Władca pierścieni: Wojna Rohirrimów - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 13 grudnia 2024Wracamy do świata J.R.R. Tolkiena na długo przed tym, jak Frodo wyruszył w swoją podróż, by zniszczyć pierścień. Czy ekipa Petera Jacksona poradziła sobie z filmem animowanym o Śródziemiu? Sprawdzamy.
Wracamy do świata J.R.R. Tolkiena na długo przed tym, jak Frodo wyruszył w swoją podróż, by zniszczyć pierścień. Czy ekipa Petera Jacksona poradziła sobie z filmem animowanym o Śródziemiu? Sprawdzamy.
Akcja nowej produkcji, nad którą pieczę trzyma Peter Jackson, rozgrywa się 183 lata przed wydarzeniami opowiedzianymi w oryginalnej trylogii filmowej. Król Helm zostaje wyzwany na pojedynek. Freca uważa bowiem, że to jego syn Wulf powinien poślubić córkę władcy i zasiąść na tronie. Jednak Żelaznoręki ma inne plany – podczas pojedynku zadaje śmiertelny cios przeciwnikowi, co jest powodem do rozpoczęcia wojny pomiędzy królestwem a siłami, jakie Wulf jest w stanie zebrać. Młody człowiek, owładnięty żądzą zemsty i przekonaniem, że władza mu się należy, nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Choćby miał nawet zniszczyć całą twierdzę! Jednak Hornburg wcale nie jest łatwe do zdobycia. Hera, córka władcy, robi wszystko, co może, by ocalić poddanych. Wojna Rohirrimów przechodzi do historii i będzie często wspominana w różnych opowieściach i legendach.
Produkcja Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów powstała dość spontanicznie. To Warner Bros. wyszło z inicjatywą stworzenia animacji ze świata J.R.R. Tolkiena i zwróciło się do Philippy Boyens i Petera Jacksona. Jednym z powodów była obawa, że wytwórnia straci prawa do tego tytułu, jeśli nic z nim nie zrobi. Boyens na początku nie była przekonana do tego projektu. Obstawała za filmem aktorskim, a zmiana konwencji do niej nie przemawiała. Jackson natomiast od razu stwierdził, że to świetny pomysł. W końcu pierwsza ekranizacja Władcy Pierścieni też była animowana. Reżyser uważał, że nowe dzieło byłoby pewnego rodzaju hołdem oddanym starszej produkcji. Jednak postawiono jeden warunek – styl azjatycki. Do zrealizowania tego projektu wybrano więc reżysera Kenji Kamiyamę, który wcześniej pracował przy antologii Gwiezdne Wojny: Wizje czy serialu Ghost in the Shell: Stand Alone Complex. I trzeba przyznać, że ta decyzja się opłaciła. Kenji wspaniale odnajduje się w świecie Tolkiena i przemyca do niego swój styl. Daje fanom coś nowego, ale niezbyt odbiegającego od tego, co już znają. Historia łączy dramat z opowieścią wojenną, więc na ekranie dużo się dzieje. Co ciekawe, narracja jest tak poprowadzona, że nawet osoby nieznające wcześniejszych dwóch trylogii filmowych odnajdą się w tej produkcji. Wszystko jest jasno wytłumaczone. Od początku wiemy, kto jest kim i o co tak naprawdę toczy się walka. Scenarzyści w bardzo sprawny sposób spinają opowieść z różnych zapisków Tolkiena i przekuwają je w ciekawą fabułę. Wydaje mi się, że fani będą zadowoleni!
Wybór animacji do tego projektu to dość ciekawy zabieg. To metoda na pewno tańsza i szybsza w realizacji niż wersja aktorska. Dała też twórcom dużo więcej wolności w realizacji niektórych scen batalistycznych. Zwłaszcza jeśli chodzi o postać Helma Żelaznorękiego i jego legendarnych potyczek z wrogami. Moim zdaniem trudno byłoby znaleźć do tej roli tak postawnego mężczyznę.
By zapewnić spójność z oryginalną trylogią, do roli narratorki zatrudniono Mirandę Otto. To ona w roli Eowiny przybliża nam tę opowieść. Jest to bardzo miły ukłon w stronę fanów. Momentów, w których twórcy odwołują się do dzieła Jacksona, jest więcej. Nie chcę sypać spojlerami, więc nie zdradzę, kto się pokaże choćby na chwilę. Fajnie, jeśli odkryjecie to sami.
Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów ma także świetnie dobraną obsadę dubbingową. Niekwestionowaną gwiazdą produkcji jest Brian Cox jako Helm Żelaznoręki. Jego głos dodaje tej postaci siły i majestatu. Dzięki temu czujemy do niego respekt i boimy się go, jak tylko się odezwie. Bardzo dobrze wypada również Gaia Wise jako Hera. Królewna w jej wydaniu nie jest kobietą, która boi się ryzyka, ale też nie jest nieustraszoną wojowniczką. Udało się tę postać wypośrodkować, więc nie czuć w jej poczynaniach fałszu. Na wyróżnienie zasługuje także Luke Pasqualino jako Wulf. Aktor znakomicie ukazuje różne stopnie popadania w obłęd. Obserwujemy, jak bohater traci kontakt ze światem i przestaje trzeźwo postrzegać otaczającą go rzeczywistość.
Moim zdaniem Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów to znakomity dodatek do świata przedstawionego przez Petera Jacksona oraz świetna przystawka do głównego dania, które dopiero jest przygotowywane – czyli Polowania na Golluma. Wydaje mi się, że nie będzie to ostatnia animacja z tego świata. Producenci już przebąkują, że mają zamiar opowiedzieć w ten sposób historie, których nie dałoby się zrealizować jako filmy aktorskie.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1975, kończy 49 lat