Wiedźmin. Dzieci lisicy: Z książki do komiksu – recenzja
Data premiery w Polsce: 9 grudnia 2015Drugi komiks w serii tworzonej przez Amerykanów - tym razem z fabułą nie tyle inspirowaną, co praktycznie przepisaną z książki Andrzeja Sapkowskiego. Wiedźmin. Dzieci lisicy to komiksowa adaptacja rozdziału z powieści Wiedźmin. Sezon burz.
Drugi komiks w serii tworzonej przez Amerykanów - tym razem z fabułą nie tyle inspirowaną, co praktycznie przepisaną z książki Andrzeja Sapkowskiego. Wiedźmin. Dzieci lisicy to komiksowa adaptacja rozdziału z powieści Wiedźmin. Sezon burz.
W albumie The Witcher: House of Glass Paul Tobin zaprezentował nam autorską historię z uniwersum Geralta – wiedźmin był tu rzecz jasna taki, jakim go znamy dzięki Sapkowskiemu, pojawiły się jednak nowe stwory, sama fabuła była również oryginalną opowieścią. Tymczasem drugi w serii komiks, The Witcher: Fox Childern, to już po prostu adaptacja fragmentu Wiedźmin. Sezon burz, tego najlepszego, rozgrywające się głównie na rzece. Szczegóły są tu oczywiście inne, bo też bez książkowej historii z utratą mieczy trzeba było dać Geraltowi inny powód, by podróżować rzeką, wszystkie główne motywy są już jednak wzięte od naszego rodaka. W zasadzie dziwię się, że nazwisko Sapkowskiego w tym konkretnym albumie nie było jakoś bardziej wyróżnione na okładce – naprawdę widzę różnicę między wymyślonym przez Tobina The Witcher: House of Glass, a po prostu przepisanymi z książki The Witcher: Fox Childern.
Odsuwając to jednak na bok: historia tytułowego stwora, lisicy, Sapkowskiemu udała się wyjątkowo, jakby powrócił ten najlepszy, stary Geralt; w samej powieści była też w zasadzie zamkniętą opowieścią, jakby doklejoną do fabuły, którą bez szkody dla książki można by było też z niej wyciąć. Nie dziwi więc, że Paul Tobin sięgnął po ten epizod, nie dziwi też, że pod względem scenariusza The Witcher: Fox Childern są naprawdę dobre, lepsze od pierwszego komiksu.
Idealnie jednak nie jest – Tobin dostał dobrą podstawę, dlatego jego wiedźmin jest dokładnie taki, jakim pamiętamy go z opowiadań i książek Sapkowskiego, na potrzeby komiksu trzeba było jednak znacznie ciąć tekst naszego rodaka, co odbiło się na jakości historii. W skrócie: jest dobrze, nawet bardzo, ale jeżeli ktoś czytał Wiedźmin. Sezon burz, wie, że tę samą historię można było odpowiedzieć lepiej. Czego zabrakło? Grozy i poczucia beznadziejności – w komiksie obu nie brakuje, przyznaję, jednak aguara z powieści była stworem groźniejszym, a bagna były bardziej mroczne i zawiłe. Również finał wypada, przez porównanie, wyjątkowo blado.
Porównywanie adaptacji opowieści o Geralcie z oryginałem zawsze skończy się jednak źle dla adaptującego. Odsuńmy to więc na bok: The Witcher: Fox Childern to komiks więcej niż interesujący, z bardzo dobrze nakreślonymi bohaterami i ciekawą historią, dużą siłą tytułowego stwora, ale i dzięki światowi wiedźmina, zaludnionemu przez najdziwniejsze istoty.
Pod względem graficznym narzekać mogę na momentami zbytnie podobieństwo do stylu Mike’a Mignoli (może to jakaś dyrektywa w Dark Horse), przy czym główną wadą jest słaby poziom tego naśladownictwa, nie sama idea. Poza tym jednak do mrocznego fantasy kreska Joe Querio pasuje wybitnie i to dzięki niej The Witcher: Fox Childern przyciągną nawet tych, którzy dzięki lekturze książki dokładnie wiedzą, jak potoczy się cała historia.
Drugi album w serii w sumie jest więc dobrą pozycją, lepszą od pierwszego. Amerykanie z Dark Horse potwierdzają, że oddanie im Geralta było dobrą decyzją – im więcej tej postaci i dobrych z nią opowieści, tym lepiej dla nas.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat