„Z Nation”: sezon 1, odcinek 3 i 4 – recenzja
Przeciętność, banał i klisze to największe problemy Z Nation, które sprawiają, że chce się przestać oglądać ten serial. Jednak pojawiają się też momenty pokazujące potencjał tej produkcji.
Przeciętność, banał i klisze to największe problemy Z Nation, które sprawiają, że chce się przestać oglądać ten serial. Jednak pojawiają się też momenty pokazujące potencjał tej produkcji.
Z Nation w 3. odcinku pokazuje, jak bardzo złym serialem jest. Przedstawiony wątek to prawdopodobnie najbardziej ograny schemat, jaki tylko można wykorzystać w produkcji osadzonej w postapokaliptycznym świecie. Wątek z rodziną kanibali jest tak słaby, sztuczny, momentami głupi i przekombinowany, że mógłby służyć za sztandarowy przykład, jak tego nie robić. Wszystko oparto na banałach i oczywistościach, a zakończenie jest typowe i przewidywalne. Ten odcinek naprawdę oglądało się z trudem, a nudna postać Obywatela Z tutaj nie pomagała.
To wszystko nagle zmienia się w 4. odcinku, który pokazuje konwencję, jaka do tego serialu pasuje. Tak naprawdę wstęp do tego można było zobaczyć na początku 3. odcinka w scenie z toczącym się dzwonem, która budowała bardzo komiczne wrażenie. I właśnie ten luźny, momentami zahaczający o parodię ton jest bardzo wyraźny w 4. epizodzie. Sceny z podróżą drogą, gdzie co chwilę zdarza się coś dziwnego, potrafią naprawdę rozśmieszyć. A im dalej się to rozwija, tym jest po prostu lepiej w tej kwestii. Weźmy za przykład trochę dziwaczne sceny w szybie windy z zombie, który zżarł jointa. Efekt momentami był tak specyficzny i głupkowaty, że to w końcu zaczęło w Z Nation działać.
[video-browser playlist="633143" suggest=""]
Fabularnie wszystko zaczęło się wreszcie zgrywać. Taka luźna i komediowa konwencja na tle wydarzeń w założeniu poważnych pokazuje, w którą stronę Z Nation powinno się kierować. Ten serial na początku wydawał się podążać podobną drogą co The Walking Dead - i to był bardzo zły ruch. Choć akurat pod względem czysto dramatycznym solidnie wypadła przeszłość młodego snajpera. Potrafiło to nawet zbudować jakieś emocje.
Nadal kompletnym nieporozumieniem wydaje się być Obywatel Z. Jego sceny wybijają z rytmu, są nudne, banalne i nic nie wnoszą do opowieści. Kompletny brak pomysłu na rolę tej postaci jest aż nadto widoczny. A szkoda, bo psuje niezłe wrażenie z 4. odcinka.
Zobacz również: Najlepsze zombie kill z filmów i seriali
Z Nation w 2 kolejnych odcinkach pokazało zarówno wszystkie swoje wady, jak i zalety. Jeśli twórcy dalej będą podążać torem pokazanym w 4. epizodzie, może coś jeszcze z tego być.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat