Wojownik: sezon 3, odcinek 1 - 3 - recenzja
Wojownik powraca po długiej przerwie i udowadnia to, co o nim wszyscy mówią: to najlepszy serial, którego nie oglądacie.
Wojownik powraca po długiej przerwie i udowadnia to, co o nim wszyscy mówią: to najlepszy serial, którego nie oglądacie.
Wojownik szybko przypomina, dlaczego jest to tak rewelacyjny serial. Pierwsze 10 minut to petarda pełna świetnie nakręconej akcji, do której twórcy nas przyzwyczaili. Mamy wszystko to, czego oczekujemy: dobrą choreografię, momenty zaskoczenia i czynnika „wow” i przede wszystkim odpowiednio rozłożone emocje. Pod kątem akcji pierwsze trzy odcinki dostarczają jakości, o którą nie trzeba było się martwić. Nigdy nie był to serial, w którym walki są non stop na ekranie, bo twórcy świadomie korzystają z tego narzędzia, by opowiadać historię, budować emocje i zaskakiwać. Cieszy fakt, że do obsady dołączył Mark Dacascos, który błyszczy na ekranie charyzmą i dość szybko pokazuje nam swoje nietuzinkowe umiejętności w sztukach walki. Pod kątem bijatyk Wojownika ogląda się z najwyższym podziwem.
Wątek Hop Wei jest na razie trochę chaotyczny i wydaje się sugerować, że nastąpią tutaj duże zmiany. Nie jest zaskoczeniem, że Młody Jun jest kiepskim przywódcą i te odcinki to doskonale pokazują, a to wywołuje rosnącą frustrację Ah Sahma. To może doprowadzić do ciekawego rozwoju wątku, w którym to braterstwo przestanie istnieć.
Mai Ling rośnie w siłę, a Long Zii wchłania inne gangi. Jej wątek jest o tyle ciekawy, że obok wzmacniania armii, bohaterka wie, że musi wyjść poza schematy. Na razie jej zmiękczanie bogatych białych Amerykanek nie porywa, ale sam motyw może się podobać, bo czuć tutaj niezły pomysł i solidny cel fabularny. Ogólnie więc wątek Tongów w pierwszych trzech odcinkach staje się najmocniejszym punktem programu, dając to, czego ten serial zawsze dostarczał w nadmiarze.
Na ten moment najsłabiej wypada wątek Ah Toy, który dopiero nabiera wiatru w żagle wraz z końcówką trzeciego odcinka. Nowy konflikt na horyzoncie jest obiecujący, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że trochę zmarnowano czas, wprowadzając go dopiero po trzech odcinkach. Nie porywa też powrót Lee do bycia stróżem prawa. Postać nadal jest strasznie nudna i nijaka, a jego rola w śledztwie wydaje się zbytnio wymuszona. Tak jak zepchnięcie w tło O'Hary, który nie dostał posady szefa policji. Wojownik wiele by zyskał, gdyby pozbyto się kilku postaci i skupiono się na tych wątkach, w których wyraźnie jest ciekawy pomysł. Na te na razie nie ma.
Leary przechodzi przemiany ze zbira w polityka walczącego twardą ręką. Jest w tej postaci sporo skrajności, a dzięki takiemu podejściu w tych odcinkach wiele zyskuje. Charyzmę miał zawsze, w walce jest twardy i brutalny, ale teraz staje się naprawdę ważnym graczem. Czasem można było odnieść wrażenie, że Leary idzie dość hermetycznie zgodnie z ustalonym schematem, a tutaj w końcu czuć, że jest potencjał na więcej.
Wojownik wraca i dostarcza wrażeń. Nie każdy wątek jest na najwyższym poziomie i nie sprawdza się tak, jak powinien. To jednak nie zmienia faktu, jak dobry to serial i jak świetnie wyglądają te trzy odcinki. Do tego nowy wątek romantyczny Ah Sahma zapowiada się o wiele lepiej niż fatalny z poprzednich sezonów. Plus przeważają, a dzięki temu ten sezon może być najlepszy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1974, kończy 50 lat