego jego osobiste spojrzenie na Uniwersum DC?
Neil Gaiman to człowiek orkiestra, który radzi sobie doskonale w każdej dziedzinie popkultury. Moja przygoda z jego twórczością zaczęła się, rzecz jasna, od powieści. W komiksie autor ten również zaznaczył swoją obecność na tyle mocno, by nie sposób było nie dostrzec jego zasług w rozwoju tego medium. Na myśl przychodzą oczywiste tytuły, jak kultowy Sandman, ale i w obszarze komiksów trykociarskich facet pokazał już niejedno. Egmont uraczył nas choćby zmysłową, mocno oniryczną Czarną Orchideą czy cudownym przemodelowaniem marvelovskiego światka na realia wiktoriańskiej Anglii w 1602.
Teraz przyszedł czas na zgrabne zebranie tego, co nawywijał Gaiman w obrębie uniwersum DC. I to, że nie jest tego dużo, pozostaje tylko winą włodarzy samego DC. Szkoda, że nie zaprzęgli takiego talentu do napisania o wiele, wiele więcej. Bo tylko oni (i pośrednio też my – czytelnicy) na tym tracą. Poniższy album udowadnia, jak wiele autor Sandmana mógłby namieszać w świecie spod znaku Batmana i kolegów. Już wieńcząca tom, chyba najważniejsza nowela w zbiorze pt. Co się stało z zamaskowanym krzyżowcem – w której na pogrzeb Batmana zjawia się całe grono jego niegdysiejszych przeciwników (każdy ma swoją osobistą opowieść i własne spojrzenie na postać) – udowadnia, jaki potencjał drzemie w komiksach autora i jego umiejętności transformacji tego, co powszechnie znane, w zupełnie nową, świeżą opowieść. Słowem – jak wielkie możliwości ma ten człowiek, jeśli tylko dać mu przestrzeń do kreacji.
Oczywiście wspomniana wyżej nowela nie jest jedynym komiksem godnym uwagi. Warto przywołać jeszcze inną z dłuższych historii – Legendę o zielonym płomieniu, będącą opowieścią o wspólnej przygodzie Supermana i Green Lanterna. Tekst stara się zajrzeć trochę głębiej w postaci na co dzień dźwigające na swoich barkach bezpieczeństwo Wszechświata. Nie braknie korowodu bohaterów zdecydowanie mniej znanych – jak Metamorpho czy Deadman, co do których Gaiman również podchodzi z odświeżającą konwencję werwą, składając zarazem hołd początkowej fazie popularności komiksów.
Warta uwagi jest również warstwa graficzna. Zebrała się tutaj cała masa świetnych rysowników. Kiedy jedni trzymają się jakościowego standardu rysunkowego (Mark Buckingham, Mark Verheiden), drudzy dążą ku większej lub mniejszej eksperymentalnej postmodermie (Simon Bisley, Teddy Kristiansen). To, co wyczynia Andy Kubert w wieńczącej tom, wspominanej już wcześniej noweli Co się stało z zamaskowanym krzyżowcem, to jest jakość na poziomie takim, że klękajcie narody! Już tylko dla tej historii warto sięgnąć po niniejszy album.
Czy niniejsze wydanie zbiorcze komiksów Gaimana spod znaku DC warte jest uwagi? Cóż, każdy miłośnik talentu brytyjskiego twórcy zdecydowanie winien po niniejszą publikację sięgnąć. Po prostu. Gaiman – tak w literaturze, jak i w komiksie, potrafi transformować to, co znane w zupełnie nowe, nowatorskie opowieści. Potrafi przekształcać prozaiczne historie w wieloznaczeniowe etiudy, wykraczające dalece poza prosty, trykociarski etos i nadawać im nie tak znów często spotykanej głębi. Oczywiście, nie jestem zupełnie zaślepiony i mam świadomość pewnych „słabszych momentów” w twórczości autora Nigdziebądź, ale jeśli samemu sobie tak mocno zawyżymy poprzeczkę, to nie ma się co dziwić, że niektóre rzeczy muszą wypaść bladziej, niż inne. Na szczęście przekrojowo w tym zbiorze pokazana całość dorobku Gaimana w ramach uniwersum DC wypada od dobrze po doskonale. I z całą pewnością warto się z nią zapoznać.
Sam koncept serii Uniwersum DC według... serwowany przez Egmont to bardzo dobry pomysł, pozwalający zapoznać się z przekrojowym dorobkiem kolejnego artysty – po zaprezentowanym jakiś czas temu Mike’u Mignoli. Kto następny? Czekam z niecierpliwością!
Poznaj recenzenta
Mariusz WojteczekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat