„Wielki błękit”: Błękitna pasja – recenzja
Po 26 latach od światowej premiery dystrybutor wprowadza na ekrany polskich kin niezwykłe dzieło Luca Bessona. Wielki błękit jest filmem, obok którego nikt nie powinien przejść obojętnie. Napędzają go rywalizacja, przyjaźń i miłość, nie tylko ta ludzka, lecz również ta najbardziej naturalna, bezwarunkowa. Metafizyczność obrazu sprawia, iż w równym stopniu może to być film o miłości, śmierci, ryzyku, Bogu, jak i wolności.
Po 26 latach od światowej premiery dystrybutor wprowadza na ekrany polskich kin niezwykłe dzieło Luca Bessona. Wielki błękit jest filmem, obok którego nikt nie powinien przejść obojętnie. Napędzają go rywalizacja, przyjaźń i miłość, nie tylko ta ludzka, lecz również ta najbardziej naturalna, bezwarunkowa. Metafizyczność obrazu sprawia, iż w równym stopniu może to być film o miłości, śmierci, ryzyku, Bogu, jak i wolności.
Małego Luca od zawsze kształtowały pasje. Jego rodzice, z zawodu instruktorzy nurkowania, nie przeszkadzali mu w cichym uczestniczeniu w zajęciach. Liczne podróże spowodowane przeprowadzkami, a także obserwacje poczynione przez młodego Bessona, który z uwagą przyglądał się zarówno swoim rodzicom, jak i ich uczniom, zaowocowały pragnieniem poświęcenia się morzu. Marzeniem francuskiego młodzika stał się zawód biologa morskiego i odkrywanie piękna podwodnej natury od jej najbardziej szczegółowej strony. Jak już wiemy, jego plany uległy zmianie, dzięki czemu dzisiaj kinematograficzny świat może cieszyć się niezapomnianymi filmami – jak chociażby Wielki błękit ("Le grand bleu") – które zapoczątkowane zostały w jego umyśle. Nie zapominając jednak o przeszłości, reżyser przekłada stare fascynacje na te całkiem świeże i nowe.
Fabuła Wielkiego błękitu oparta jest na życiu Jacques’a Mayola, którego w filmie odgrywa Jean-Marc Barr. Bohater od małego obcował z wodą. Swoje życie poświęcił pasji swobodnego nurkowania, podobnie jak jego przyjaciel z dzieciństwa, Enzo Molinari (Jean Reno). Obaj stanowią swoje zupełne przeciwieństwa. Jacques to człowiek-delfin, który swobodniej czułby się pośród morskich stworzeń aniżeli ludzi. Enzo – mistrz świata w nurkowaniu beztlenowym, który niestrudzenie pokonuje granice wytyczone przez innych dla sławy i satysfakcji. Po latach mężczyźni spotykają się podczas zawodów free divingu. Wspominają, bawią się, zakochują, a przede wszystkim zacięcie rywalizują w swojej ukochanej dziedzinie życia. Błękitna pasja, którą współdzielą, zaprowadzi ich w najciemniejsze morskie głębiny.
[video-browser playlist="633513" suggest=""]
Francusko-amerykańsko-włoski obraz zabiera widzów w całkowicie odmienny świat. Bessona od wielu lat nęciła chęć nakręcenia filmu z podwodną lokacją. Po sukcesie "Metra" odnalazł sławnego nurka Jacques’a Mayola i nakłonił go do zwierzeń. Tym sposobem powoli, acz sukcesywnie rozpoczął się proces powstawania unikalnego dzieła filmowego. Jak sam reżyser wspomina, scenariusz wprawiło w ruch uczucie, jakiego doświadczył podczas nurkowania z Jacques’em. Główna oś fabularna opiera się na słynnej rywalizacji pomiędzy Mayolą a Włochem Enzo Maiorcą. Na drugim planie uplasował się fikcyjny wątek melodramatyczny związany z Amerykanką Johanną (Rosanna Arquette). Każdy pojedynczy element komponuje się w wielki dramat. Wybory, jakie podejmują bohaterowie, często stają się niezrozumiałe, lecz nie jest to bynajmniej spowodowane nieudolnością twórczą reżysera. Trudności, przed jakimi stawiani są pasjonaci, są na tyle skomplikowane, iż odbiorca z ciężkim sercem jest w stanie zaakceptować decyzje przez nich podejmowane. Jean-Marc Barr i Jean Reno (który urodził się po to, aby zagrać aroganckiego Enzo) tworzą wiekopomny duet. Ich wspólne sceny są najjaśniejszym punktem obrazu Bessona. Wspomnieć należy chociażby takie chwile jak picie szampana na samym dnie basenu, jedzenie spaghetti czy misję ratunkową dla delfina. Do końca nie wiadomo, czy Luc Besson osiągnąłby tak zachwycający efekt końcowy, gdyby nie zdjęcia Carlo Variniego, które winny ubarwiać najpiękniejsze sny artystów. Całość jest delikatnie okalana muzyką wypływającą spod batuty Erica Serry. Łącząc tradycję ze współczesną elektroniką, kompozytor zdołał od podstaw stworzyć dźwięki imitujące odgłosy głębin i delfinów.
Zobacz również: Widowiskowy zwiastun SF "Lucy" Luca Bessona
Wielkiego błękitu nie jest się w stanie ocenić obiektywnym okiem. Klasyczna konstrukcja obrazu, wraz z podstawową back story i wątkiem melodramatycznym, swą prostotą porwie każdego w głębiny dramatyzmu przeplatanego komizmem. Metafizyczny wymiar obrazu nie przytłacza ciężarem psychologicznym, a interpretacja poszczególnych wątków jest płynna niczym woda – w pełni uzależniona od nastroju odbiorcy. Luc Besson w 1988 roku dotknął samego jądra Natury, a w swej dobroci umożliwił innym doświadczenie owego wielkiego piękna. Dziś również polscy widzowie mogą podziwiać na dużym ekranie wielki błękit.
[image-browser playlist="583238" suggest=""] Wielki błękit od 8 sierpnia znajdziecie w kinach studyjnych.
Poznaj recenzenta
Janusz WyczołekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat