Westworld: sezon 2, odcinek 1-5 – recenzja przedpremierowa
Nadszedł dzień sądu nad ludźmi, którzy czerpali przyjemność z zabijania robotów dla swojej dzikiej przyjemności. Przyszedł czas rebelii. Oceniamy początek 2. sezonu Westworld bez spoilerów.
Nadszedł dzień sądu nad ludźmi, którzy czerpali przyjemność z zabijania robotów dla swojej dzikiej przyjemności. Przyszedł czas rebelii. Oceniamy początek 2. sezonu Westworld bez spoilerów.
Bunt w parku zmienia reguły gry. Teraz to ludzie, a dokładniej goście doktora Roberta Forda stają się zwierzętami, na które się poluje. Roboty - zaprogramowane tak, by nie krzywdzić ludzi - nagle zostały pozbawione tej bariery. Prym w polowaniu na swoich byłych oprawców wiedzie Dolores (Evan Rachel Wood). Jest ona przepełniona złością i chęcią zemsty na ludziach, którzy kazali jej przeżywać ten sam horror milion razy. Pamięta każde złe wydarzenie, a towarzyszący jej ból jest nie do zniesienia. Oczywiście to wypadkowa tego, że Bernard w wolnych chwilach pokazywał prawdziwy świat, myśląc, że po resecie traci ona jakiekolwiek wspomnienia o tym, co widziała. Ale nie wszystkie roboty chcą tylko zemścić się na ludziach. Maeve (Thandie Newton) chce jedynie odnaleźć swoją córkę, którą w jednym ze scenariuszy posiadała. To z myślą o niej ułożyła cały plan, którego konstrukcja zajęła jej 30 lat.
Co się stało na imprezie kończącej pierwszy sezon? Ford zdawał sobie sprawę z tego, że jego kreacja wymyka mu się spod kontroli. Bernard miał rację. Roboty zaczynają wykształcać świadomość i mogą być kolejnym stopniem ewolucji. Kontrolowanie ich może być niedługo niewykonalne. Przynajmniej w dotychczasowy sposób. Do tego firma, na czele której stał, lada chwila pewnie pozbawi go stołka i wyśle na emeryturę, a z tym trudno się pogodzić. Zwłaszcza jak jest się wizjonerem, który kreuje światy i kocha go kontrolować. Zmienia więc reguły gry, wprowadzając nowe dyrektywy do oprogramowania. Roboty mogą zabijać. To ma być kolejnym stadium ewolucji. W pierwszym sezonie Ford powiedział zresztą, że każdy słabszy gatunek jest wykańczany przez ten mocniejszy. Tak według niego było z neandertalczykami i tak będzie teraz.
Pierwszy sezon Westworld wprowadził nas w świat parku rozrywki, w którym ludzie mogli realizować różne scenariusze rodem z westernów. Raz był to napad na bank w małym miasteczku, innym razem obrona niewiasty przed bandytami. Mogli bezkarnie mordować, sądząc, że nikt ich nie ocenia i nikomu nie robią krzywdy. Okazuje się jednak, że nie jest to do końca prawda. Drugi sezon zaczyna się tuż po pamiętnym wieczorze zorganizowanym przez Forda. Ochrona znajduje nieprzytomnego Bernarda na plaży i stara się dojść do tego, co się wydarzyło. Gdzie jest reszta gości? Czy komuś udało się jeszcze przeżyć atak? Im więcej roboty dowiadują się o tym, jak park funkcjonuje, tym bardziej wzbiera w nich złość. Nawet Teddy zaczyna zamieniać się w przerażonego psychopatę po obejrzeniu filmików, w których wielokrotnie umierał dla zabawy jakiegoś człowieka. Jedyną osobą, która odnajduje się w nowej rzeczywistości i która postanawia podnieść rękawicę rzuconą przez Forda, jest mężczyzna w czerni (Ed Harris). Choć nawet dla niego ta nowa rzeczywistość okazuje się trudniejsza. Scenariusze, które znał na wylot, ponieważ przechodził je kilkanaście razy, zmieniły się. Przeciwnicy są przebieglejsi. Podobno jest on jedynym człowiekiem, który może przerwać rozlew krwi. Przynajmniej tak sobie to zaplanował doktor. Czy jednak nie jest to jego kolejna, ostatnia iluzja?
Powoli zaczynamy dowiadywać się więcej o innych parkach. W jednej ze scen ochrona znajduje rozkładające się ciało tygrysa i słyszymy, że pochodzi ono z „parku numer 6”. Nie wszystkie są jednak tak egzotyczne. Są też takie, które imitują świat współczesny, w którym możemy spełnić każdy scenariusz. Firma otwiera się na nowe potrzeby rynkowe. Jednak to jest tylko jeden z wątków pobocznych mających na celu uatrakcyjnienie głównej opowieści, która traktuje o człowieczeństwie. Pokazuje, że zabawa w boga nigdy nie przynosi nic dobrego. Każdy ma prawo do szczęścia. Czy jest to android, czy człowiek. A co się stanie, gdy roboty zaczną wykorzystywać inne maszyny do realizacji własnych zadań? Gdy przeprogramują ich do własnej obrony?
Pięć pierwszych odcinków rozpoczyna zupełnie inną historię. To, co oglądaliśmy dotychczas, to tylko wstęp. Bardzo rozbudowany, ale mający na celu jedynie wprowadzenie bohaterów i zaprezentowanie pewnych reguł, które teraz i tak się zmieniają. Niektóre z pytań, które zostały postawione w pierwszym sezonie, zostaną bez odpowiedzi, bo są już nieistotne. Teraz twórcy postanowili poświęcić więcej czasu samemu konceptowi sztucznej rzeczywistości jako biznesowi, który może być maszynką do robienia pieniędzy, ponieważ ludzie są próżni. To miejsce, w którym ludzie mogą być sobą, bez udawania. Nie istnieją tam dla nich żadne reguły, przynajmniej takie, które są normowane prawem w prawdziwym świecie. Dostaniemy więcej informacji na temat celu powstawania parków oraz ludzi, którzy za nimi stoją i to nie tylko technologicznie, ale także finansowo. Kilka z tych informacji spowoduje, że będziecie chcieli wrócić jeszcze raz do pierwszego sezonu, ponieważ kilka scen można teraz inaczej odbierać.
Już nie trzymamy się tylko parku rozrywki. Widzimy, jak roboty były wykorzystywane również na prywatnych przyjęciach jako rozrywka, dodatek. Nie ma tutaj tylu zagadek co w pierwszym sezonie, ponieważ większość kart zostało odkrytych. Zmienia się jednak gra. Teraz widz obserwuje, jak zmienia się zachowanie androidów, które mają już w pełni wykształconą świadomość. Które wiedzą do jakich celów zostały stworzone i zaczynają same kierować swoim życiem. To jest wciąż opowieść brudna od krwi i przepełniona przemocą, ale przy tym rozprawia na temat egzystencji. Tego, czym ona jest. Dla kogo jest przewidziana. Wciąż mamy klimat tajemnicy, choć nie bardzo wiemy, dokąd serial zmierza. Znów szukamy odpowiedzi na pytanie: „o co chodzi?”. I to jest chyba największy walor tej produkcji HBO. Trzymanie widza w ciągłej niepewności.
Podoba mi się to, w jakim kierunku idzie Westworld. Pytania, jakie stawia przed widzami. W czasach, gdy powstaje coraz więcej produkcji o tematyce sztucznej inteligencji, ta wciąż pozostaje świeża i intrygująca.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat