World Without End 01×03-04
Losów mieszkańców Kingsbridge ciąg dalszy. Jakby biednym ludziom mało było problemów w postaci wysokich podatków i kiepskich rządów królowej, to jeszcze przeorem został Godwyn. Radości nie ma końca...
Losów mieszkańców Kingsbridge ciąg dalszy. Jakby biednym ludziom mało było problemów w postaci wysokich podatków i kiepskich rządów królowej, to jeszcze przeorem został Godwyn. Radości nie ma końca...
Oglądając kolejne odcinki "World Without End" dochodzę do wniosku, że postaci, z którymi można sympatyzować jest tu bardzo niewiele. Zdecydowana większość to tak antypatyczne indywidua, że spokojnie mogłyby konkurować ze znienawidzonym przez wszystkich Joffreyem z Gry o tron. Prym oczywiście wiedzie tutaj wspomniany Godwyn i jego matka, którzy knują intrygę za intrygą i mordują każdego, kto choć odrobinę może zagrozić im planom. Choć Petranilla to kobieta, której lubić się zwyczajnie nie da, to ciężko nie docenić jej sprytu i przebiegłości. Niestety tego samego nie można powiedzieć o jej synu, który swoim zachowaniem sprawia, że najchętniej miałoby się go ochotę powiesić głową w dół i piłować ciało tak długo, aż dojdzie się do szyi. Trzeba przyznać, że Cynthia Nixon i Rupert Evans odgrywają swoje role znakomicie, bo tak skutecznie zniechęcić do swoich postaci trzeba umieć.
[image-browser playlist="598378" suggest=""]©2012 Showcase.
Skuteczną intrygantką i manipulatorką okazuje się być również królowa Izabela, która nie mogąc namówić swojego syna do wypowiedzenia wojny Francji, ucieka się do podstępu. Edward wyraźnie nie jest zainteresowany francuską koroną, a władcze zapędy matki mało go obchodzą, tym bardziej, iż wyraźnie widzimy, że za nią nie przepada, a być może nawet zaczyna podejrzewać ją o śmierć ojca, co sugerować może kilka scen. Niemniej jednak przekonany, że otrzymał znak od Boga, w trzecim odcinku rozpoczyna stuletnią wojnę, która doprowadzi mieszkańców Kingsbridge na skraj nędzy i rozpaczy.
Trochę zawiodłem się na postaci Ralpha, bo liczyłem, że będzie bardziej niejednoznaczna, a mężczyzna okazuje się po prostu kolejnym wyrachowanym draniem, który gwałci, oszukuje i bierze siłą to, na co ma ochotę. Ma też w sumie więcej szczęścia niż rozumu, bo zawsze sprowadzi na siebie kłopoty, z których udaje mu się wyjść bez szwanku. W czwartym odcinku swoją bezmyślność nieomal przypłacił życiem, ale szczęśliwy zbieg okoliczności ocalił go od zguby.
Na dobrą sprawę Caris i Merthin są jednymi z nielicznych bohaterów, z którymi można się utożsamić i przejąć ich losami. Jednocześnie to im zwala się na głowę najwięcej problemów, bo w "Świecie bez końca" uczciwość i dobre serce to najmniej pożądane cechy, dlatego też ich uczucie zdaje się nie mieć większych szans na przetrwanie, tym bardziej po tym, czego doświadczamy w finale czwartego epizodu. Widzowie polubić mogą jeszcze Gwendę i Wulfrica, którym życie skutecznie zatruwa Ralph, aczkolwiek znajdują się oni na nieco dalszym planie i twórcy nie poświęcają im aż tak wiele uwagi, by można było ich uznać za bohaterów kluczowych dla fabuły. Nie bardzo wiem, co myśleć o sir Thomasie Langleyu. Jest to jak dotąd chyba najbardziej tajemnicza postać. Jego przeszłość to jedna wielka tajemnica. Nie ulega wątpliwości, że jest bohaterem pozytywnym, ale zastanawia, jaką rolę odegrał w zamachu na życie poprzedniego króla. W czwartym odcinku, w scenie, gdy Edward III odwiedza Kingsbridge i spostrzega Thomasa, widzimy, że ten umyka przed jego wzrokiem. Zmusza to do zastanowienia, jakie dokładnie wydarzenia skłoniły rycerza do szukania azylu w klasztorze i co dokładnie łączy tych dwóch bohaterów.
[image-browser playlist="598379" suggest=""]©2012 Showcase.
{{World Without End}} po pierwszych odcinkach okazało się dla mnie niezwykle pozytywnym zaskoczeniem, a każdy kolejny tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to jedna z lepszych premier jesieni. Intryga goni intrygę, przemocy nie brakuje, trup ściele się gęsto, bohaterowie przerzucają się fałszywymi oskarżeniami, a interesujące wątki wyrastają jak grzyby po deszczu. Serial nie tylko strasznie angażuje, ale również sprawia, że ma się po nim ochotę sięgnąć po powieść Kena Folletta. Polecam i gwarantuję, że intensywnych emocji nie zabraknie.
Ocena: 9/10
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat