W dół do ziemi - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 15 maja 2024W dół do ziemi to Jądro ciemności wśród Obcych, czyli o tym, jak (nie) zajmować się kolonizacją innych światów.
W dół do ziemi to Jądro ciemności wśród Obcych, czyli o tym, jak (nie) zajmować się kolonizacją innych światów.
Robertowi Silverbergowi wiedzie się w Polsce coraz lepiej, jeśli chodzi o wznowienia. Miłośnicy mocno już wiekowego amerykańskiego autora mogli się najpierw cieszyć z ukazania się jego książek w Artefaktach Maga (Skrzydła nocy), potem w Wehikule Czasu Rebisu (Umierając żyjemy), a teraz w serii Wymiary wydawnictwa Vesper. Wraz z Księgą czaszek wznowiono W dół do ziemi, będącą twórczym przepisaniem na fantastycznonaukową rzeczywistość Jądra ciemności Josepha Conrada. Rolę afrykańskich pustkowi odgrywa Świat Holmana, skolonizowana przez ludzi planeta. Po wielu latach została oddana na własność miejscowym – czyli nildorom, stworzeniom podobnym do słoni, wcześniej traktowanym przez przybyszy z Ziemi głównie jako siła pociągowa. Odpowiednikiem Marlowa z tekstu Conrada jest Gundersen, niegdyś jeden z przedstawicieli ziemskiej administracji, teraz wracający na planetę, by zrozumieć jej nowy sposób funkcjonowania, ale też zakończyć pewne sprawy, które uważa za nierozwiązane.
W opowiedzianej po raz pierwszy przez Conrada historii kryje się siła – potężna, uniwersalna i plastyczna. Francis Ford Coppola przeniósł ją w Czasie apokalipsy do Wietnamu, wracał do niej Jacek Dukaj, a Silverberg zabiera ją w światy fantastyczne, przedstawiając opowieść z jednej strony wierną słynnemu oryginałowi, z drugiej wzbogaconą o nowe wątki. W Świecie Holmana – zwanym teraz Belzagorem – oprócz nildorów żyją też inne gatunki, między innymi pozornie mniej inteligentne sulidory. Gundersen pragnie dostać się do Krainy Mgieł, kontrolowanego przez sulidory miejsca, gdzie nildory udają się na „powtórne narodziny”. Jego podróż pozwala nam poznać planetę i jej mieszkańców, ale też cały katalog ludzkich zachowań i postaw wobec obcych. Spotykamy Seenę Royce, dawną miłość Gundersena, złowrogiego Kurtza (nieprzypadkowo noszącego to samo nazwisko, co bohater powieści Conrada), cynicznego przewodnika oprowadzającego komercyjnych turystów, Van Benekera, a także Cedrica Cullena, który kiedyś złamał jedno z tabu nildorów, a teraz powinien za to zapłacić.
Pytaniom o naturę duszy (zwanej na Belzagorze g’rakh), o odpowiedzialność kolonizatorów wobec innych istot i o źródło magicznego przyciągania, nakazującego choćby Gundersenowi powrót na planetę, towarzyszą niezwykłe, wywoływane halucynogenami wizje, tajemnicze, niezrozumiałe ceremonie i rozmowy bohatera z nildorami. Powstała na początku lat siedemdziesiątych XX wieku powieść wydaje się nieodrodnym dzieckiem późnej epoki hippisów. Świat może i stanowi mistyczną jedność, ale jego tajemnice kryją w sobie też okrucieństwo. Gotowość do odkupienia win (choćby ceną za to miało być życie), jaką wyraża Gundersen, to dopiero punkt wyjścia. A co kryje się dalej?
Eleganckiemu wydaniu towarzyszy przedmowa napisana przez samego autora, opisująca historię powstania książki, oraz posłowie Krzysztofa Sokołowskiego umieszczające W dół ziemi we współczesnym kontekście. Z autorem tego ostatniego tekstu zgadzam się w zupełności: powieść Silverberga nadal czyta się z zainteresowaniem, a stawiane w niej pytania wciąż pozostają istotne.
Poznaj recenzenta
Adam SkalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat