Zabójcze wesele - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 31 marca 2023Zabójcze wesele to kontynuacja Zabójczego rejsu. Czy warto obejrzeć?
Zabójcze wesele to kontynuacja Zabójczego rejsu. Czy warto obejrzeć?
Zabójcze wesele to film naprawdę źle napisany. Wstyd, że coś takiego pojawiło się na platformie streamingowej. W odróżnieniu od pierwszej części konstrukcja fabuły jest banalna i niedorzeczna. Mam wrażenie, że twórcy w ogóle się nie starali. Dostajemy szereg oczywistości, a żaden twist nie działa, bo możemy go przewidzieć po kilku minutach seansu lub po zapoznaniu się z członkami obsady. I przez to nie możemy zaangażować się w historię. Stawiam, że sztuczna inteligencja napisałaby coś, co miałoby w sobie więcej życia i energii! To szczególnie razi po serii Na noże, która przypomniała, że tego typu historie potrafią wciągnąć widza i sprawić, że chce się poznać rozwiązanie zagadki.
Najgorsze, że komediowa część w ogóle nie działa. Humor zaprezentowany na ekranie to pasmo nietrafionych decyzji i absurdalnych pomysłów. To nie ma sensu! Jasne, komedia nie zawsze musi go mieć, ale istnieją przecież jakieś granice – gdy te zostają przekroczone, coś, co mogłoby bawić absurdem, po prostu staje się głupie i nieśmieszne. Trudno mi nawet powiedzieć, czy jakikolwiek gag trafił na tyle, by został w głowie na dłużej niż chwilę. Zabójczy rejs nie był dobrym filmem, ale pod kątem fabularnym i komediowym miał więcej jakości.
Zabójcze wesele tylko marnuje potencjał obsady. Adam Sandler i Jennifer Aniston są świetni na ekranie – czuć między nimi chemię, a ich interakcje ogląda się z wielką przyjemnością. Szkoda więc, że twórcy zepsuli to swoimi głupimi pomysłami i marnym scenariuszem. Nic dobrego nie można powiedzieć o reszcie obsady. Odpowiadają za pasmo złych decyzji i nieśmiesznych gagów. Kiepsko wypada zwłaszcza postać grana przez Dany'ego Boona. Większego marnowania komediowego talentu w 2023 roku raczej już nie zobaczymy.
Zabójcze wesele ogląda się dobrze, ale czy to wystarczy, by usprawiedliwić powstanie sequela, którego nikt nie chciał? Dostajemy kiepski film, który idealnie pasuje do reszty byle jakich produkcji Netflixa. Niestety platforma nie dała nam oczekiwanej rozrywki, a jedynie zmarnowała potencjał świetnej obsady – fatalnymi pomysłami i jeszcze gorszym wykonaniem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat