Przemoc ma w sobie coś pociągającego. Nawet jeśli nie ma do niej bezpośrednich skłonności, niemal każdy lubi o niej czytać czy oglądać ją na ekranie. Dlatego z zapartym tchem śledzimy losy postaci takich jak Punisher czy Sędzia Dredd. Mściciele dopuszczający się potwornych rzeczy w imię sprawiedliwości odwołują się do dzikich, perwersyjnych pragnień. Ich metody rzadko różnią się od działań tych, których prześladują. Czy ktoś taki może utrzymać pozór normalności? Czy sumienie pozwala mu zamknąć oczy i spać? Twórcy Zabij albo zgiń, tom 1, scenarzysta Ed Brubaker i rysownik Sean Phillips , to duet doświadczonych autorów komiksu kryminalnego. Na polskim rynku ukazała się jak na razie tylko jedna seria ich autorstwa – Fatale #1-5 – ale owocem ich współpracy były dzieła takie jak The Fade Out czy Incognito. Dzieła Brubakera i Phillipsa charakteryzują się twardym, mrocznym realizmem z subtelnymi elementami paranormalnymi. Podobnie jest w ich najnowszym komiksie. Dylan nie wyróżnia się absolutnie niczym. Student z depresją, traktowany przez ludzi jak popychadło. Nie potrafi się nikomu postawić. Na domiar złego, jest zakochany w swojej wieloletniej przyjaciółce Kirze, która obecnie jest również dziewczyną jego współlokatora. Podsłuchawszy rozmowę bliskich o jego sytuacji życiowej, Dylan rzuca się z dachu swojej kamienicy. Cudem jednak unika śmierci. Krótko po tym zdarzeniu zostaje nawiedzony przez demona, który składa mu propozycję nie do odrzucenia. Raz na miesiąc chłopak musi pozbawić życia innego człowieka, inaczej sam zginie. Z początku sceptycznie nastawiony do sprawy bohater, szybko wchodzi w potworny układ, decydując się zabijać wyłącznie przestępców. Brubaker bardzo umiejętnie pokazuje przeżycia wewnętrzne Dylana. Jego rozterki zarówno dotyczące życia osobistego, jak i jego demonicznej krucjaty, są autentyczne i szybko przekonują czytelnika. Sami autorzy przyznają, że wątek paranormalny został wprowadzony, by ułatwić bohaterowi podjęcie decyzji o zmianie swojego życia przez walkę z przestępczością. I choć sam Dylan nie ma pewności, czy istnienie demona z jego snów nie jest jedynie elementem psychozy po upadku z dachu, strach myśleć o tym, co zrobiłoby się na jego miejscu. Czy życie potencjalnych setek przestępców (Dylan ma w końcu składać ofiarę co miesiąc przez całe życie) jest warte mniej niż życie jednego, przeciętnego studenta? A jeśli demon nie jest tylko częścią umysłu niedoszłego samobójcy, co czeka go na koniec życia przy tym, ile zła wyrządza podczas swojego polowania. Przerażające jest również to, jak morderstwa wpływają na życie Dylana. Zmuszony do trzymania tajemnic przed najbliższymi, wyrabia sobie obsesję na punkcie szukania uzasadnienia tego, że jego ofiary zasługiwały na śmierć. Nie każdemu będzie pasowało niespieszne tempo narracji, przez które pierwszy tom nie obfituje w zwroty akcji, a fabuła nie idzie znacząco do przodu, ale jako wprowadzenie do dłuższej opowieści sprawdza się dobrze.
Źródło: Non Stop Comics
Scenarzysta nie dałby rady opowiedzieć tej historii równie przekonująco bez duetu grafików. Sean Phillips ze swoją stałą kolorystką Elizabeth Breitweiser potrafią w brudnym świecie stworzonym przez Brubakera znaleźć ukryte piękno. Klimat zasypanego śniegiem miasta, nieprzyjaznego przywodzi na myśl Gotham z genialnego Batman: Year One Frank Miller. Stonowane barwy wybrane przez Breitweiser ukazują miejsce wyprane z radości i dobra. Na większości stron jedynym ciepłym kolorem jest czerwień, która podkreśla najważniejsze elementy ilustracji takie jak rude włosy ukochanej Dylana, jego kominiarkę, pod którą skrywa tożsamość podczas napadów czy, oczywiście, krew zamordowanych przez niego ludzi. Otwarta kompozycja kadrów pozwala niemal zanurzyć się w obrazach, które zdają się opuszczać karty komiksu i ciągnąć znacznie dalej. Phillips nie boi się również łamać decorum, przeplatając wyrafinowanie z wulgarnością. Wystarczy spojrzeć na jego podejście do erotyki, którą opowieść przesiąknięta jest niemal tak samo jak przemocą. Na jednej stronie widać surrealistyczne akty namalowane przez ojca Dylana, które ten przeglądał w dzieciństwie, a kilka kartek dalej, Kirę bezceremonialnie epatującą swoją nieidealną nagością. Morderstwa też mają swój unikalny charakter. Te prawdziwe są paskudne, krwawe i przepełnione strachem. Natomiast te, które Dylan sobie wyobraża, przedstawiają go w niemal romantycznym świetle bezwzględnego anioła sprawiedliwości.
Zabij albo zgiń jest lekturą dla osób o raczej mocnych nerwach oraz wyłącznie dla czytelników dojrzałych. Zarówno treść jak i grafika wymagają od czytającego zniesienia dużego ładunku turpistycznych widoków. Ale jest to również opowieść, od której nie można się oderwać. Wielu recenzentów krytykuje nadmierne podobieństwo komiksu do poprzednich efektów współpracy Phillipsa i Brubakera. Jeśli tak rzeczywiście jest, to dobrze, że niewiele z nich ukazało się w Polsce. Dzięki temu, czytelnicy z naszego kraju mogą czytać go bez porównań i docenić opowieść taką, jaka jest.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj