Wielki rok
Po 8 miesiącach od amerykańskiej premiery, komedia Davida Frankela ("Diabeł ubiera się u Prady") pod tytułem "Wielki rok" dotarła do naszych kin. Czy film ze Stevem Martinem, Jackiem Blackiem i Owenem Wilsonem oferuje nam dobrą rozrywkę?
Po 8 miesiącach od amerykańskiej premiery, komedia Davida Frankela ("Diabeł ubiera się u Prady") pod tytułem "Wielki rok" dotarła do naszych kin. Czy film ze Stevem Martinem, Jackiem Blackiem i Owenem Wilsonem oferuje nam dobrą rozrywkę?
Akcja skupia się na tytułowym Wielkim Roku - turnieju, który trwa 365 dni, a w którym wyłania się największego ornitologa w USA. Mamy trzech głównych bohaterów - Kenny'ego Bosticka (Owen Wilson), ubiegłorocznego zwycięzcę, Stu Preisslera (Steve Martin), który podąża za marzeniem uczestnictwa w turnieju oraz młodego i naiwnego Brada Harrisa (Jack Black), który pragnie wkroczyć w dorosłość i wyrwać się spod skrzydeł rodziców. Najgorsza w tym wszystkim jest niedorzeczność całego turnieju - aby wygrać, na koniec uczestnicy sami podają swój wynik, nie musząc nawet fotografować ptaków. Jest to delikatnie mówiąc pozbawione jakiegokolwiek sensu.
[image-browser playlist="601202" suggest=""]©2011 20th Century Fox
Po reżyserze, który ma na koncie zabawne komedio-dramaty, jak "Diabeł ubiera się u Prady" oraz "Marley i ja" można było spodziewać się czegoś więcej. "Wielki rok" jest opowieścią o pasjonatach, którzy poświęcają się czemuś bez reszty. Problemem jest osadzenie tego ciekawego tematu w środowisku ornitologów, które na pierwszy rzut oka dla większości widzów wydaje się nudne i nie warte czasu. I jest w tym dużo prawdy - trudno identyfikować się z pasją bohaterów i traktować ich zamiłowanie do ptaków, jako uniwersalnej opowieści o hobby.
Frankelowi udało się jednak utrzymać obsadę w ryzach, tworząc równowagę pomiędzy próbą rozśmieszania a dramatem. Aktorzy, a zwłaszcza Jack Black, są znani z przesadnej ekspresji w swoich filmach, która rzadko kiedy potrafi kogokolwiek rozbawić. Dzięki reżyserowi potrafią zachować równy poziom.
Największym problemem "Wielkiego roku" jest to, że tak naprawdę nie wiemy, jak to traktować. Jako komedia jest kompletnie nieśmieszny - może kilka scen potrafiło wywołać delikatny uśmiech na twarzy. Jako dramat jest za mało poważny i brakuje w nim tego, co cechowało poprzednie produkcje reżysera - serca. Przede wszystkim przygody bohaterów nie potrafią zaciekawić. Przez większość filmu jest boleśnie nudno i sennie. Obraz ma jednak kilka zalet. Obsada potrafi zagrać na odpowiednim poziomie. Przez cały film nasze oko cieszą piękne krajobrazy, które chciałoby się zobaczyć na żywo.
[image-browser playlist="601203" suggest=""]©2011 20th Century Fox
"Wielki rok" zmusza do zastanowienia się nad oddaniem swojej pasji. Nakreśla nam w łopatologiczny sposób, że powinniśmy zachować umiar, gdyż cena za poświęcenie może być zbyt wysoka. Szkoda tyko, że Frankel robi to w sposób strasznie amatorski, utrzymany na poziomie przeciętnego kina familijnego. Nie tego można spodziewać się po osobie, która ma na koncie tak znakomite produkcje, które potrafiły rozbawić i wzruszyć. Zdecydowanie, pomimo nawet nietypowej tematyki, film jest rozczarowaniem.
Ocena: 4/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1991, kończy 33 lat
ur. 1982, kończy 42 lat