Uwierzyć w Cuaróna
Choć twórca Believe zdobył ostatnio za Grawitację Oscara, w świecie telewizji nie radzi sobie już tak dobrze. Najmocniejszym punktem produkcji NBC jest… właśnie jego nazwisko. Na razie tylko z tego powodu warto dać serialowi szansę.
Choć twórca Believe zdobył ostatnio za Grawitację Oscara, w świecie telewizji nie radzi sobie już tak dobrze. Najmocniejszym punktem produkcji NBC jest… właśnie jego nazwisko. Na razie tylko z tego powodu warto dać serialowi szansę.
Bo (urocza Johnny Sequoyah) dołącza do telewizyjnego panteonu postaci z nadprzyrodzonymi mocami. Z racji jej młodego wieku jej zdolności dopiero się wykształcają, a ona sama jeszcze nie potrafi nad nimi panować. Wraz ze swoim opiekunem wyrusza w podróż po Ameryce, po drodze pomagając innym. Całość jest dokładnie tak oryginalna i intrygująca, jak świadczą o tym powyższe zdania. Jeśli ktoś widział Touch lub Herosów, poczuje się jak w domu.
Wiele można było sobie obiecywać po nazwisku Alfonso Cuaróna, reżysera, który nie tylko zasłużenie został nagrodzony w tym roku statuetką Akademii Filmowej, ale także każdym swoim filmem udowadniał, ile można wyciągnąć z tzw. mainstreamu. W "Małej księżniczce" czarował nas dzieciństwem zanurzonym w realizmie magicznym, a w inicjacyjnym I twoją matkę też nie tylko nie skąpił scen erotycznych, ale znakomicie rysował również tło polityczne i społeczne Meksyku. Nawet gdy przyszło mu zrealizować w gruncie rzeczy hollywoodzki scenariusz Ludzkich dzieci, nie przypominało to zbytnio klasycznych ekranowych dystopii. Po majstersztyku wizualnym, którym była Grawitacja, apetyt rósł jeszcze bardziej. Co zatem Alfonso Cuarón wniósł do telewizji? W tym tkwi właśnie największy problem Believe: nic nowego.
Akcja na początku, przedstawienie bohaterów, akcja w środku, rozwinięcie historii, wielka akcja w finale. Fabuła pilota toczy się wedle ogranego już wielokrotnie schematu, ani razu nie próbując widza zaskoczyć. Oczywiście wszystko bardzo zgrabnie zrealizowano, a rękę Cuaróna widać w zaskakująco efektownych wspomnianych wcześniej scenach akcji (choreografia walk wręcz czy wypadek samochodowy widziany ze środka pojazdu), ale to wciąż za mało, by serial NBC miał stać się hitem.
[video-browser playlist="635284" suggest=""]
Między kolejnymi widowiskowymi sekwencjami poznajemy motywy mające rządzić kolejnymi odcinkami. Wyjątkowość Bo skupia uwagę różnych osób, a niektóre z nich niekoniecznie chciałyby wykorzystać ją do słusznych celów. Przynajmniej tak tłumaczą to opiekunowie dziewczynki, podając się za "tych dobrych". Gdzieś w tle przewija się również wątek mesjanistyczny i nadzieja na to, że Bo w przyszłości, kiedy opanuje już swoje moce, uczyni świat lepszym. To dobry trop, a jeśli wierzyć kampanii reklamowej ("To wyjątkowa dziewczyna… która zmieni świat" - głosi wszak hasło promocyjne) będzie on przyświecał całemu serialowi. Miejmy nadzieję, że scenarzyści nie zatrzymają się jedynie na poziomie filozofii Człowieka ze stali.
Pilot Believe wywołuje mieszane uczucia. Z jednej strony w projekcie drzemie na pewno spory potencjał, z drugiej twórcy niekoniecznie są zdeterminowani, by go budzić. Za kulisami również nie dzieje się dobrze – jeszcze przed premierą z pozycji showrunnera zrezygnował Mark Friedman, a następnie Dave Erickson, natomiast po nakręceniu pierwszego odcinka z projektem pożegnała się Sienna Guillory (serialowa Moore), której energia (obok uroku Sequoyah) była największą jego zaletą. A i bez tego produkcja NBC nie będzie miała łatwo, bo przecież jej bezpośrednim rywalem w amerykańskiej ramówce jest Resurrection, które zaliczyło w ABC nadzwyczaj dobry start.
"Pomyśl, ilu ludziom po drodze ona pomoże" – mówi o potencjalnej przyszłości Bo jeden z bohaterów w finale odcinka. Jeśli twórcy szybko nie wytoczą cięższych dział, okazji do pomocy może nie być tak wiele.
Poznaj recenzenta
Dawid RydzekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat