Wirus Chitauri
Dla wielu widzów Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. to największe rozczarowanie sezonu 2013/14 w amerykańskiej telewizji. Trudno się dziwić takiemu stwierdzeniu, skoro produkcja ABC mocno odbiega od oczekiwań fanów, nawet jeśli szósty odcinek pierwszego sezonu okazuje się być najlepszym z dotychczas wyemitowanych.
Dla wielu widzów Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. to największe rozczarowanie sezonu 2013/14 w amerykańskiej telewizji. Trudno się dziwić takiemu stwierdzeniu, skoro produkcja ABC mocno odbiega od oczekiwań fanów, nawet jeśli szósty odcinek pierwszego sezonu okazuje się być najlepszym z dotychczas wyemitowanych.
Oglądając pierwszy sezon Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. odnoszę wrażenie, że Marvel TV popełnia amatorskie błędy przy tworzeniu swojego nowego serialu. Jednocześnie dziwię się, że ktoś taki, jak Joss Whedon firmuje taką produkcję swoim nazwiskiem. Początek sezonu można uznać za wypadek przy pracy, ale niestety mocno cierpi na tym koncept całej produkcji. Scenarzyści z trudem są w stanie wyciągnąć z bohaterów coś, co będzie potrafiło zaciekawić widza. Wyraźnie widać to było w poprzednich epizodach, gdzie jednowątkowe historie były nudne i mocno odbiegające od poziomu, jakiego możemy oczekiwać po aktorskim serialu w uniwersum Marvela. Szczególnie gdy znajdujemy się w świecie, w którym jeszcze niedawno Avengers pokonali rasę Chitauri.
Okazuje się jednak, że gdy w odpowiedni sposób powiąże się niektóre wątki i nada im odpowiednią powagę, epizod potrafi wciągnąć i zainteresować. Tak właśnie jest z "FZZT". Nieprzypadkowo wspominam tutaj o "odpowiedniej powadze", bo niestety wielokrotnie w produkcji ABC elementy humoru wzbudzają u mnie uśmiech politowania nad idiotycznym zachowaniem bohaterów. Idealnym przykładem jest tutaj wyśmiewanie się z agenta Warda przez młodszych członków oddziału Coulsona na samym początku odcinka. Jak to powinno się robić, pokazuje choćby kinowy Thor: Mroczny Świat. Scena, w której Thor razem z Lokim przechadzają się po korytarzach Asgardu, jest w stanie rozbawić każdą osobę obecną w sali kinowej.
Scenarzyści Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. coraz odważniej dają nam do zrozumienia, kim tak naprawdę jest Agent Coulson. Odniesień do jego postaci w "FZZT" jest mnóstwo, a uważni widzowie mogą kontynuować swoje spekulacje. Wygląda na to, że jedna z teorii w artykule "Jak Coulson przeżył" opublikowanym jakiś czas temu na Hatak.pl okaże się prawdziwa. Mam nadzieję, że zabawa scenarzystów i ciągłe sugestie w kierunku widzów niebawem się zakończą, a jeden z odcinków "S.H.I.E.L.D." w całości skupi się na wyjaśnieniu wątku Coulsona. Dla poziomu całego serialu może się to okazać bardzo przydatne.
[video-browser playlist="634087" suggest=""]
"FZZT" jest odcinkiem, o jakim przed premierą serialu chyba każdy z fanów kinowego uniwersum Marvela marzył. Mocno nawiązuje do bitwy Avengesów z Chitauri - za pomocą zakażonego wirusem hełmu obcej rasy, która jeszcze niedawno najechała Nowy Jork. Po raz pierwszy w dość zdecydowany sposób problem, z jakim zmaga się oddział Coulsona, w bezpośredni sposób oddziałuje na bohaterów. Przez moment byłem w stanie uwierzyć, że Jemma Simmons stanie się pierwszą ofiarą produkcji stacji ABC. Jednak nie tym razem. Cała powaga scen rozgrywających się w laboratorium i desperacka walka o odnalezienie szczepionki błyskawicznie zniknęła kilka minut później. Oglądając rozmowę Jemmy z Leo, w której Fitz rumieni się po pocałunku w policzek od swojej współpracowniczki, nabrałem przekonania, że Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. z powodzeniem mogłoby być emitowane w młodzieżowej stacji CW czy też rodzinnej ABC Family.
Nie od dziś wiadomo, że wśród seriali dramatycznych stacja ABC zawsze bierze to, co scenarzyści dają, a później anuluje po wyemitowaniu trzynastu odcinków (przykłady na ten sezon to Betrayal i Once Upon A Time In Wonderland. W Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. mocno kuleje koncept całej produkcji. Zdecydowana większość bohaterów (poza Coulsonem i Skye) nadaje się do wyrzucenia. Filmy Marvela nigdy nie były wyjątkowo poważnymi produkcjami, ale do kin przyciągają widowiskowością, dynamiką i inteligentnymi scenariuszami. Przy okazji premiery "S.H.I.E.L.D." scenarzyści musieli zmierzyć się z ogromnymi oczekiwaniami fanów i nie sprostali im (utrata 5 mln widzów mówi sama za siebie). Oglądając szósty epizod i kojarząc, co dziać się będzie w kolejnych, można odnieść wrażenie, że twórcy starają się naprawiać błędy, które popełnili na samym początku. Świadczy o tym choćby wprowadzenie tajemniczej Piaskownicy oraz Titusa Wellivera w roli Agenta Blake’a. "FZZT" miał też jeden podstawowy atut, który również obecny był w poprzednich odcinkach, czyli muzykę autorstwa Beara McCreary’ego. Buduje ona znakomity klimat i momentami "brzmi" aż zbyt poważnie do scen pokazywanych na ekranie.
Zdaję sobie sprawę, że moi koledzy byli w poprzednich tygodniach bardziej wyrozumiali dla Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D., a produkcja ABC otrzymywała oceny "na zachętę". Dla mnie "FZZT" to najlepszy odcinek sezonu, który jednocześnie według mojej skali ocen zasługuje na nie więcej niż trzy gwiazdki. Nie muszę dodawać, że poprzednie pięć epizodów oceniłbym niżej. Rozumiem osoby, które 01x06 ocenią wyżej, szczególnie gdy podobały im się poprzednie odcinki. Macie do tego pełne prawo, a sam osobiście życzę sobie, by od tego momentu poziom "S.H.I.E.L.D." szedł tylko do góry.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat