Wikingowie: sezon 4, odcinek 8 – recenzja
Finał pierwszej połowy 4. sezonu Wikingów zbliża się wielkimi krokami. Odcinek Przenosiny szybko rozprawia się kilkoma postaciami i w jasny sposób pokazuje, że twórcy serialu bardzo się spieszą, żeby zakończyć obecną serię. Gdy się człowiek spieszy...
Finał pierwszej połowy 4. sezonu Wikingów zbliża się wielkimi krokami. Odcinek Przenosiny szybko rozprawia się kilkoma postaciami i w jasny sposób pokazuje, że twórcy serialu bardzo się spieszą, żeby zakończyć obecną serię. Gdy się człowiek spieszy...
Przegrany i zły Ragnar, przeczuwając, że od jego decyzji zależy los nie tylko jego ludzi, ale przede wszystkim jego własny, stara się opracować jakiś plan działania. Jakkolwiek jednak by się nie zachował, to nie jest już tą samą postacią, z którą zaczynaliśmy naszą wędrówkę po mroźnej Skandynawii i ziemiach za morzami. Wątek uzależnienia nie ma większego sensu, jego wpływ na postać spłyca jeszcze bardziej charakter i motywacje legendarnego wikinga. Teraz, pod wpływem niejasnych decyzji scenarzystów, Ragnar błąka się niczym statysta na planie - niby wie, co ma robić, ale wypełnia tylko tło. Z każdym kolejnym sezonem z człowieka, który marzył o podbojach, zdobywaniu wiedzy i nowych doświadczeń, Ragnar przeistaczał się w postać płytką, tylko po to, żeby w końcówce czwartej serii ograniczyć się do grymaszenia i wywracania oczami. Nawet odważny plan polegający na przeciągnięciu łodzi przez wzgórza na tle innych jego poczynań nie robi już wrażenia. Travis Fimmel pokazał, że potrafi zagrać skonfliktowanego wewnętrznie króla, odważnego wojownika i żądnego przygód, inteligentnego obieżyświata. Co się stało? Nie mam pojęcia.
Obok tego stoi relacja Ragnara z Yidu, która osiągnęła swój fatalny koniec w morderstwie byłej niewolnicy. Absurd tej śmierci wiąże się z tym, że jej rola ograniczyła się do bycia dilerką. Ani tajemnica Ragnara, która była przyczyną jego morderczego aktu, ani kulturowy wkład, który wnosiła Yidu, nie okazały się i najpewniej nie okażą się ważne w dłuższej perspektywie. Szkoda, wielka szkoda. Rzecz jasna nie spodziewałem się, że drakkary nordów dotrą do Chin. Mimo to był spory potencjał w tym, żeby pokazać fascynacje Ragnara Dalekim Wschodem. Fascynacja ta niestety ograniczyła się do pożądania narkotyku.
Pozostałe wątki nie prezentują się lepiej. Napomknę tylko o tym, że ich namnożenie miało chyba być odpowiedzią na wielowątkowość w Game of Thrones (do której Vikings są często porównywani), ale bez wyrazistych postaci jest tylko szumem. Zgodzę się z tym, że historia Paryża jest kluczowa dla Ragnara i Rollo. To, co dzieje się w Wessex i Mercji, z dużą pewnością stanowi podwaliny pod kolejny sezon. Natomiast szybkie i niewzbudzające większych emocji pozbycie się zarówno hrabiego Odo, jak i Kwentrith pokazało wyraźnie, że wątek francuski i angielski to raczej zapychacze niż pełnowartościowe historie, dla których poza sednem, czyli wikingami, ogląda się ten serial. Nie zrozumcie mnie źle – śmierć obu tych postaci była do pewnego stopnia przewidywalna i wynikała z fabuły, zawiódł mnie jednak styl, z jakim obie postacie odeszły.
Bjorn, Lagertha i Aslaug dostali w tym sezonie swoje szanse, żeby pokazać własną wartość. O ile pierwszej dwójce się to już udało i w Przenosinach zeszli nieco w cień, to Aslaug i jej przeraźliwa naiwność oraz czysta wręcz głupota sprawiają, że czas przed ekranem telewizora boleśnie się dłuży. Mam nadzieję, że w następnych odcinkach odpoczniemy od telenoweli rozgrywającej się w Kattegat, która staje się nieznośna. Harbard, który pomimo oczywistych intencji nosił za sobą jakąś tajemnicę, miał potencjał. W recenzowanych odcinku ta tajemnica wraz z potencjałem zniknęła tak szybko jak koszula Harbarda, którą tak ochoczo zrzucił na potrzeby cielesnych igraszek.
Dostaliśmy odcinek stosunkowo słaby. Fakt, Vikings to wciąż, mimo zadyszki po czterech sezonach, dobry serial. Nie tak dobry jak po premierze, ale wciąż przyciągający przed ekran. Mam nadzieję, że to cisza przed burzą. Teraz, kiedy większość wątków została zamknięta lub przygaszona, liczę, że twórcy z rozmachem pokażą nam, jak powinno się plądrować Paryż!
Źródło zdjęcia głównego: History Channel
Poznaj recenzenta
Paweł KicmanDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat