„Z Nation”: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Data premiery w Polsce: 1 września 2017Czego można się spodziewać po telewizyjnej opowieści o zombie wyprodukowanej przez firmę specjalizującą się w tanich podróbkach wielkich blockbusterów i w latających rekinach? Moim zdaniem – kupy dobrej zabawy. I to właśnie dostajemy w Z Nation.
Czego można się spodziewać po telewizyjnej opowieści o zombie wyprodukowanej przez firmę specjalizującą się w tanich podróbkach wielkich blockbusterów i w latających rekinach? Moim zdaniem – kupy dobrej zabawy. I to właśnie dostajemy w Z Nation.
Pierwszy odcinek Z Nation bez trudu i nadmiernych skrupułów pokazuje, na co możemy liczyć w tym serialu. I nie są to wyłącznie nawiązania do The Walking Dead. Oczywiście z grubsza pasuje to do profilu firmy Asylum – znowu mamy tańszą podróbkę znanego dzieła, ale tym razem ta taniość zadziwiająco dobrze służy produktowi końcowemu. Wszak zombie to zombie, co tu wymyślać. Rzecz w kliszach, postaciach, standardowych wątkach i kolejności, w jakiej giną główni bohaterowie. I od razu widać, że twórcy Z Nation nieźle się tym bawią. Mamy wybuchy niczym w starych grach komputerowych, mamy zombie-baby (piękne mrugnięcie do klasycznej Martwicy mózgu Petera Jacksona), mamy wolne zombie jak w The Walking Dead, mamy szybkie zombie jak w Świcie żywych trupów, bohaterowie to zarówno Delta Force, jak i prosty amerykański patriota z młotkiem. Do tego od samego początku obserwujemy wątek ewentualnej szczepionki, jakiegoś szkieletowego rządu i wielkiej wyprawy w poprzek Ameryki, która czeka naszych bohaterów. Słowem – siatka fabularna została porządnie narysowana, a dalej możemy już się cieszyć radosną jatką.
[video-browser playlist="615631" suggest=""]
O grze aktorskiej nie ma się tu co specjalnie wypowiadać – przyjmijmy, że ci, którzy nie grają zombie, są troszkę lepsi od tych, którzy wcielają się w żywe trupy. Każdy ma wyrazisty charakter i kontrakt na kilka odcinków. Niektórzy oczywiście tylko na pilota i szybko kończą przygodę z serialem, ale tak już jest w opowieściach o zombie.
Czytaj również: "Z Nation" - Karl Schaefer opowiada o swoim nowym serialu
Szczerze mówiąc, wolę takie fabuły – z lekkim dystansem, z żartami i aluzjami do innych popkulturowych tytułów. Z Nation to oczywiście nie Wysyp żywych trupów, ale jakoś lżej się to ogląda od większości poważnych opowieści o zombie, jakich ostatnio mamy pod dostatkiem. Ot, po prostu nawet w świecie, w którym nasz system społeczny, kultura, niemalże cała cywilizacja praktycznie nie istnieje, fajnie jest, gdy ktoś czasem włoży ciemne okulary i puści innym jakiś dobry kawałek z płyty.
Poznaj recenzenta
Janusz WyczołekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat