Uniwersum Metro 2033: Piter
Zastanawialiście się kiedykolwiek, jak wyglądałby świat po wojnie nuklearnej? Czy ludzkość w jakikolwiek sposób zdołałaby przetrwać atomową apokalipsę, czy może byłby to definitywny koniec naszego gatunku? Jeżeli zadawaliście sobie kiedyś podobne pytania, to odpowiedź na nie być może znajdziecie w książce Szymuna Wroczka zatytułowanej "Piter".
Zastanawialiście się kiedykolwiek, jak wyglądałby świat po wojnie nuklearnej? Czy ludzkość w jakikolwiek sposób zdołałaby przetrwać atomową apokalipsę, czy może byłby to definitywny koniec naszego gatunku? Jeżeli zadawaliście sobie kiedyś podobne pytania, to odpowiedź na nie być może znajdziecie w książce Szymuna Wroczka zatytułowanej "Piter".
Petersburg, teraz zwany Piterem, po wojnie zamienił się w radioaktywną pustynię, na której egzystencja stała się niemożliwa. Większość ludzi zginęło od razu, podczas wybuchu, lub też niedługo później wskutek choroby popromiennej. Przeżyła jedynie garstka "szczęśliwców", którzy w porę zdołali skryć się w tunelach metra. Jednym z nich jest Iwan Mierkułow, dowódca diggerów - zwiadowców, którzy wychodzą na powierzchnię w poszukiwaniu wszelkich przydatnych do życia pod ziemią rzeczy. Chłopak jest właśnie w trakcie przygotowań do ślubu, które przerwane zostają przez kradzież agregatu prądotwórczego umożliwiającego życie na stacji Wasilieostrowska. Podejrzenie pada na Chodników, mieszkańców Placu Powstania, którzy zawsze stwarzali problemy. Iwan zostaje powołany do służby, bowiem szykuje się wojna, której celem ma być odzyskanie agregatu. Nikt nawet nie przypuszcza, że jest to zaledwie początek, zakrojonej na szeroką skalę, intrygi...
"Piter" to powieść osadzona w uniwersum powieści "Metro 2033", której autorem jest Dmitry Glukhovsky. Chyba nawet sam Rosjanin nie spodziewał się, wydając ją w 2005 roku, że jego książka spotka się z tak wielkim entuzjazmem. Na tak ciepłe przyjęcie mogła być tylko jedna reakcja - napisanie "Metro 2034", które już w cztery lata później trafiło w Rosji na księgarskie półki. Warto w tym miejscu odnotować, że powstała także gra komputerowa oparta na pierwszej powieści i nosząca taki sam tytuł. Glukhovsky, który jeszcze bardziej pragnął rozbudować stworzony przez siebie świat, zainicjował międzynarodowy projekt "Uniwersum Metro 2033", zapraszając do współpracy pisarzy z całego świata. Cykl rozpoczyna powieść "Piter" autorstwa Rosjanina skrywającego się pod pseudonimem Szymun Wroczek.
Na wstępie wypadałoby zaznaczyć, iż znajomość dwóch wcześniejszych książek nie jest potrzebna do zrozumienia fabuły "Pitera", który jest dziełem całkowicie samodzielnym, posiadającym spójną, przemyślaną fabułę i pozbawionym większych odniesień do dwóch powieści "Metro". Jedyna cecha wspólna łącząca wszystkie trzy pozycje to świat, w którym osadzono akcję. Świat brudny, przesiąknięty półmrokiem i ograniczony do wąskich tuneli metra i ciasnych korytarzy. Ludzie zdołali się jednak przystosować, hodują rośliny i zwierzęta, gotują, handlują, a nawet zapewniają sobie rozrywki w postaci meczy piłki nożnej, czy obwoźnego cyrku. Rozwinęły się także różne systemy polityczne i każde miejsce to inny ustrój. Niektóre stacje toczą ze sobą wojny, inne zaś zawiązały różnego rodzaju sojusze. Normalne życie chciałoby się rzec, tyle że sprowadzone pod powierzchnię.
Ten dziwny świat naprawdę przemawia do wyobraźni czytelnika, a za sprawą całkiem niezłego warsztatu, jakim operuje Wroczek można wsiąknąć w niego bez reszty. Na nudę bowiem narzekać nie można: wojny pomiędzy stacjami, intrygi, zdrady, zmagania ze zmutowanymi wytworami postnuklearnego ekosystemu i wiele więcej. Całości dopełniają ciekawi bohaterowie, zaczynając od profesora Wodianika, który szerzy oświecenie wśród mieszkańców Wasilieostrowskiej, przez czarnoskórego Mandelę o bystrym umyśle, aż po Uberfuhrera - skinheada, rasistę i, co ciekawe, intelektualistę. Z całej plejady zróżnicowanych charakterów najgorzej wypada główny bohater - na wskroś hollywoodzki heros, który podniesie się nawet po najgorszym upadku i zawsze będzie parł do przodu. Nie do końca mnie przekonał i dużo większą sympatią darzyłem Ubera, który zresztą dość szybko stał się moją ulubioną postacią, przyczynił się do tego głównie jego cięty język i niewybredne poczucie humoru.
Jeżeli miałbym "Piterowi" coś do zarzucenia, to chyba tylko drobną chaotyczność, jaka przewija się przez pierwszą połowę książki. Nie wiem, czy był to zabieg celowy, czy też może umiejętności Wroczka rozwinęły się na dobre dopiero na dalszych kartach powieści, ale chwilami w wydarzeniach można się pogubić. Bohater raz jest tu, innym razem tam, a czytelnik nie bardzo wie, kiedy i jak przeniósł się z jednego miejsca na drugie. Niektóre sekcje trzeba czytać w ogromnym skupieniu, niejednokrotnie analizując niektóre zdania, by w pełni ogarnąć to, co się akurat dzieje. Bywa to nieco drażniące, ale nie jest też jakąś ogromną wadą, tym bardziej, że w dalszych rozdziałach ta chaotyczność w magiczny sposób znika, a wtedy kolejne strony się już po prostu pochłania.
Szymun Wroczek stworzył powieść interesującą i niebanalną. Poniekąd smutną i zmuszającą do refleksji, choć nie pozbawioną humoru. W "Piterze" jest miejsce i na śmiech i na łzy, na akcję i na grozę, na sceny dynamiczne, ale również i te spokojne, które przykują naszą uwagę inteligentnymi dialogami. Dla miłośników "Metro 2033" i powieści osadzonych w postapokaliptycznym świecie pozycja obowiązkowa. Pozostali jednak również nie powinni być zawiedzeni, gdyż to po prostu bardzo dobra książka jest.
Ocena: 8/10
[image-browser playlist="605897" suggest=""]
Autor: Szymun Wroczek
Okładka: miękka
Liczba stron: 595
Przekład: Paweł Podmiotko
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-61428-46-6
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat