Uwięziony – recenzja filmu
Opancerzony SUV, zamknięty w nim człowiek, oprawca chcący dać mu nauczkę – Uwięziony ma znakomity koncept, ale nie wykorzystuje swoich szans.
Opancerzony SUV, zamknięty w nim człowiek, oprawca chcący dać mu nauczkę – Uwięziony ma znakomity koncept, ale nie wykorzystuje swoich szans.

Kino zna całe mnóstwo przestrzeni, które służyły za swego rodzaju grobowce dla swoich bohaterów: tunele, labirynty, zamczyska, sześciany, a w 2019 roku w Argentynie wymyślono też samochód – ekskluzywny i opancerzony, którego właściciel zapragnął dać nauczkę chcącemu się do niego włamać złodziejowi. 4x4 w reżyserii Mariano Cohna nie zebrało szczególnie dobrych ocen, ale film zjeździł liczne festiwale i jednak intrygował swoim konceptem, by thriller osadzony w małej, zamkniętej przestrzeni, jednocześnie komentował rzeczywistość. W tamtym przypadku trudy życia w metropolii, jaką jest Buenos Aires.
Amerykanie, jak to mają w zwyczaju, postanowili stworzyć własną wersję tego pomysłu, za którą odpowiedzialny jest David Yarovesky. W głównej roli włamywacza Eddiego mamy Billa Skarsgårda, natomiast w tajemniczego oprawcę wciela się Anthony Hopkins. Eddie jest pogubionym gościem, który po rozstaniu ze swoją partnerką ma problemy z wypłacaniem alimentów i docieraniem do szkoły na czas, by odebrać własną córkę. Zamiast czekać pod bramą, szuka kolejnych, nielegalnych sposobów na zarobienie pieniędzy. Widząc bardzo ekskluzywnego SUV-a stojącego samotnie na dużym parkingu, postanawia skorzystać z okazji, by podreperować swój budżet. Pechowo jednak dla niego dostaje się do środka opancerzonego pojazdu uzbrojonego w kuloodporne szyby i kamery, którego właścicielem jest szalony wdowiec, szukający zemsty za wcześniejsze liczne kradzieże jego aut.
Jak z pamiętnego cytatu z filmu Quentina Tarantino: „zemsta najlepiej smakuje na zimno”. Wdowiec grany przez Hopkinsa wymyśla liczne sposoby na to, by „dręczyć” złodziejaszka, rażąc go prądem, podkręcając skrajne temperatury, czy puszczając niszczące bębenki słuchowe jodłowanie z wysokiej jakości głośników. Wszystko po to, by poddany torturom, zagłodzony i odwodniony Eddie błagał o litość i wyraził skruchę. To jednak nie wszystko, bo czy myślicie, że samochód przez cały czas będzie stał na swoim miejscu na parkingu?
Jeśli oglądaliście filmy takie jak np. seria Cube, ewentualnie Piła, to mogłoby się wydawać, że film Yarovesky’ego będzie naprawdę interesującą propozycją. W końcu kojący głos Hopkinsa wydobywający się z głośników auta i przerażony, ale bardzo plastyczny aktorsko Bill Skarsgård, powinni zagwarantować chociaż intrygujący obraz o przekraczaniu ekstremum. Problem w tym, że jeśli film trwa dłużej niż 15 minut, to prócz scen tortur twórcy powinni wypełnić go też jakąś treścią. I ta się w Uwięzionym znajduje, ale kłótnie o twórczość Marksa i Dostojewskiego wypadają w tym całym otoczeniu tak komicznie, że trudno jest to jakkolwiek brać na poważnie.
W ostatnim czasie trudno nie mieć wrażenia w kontekście dominacji streamingów, że czasami osobom decyzyjnym wystarczą dwie rzeczy, by dać zielone światło na kręcenie filmu: ciekawy koncept i głośne nazwiska. Zamkniemy Skarsgårda w samochodzie i będzie nękany przez głos Hopkinsa? Robimy to! I żebyśmy mieli jasność, nie dziwi mnie to, że ktoś mógłby się takim pomysłem podekscytować, bo faktycznie brzmi to dobrze. Szkoda tylko, że na tym cała kreatywność się kończy.
Uwięziony prócz zabawy formą, kręcenia w ciasnej przestrzeni i wykorzystywania wszystkich możliwych bajerów, jakie może mieć śmiercionośne wnętrze auta, próbuje też tworzyć wiwisekcję pogubionego człowieka, który porzucił życie rodzinne i próbuje żyć w obliczu niesprawiedliwości tego świata. Skierował się w stronę przestępczą, bo tak jest łatwiej i szybciej nadgonić nierówności w świecie, gdzie bogaci wyzyskują biednych. Tylko tak Eddie może dostrzec jakiekolwiek dla siebie perspektywy. To studium przypadku zostało jednak nakreślone wielkimi literami i przynajmniej kilkoma wykrzyknikami. Wszelkie polityczne odniesienia do systemu czy obiektywności moralnej wykładane są w tak groteskowy sposób, że wszelkie te rozmowy między postaciami skutecznie odrzucają od ekranu.
Komentarz społeczny ubrany w skrupulatnie zaplanowaną, formalną ciekawostkę, mógłby się udać. Reżyser znakomicie czuje koncept, ale niekoniecznie czuje sposób, w jaki bohaterowie bez subtelności wyrzucają z siebie swoje gorzkie żale. Problematyczne jest także to, że bohater jest zlepiony z maksymalnie dwóch cech charakteru, przez co jest dość antypatycznym gościem. Tak samo mieszane uczucia można mieć do postaci Hopkinsa, którego sam głos budzi sympatię, nawet jeśli wciela się w bogatego psychopatę, ale jego motywacje i pokręcona chęć sięgania po sprawiedliwość wypadają zwyczajnie bardzo kreskówkowo, co kłóci się z ogólnym tonem produkcji.
Jasne, próby ucieczki i samo to, jak twórcy operują przestrzenią, naprawdę bywa ciekawe. Ale wymuszanie na widzu sympatii do bohatera, bo ten rzeczywiście kocha swoją córkę i kradnie tak naprawdę nie dlatego, że chce, tylko musi, to stwarza pewien wewnętrzny i moralny konflikt w trakcie oglądania.
Wydaje mi się, że podstawowy błąd poczyniono na etapie castingu – akurat ten facet z rodziny Skarsgårdów kojarzy się z graniem złoczyńców, pokręconych gości, zatem choć dobrze wypada na ekranie również w tym filmie, to jednak raczej u nikogo nie wzbudzi litości i chęci kibicowania mu. Jest też dysonans poznawczy w momencie, gdy Hopkins gra jak zawsze na sto procent, ale musi wypowiadać truizmy i kiepsko napisane linijki, będąc po prostu w filmie poniżej jego klasy. I tym bardziej szkoda też reżysera, bo po naprawdę ciekawym filmie Brightburn: Syn ciemności, wydawało się, że zaprezentuje z czasem coś jeszcze ciekawszego. Do niego miałbym jednak najmniej pretensji, po prostu dostał do realizacji bardzo słaby scenariusz, którego założenia konceptualne nie idą w parze z zaplanowaną stroną liryczną. W takim wypadku trudno poczuć stawkę, przywiązanie do postaci i przez to jakiekolwiek większe emocje.
Poznaj recenzenta
Michał Kujawiński



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1963, kończy 62 lat
ur. 1947, kończy 78 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1986, kończy 39 lat

