fot. materiały prasowe
Finałowy sezon nie miał wielu wątków do zamknięcia, więc nie powinien wymagać dużej liczby odcinków. Niestety widać, że ta historia nie została napisana z myślą o czterech krótkich epizodach, co znacząco odbija się na jakości. Wszystko jest opowiadane na szybko – bez odpowiedniego przygotowania, podbudowania napięcia czy wzbudzenia ciekawości. Twórcy biegną z tą opowieścią na złamanie karku, czego efektem jest uproszczenie wszystkiego do granic możliwości i wypaczanie dobrych pomysłów.
Problem w tym, że twórcy i tak nie wypełniają tych czterech odcinków ważną treścią. Gdy kwestia Nory i Nathana dochodzi do punktu kulminacyjnego, zamiast dramaturgii i emocji dostajemy oklepane, smutne i okropnie nudne sceny wielkiej miłości. Wiemy, że Nathan umrze, co samo w sobie jest decyzją dziwną i nieprzekonującą fabularnie, ale pasującą do konwencji Upload. Jednakże twórcy nie mieli pomysłu na to, jak ukazać ten związek ciekawie i z polotem, więc jest powtarzalnie i smętnie. To, co powinno poruszać, nudzi i nie pasuje do serialu. To samo dotyczy śmierci Luke'a, którą nakręcono beznamiętnie.
Upload to jednak serial komediowy. Wyśmiewa się przede wszystkim z zarabiania na życiu po śmierci i monetyzacji wszystkiego przez korporacje technologiczne. Krytyka wciąż jest obecna – pokazano nawet zagrożenie ze strony AI. Szkoda, że potraktowano to po macoszemu. Te słowa dotyczą praktycznie całego czwartego sezonu. Niewiele zostało tu humoru, urok zabija zbyt szybkie tempo, a pomysłowość ustąpiła miejsca pośpiechowi. Motywy, które czyniły ten serial wyjątkowym, śmiesznym i zarazem ekscytującym, są w czwartej serii ledwie poruszone. Wielka szkoda. Czuć, że twórcy dostali szansę zamknięcia historii w bardzo szybkim tempie, ale ta skrótowość sugeruje, że sezon mógł być rozpisany na więcej odcinków. Skrócenie go ma swoje negatywne konsekwencje.
Nie mogę odmówić twórcom świetnych pomysłów, pojedynczych zabawnych scen i solidnej finalizacji wątków poszczególnych postaci. To jednak nie ratuje czwartego sezonu, który jest – używając kulinarnego porównania – niedogotowany. Rozczarowuje, bo brakuje mu zalet, humoru, emocji i satysfakcjonującej konkluzji. Upload zasługiwał na więcej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/