X-Men. Bitwa Atomu: Mutanci, łączcie się! – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 7 grudnia 2016X-Men: Bitwa Atomu to komiks stworzony na pięćdziesiątą rocznicę powstania najsłynniejszej grupy homo superior, będący jednocześnie kontynuacją czterech serii o mutantach, ukazujących się w ramach Marvel Now! (All New X-Men czy Wolverine i X-men). Za warstwę fabularną recenzowanego dzieła odpowiada tercet doświadczonych scenarzystów komiksowych: Brian Michael Bendis, Jason Aaron i Brian Wood, a opowieść wypełniona jest mnóstwem klasycznych postaci, nagłych zwrotów akcji oraz potężną dawką czystej akcji. Mutanci wszystkich epok – łączcie się!
X-Men: Bitwa Atomu to komiks stworzony na pięćdziesiątą rocznicę powstania najsłynniejszej grupy homo superior, będący jednocześnie kontynuacją czterech serii o mutantach, ukazujących się w ramach Marvel Now! (All New X-Men czy Wolverine i X-men). Za warstwę fabularną recenzowanego dzieła odpowiada tercet doświadczonych scenarzystów komiksowych: Brian Michael Bendis, Jason Aaron i Brian Wood, a opowieść wypełniona jest mnóstwem klasycznych postaci, nagłych zwrotów akcji oraz potężną dawką czystej akcji. Mutanci wszystkich epok – łączcie się!
W wyniku dramatycznych wydarzeń profesor Charles Xavier poniósł śmierć, a jego zwarta drużyna podzieliła się na dwie zwalczające się frakcje. Wolverine przewodzi mutantom skoncentrowanym wokół szkoły zmarłego profesora, natomiast Cyclops zaczyna przejawiać iście rewolucyjne zapędy. Wątki te zostały umiejętnie rozwinięte w wydawanych u nas seriach Uncanny X-Men oraz All-New X-Men. Konsekwencją tychże zdarzeń były działania Hanka McCoya dążącego do uspokojenia napiętych stosunków pomiędzy niegdysiejszymi sprzymierzeńcami. Bestia niespodziewanie sprowadza do swych czasów oryginalną piątkę X-Men, co doprowadza do tragicznych scen poprawnie rozpisanych w niniejszym woluminie.
Komiks rozpoczyna się od istnego trzęsienia ziemi, a napięcie nie spada choćby na moment. W All New X-Men: Battle of the Atom pojawiają się dziesiątki rozpoznawalnych mutantów, łącznie z przybyszami z przyszłości oraz paralelnych rzeczywistości. Utalentowani twórcy serwują nam różne wcielenia tych samych bohaterów, pochodzące z różnych serii i epok – czego najlepszym przykładem jest wyszczekany Iceman oraz charyzmatyczny Cyclops. Otrzymujemy również kilka nietypowych, acz ciekawie wykreowanych postaci, na czele z wnukiem profesora Xaviera, podstarzałym Deadpoolem czy Bestią w zaskakującej odsłonie. Nagłe zmiany plenerów i lokacji w ostatecznym rozrachunku nie sprzyjają zwartej opowieści. Cieszyć może chwilowa wizyta w dystonicznej rzeczywistości z dalekiej przyszłości, a także epizodyczny występ agentów S.H.I.E.L.D, na czele z rewelacyjnie ukazaną Marią Hill.
Bendis, Aaron i Wood dostarczają nam kilka ciekawych wątków oraz zaciętych konfrontacji pomiędzy mutantami. Niestety całość zbytnio się nie klei, w scenariuszu znajdziemy wiele nielogicznych rozwiązań oraz nieprzemyślanych decyzji poszczególnych postaci (vide: Wolverine czy pierwotne wersje Cyclopsa i Jean Grey). Słabo wypadają także momentami wiejące nudą dialogi pomiędzy poszczególnymi herosami, a ich interakcje zostały słabo zarysowane (różne wariacje Icemana czy wydawałoby się mocny duet Wolverine-Deadpool). Uznani scenarzyści nie silą się również, aby ukazać coś oryginalnego i niepowtarzalnego, powielają wyłącznie stałe schematy wykorzystywane w komiksach z uniwersum X-Men (nietolerancja, prześladowanie mutantów, podróże w czasie).
Strona wizualna rzeczonego albumu również zbytnio nie zachwyca. Ot, poprawne, chwilami tylko wybijające się ponad przeciętność rysunki znanych ilustratorów, odpowiedzialnych za pozostałe serie X-Men z Marvel Now! (Chris Bachalo, Stuart Immonen). Zaskakująco słabo wypadają grafiki Esada Ribica, niezbyt pasujące do rozbuchanej fabuły i estetyki komiksu typowo superbohaterskiego. Jeszcze gorzej prezentują się plansze stworzone przez Davida Lopeza, a nade wszystko Giuseppe Camuncole’a.
Bitwa Atomu to komiks skierowany przede wszystkim do najwierniejszych fanów X-Menów. Pozostali czytelnicy poczują się rozczarowani tą dobrze zapowiadającą się mini serią.
Poznaj recenzenta
Mirosław SkrzydłoDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat