Zaginione wrota
Nierzadko podczas lektury kolejnych powieści spod znaku fantasy można odnieść wrażenie, iż w tym temacie wymyślono już niemalże wszystko i ciężko będzie czytelnika czymkolwiek zaskoczyć. Wtedy jednak pojawia się autor pokroju Orsona Scotta Carda i udowadnia, że ludzka wyobraźnia nie zna granic.
Nierzadko podczas lektury kolejnych powieści spod znaku fantasy można odnieść wrażenie, iż w tym temacie wymyślono już niemalże wszystko i ciężko będzie czytelnika czymkolwiek zaskoczyć. Wtedy jednak pojawia się autor pokroju Orsona Scotta Carda i udowadnia, że ludzka wyobraźnia nie zna granic.
Dan North wraz z resztą swojej licznej rodziny wychowuje się na odludziu, z dala od cywilizacji. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że Northowie przynależą do starego rodu magów, któremu przewodzą rodzice Danny'ego. Wolą więc nie ujawniać swoich magicznych zdolności przed zwykłymi ludźmi. Niestety chłopiec dostrzega, że jest inny - nie potrafi powołać do życia klanta, ani wyzwolić swojego zewnętrznego ja. Innymi słowy, jest drekką, czyli osobą pozbawioną jakichkolwiek nadnaturalnych umiejętności, kwestią czasu jest więc kiedy stanie się pośmiewiskiem i straci wszelki szacunek otoczenia. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że operuje najpotężniejszą dostępną człowiekowi magią - magią wrót, która wieki temu stała się przyczyną wyniszczającej wojny.
Orsona Scotta Carda, za sprawą jego cyklu o Enderze, zna każdy prawdziwy miłośnik fantastyki. Przygody walczącego z kosmitami chłopca zyskały rzeszę fanów na całym świecie, czyniąc z Amerykanina jednego z najbardziej poczytnych współczesnych pisarzy sci-fi. "Zaginione wrota" są rozpoczęciem nowej młodzieżowej serii, której głównym bohaterem również jest kilkunastoletni chłopiec.
Nie będę ukrywał tego, że powieść nie od razu zrobiła na mnie wrażenie. Recenzowany tytuł początkowo niewiele różni się od większości książek dla nastolatków z gatunku "od zera do bohatera". Jest więc i Danny, który początkowo uważany za drekkę okazuje się być najpotężniejszym magiem stąpającym po ziemi, jest stopniowe odkrywanie własnych możliwości, jak i są także ci, którzy te możliwości zechcą wykorzystać do własnych celów. Można by więc rzec, nic nowego. Byłby to jednak błąd. "Zaginione wrota" z czasem przeistaczają się w doprawdy wciągającą i oryginalną historię z niezwykle przemyślanym i spójnym systemem magii.
Autor nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, iż spędził mnóstwo czasu na wykreowanie przedstawionego świata. Wszystko zgrabnie się ze sobą łączy i nie odnosi się wrażenia, że bohaterowie zostali wrzuceni gdzieś, gdzie zwyczajnie nie pasują. Tutaj dobrze nam znana rzeczywistość doskonale współgra z elementami nadprzyrodzonymi. Dość powiedzieć, że pisarz w błyskotliwy sposób wyjaśnia nawet pochodzenie wilkołaków czy duchów. A wszystko to w oparciu o stworzony przez siebie system magii.
Interesującym zabiegiem okazało się również wplecenie do powieści elementów różnych mitologii i związanych z nimi bóstw. Autor stara się nas przekonać, że Zeus i spółka byli po prostu potężnymi magami, którzy przy pomocy czarów zyskali sobie uwielbienie zwykłych ludzi. Takie spojrzenie na mitologię jest bez wątpienia czymś nowym, oryginalnym i dającym pisarzowi spore pole do popisu.
Kolejnym niezaprzeczalnym atutem dzieła Carda jest jej, że tak to nazwę, dwubiegunowość, która sprawia, że "Zaginione wrota" okazują się być czymś więcej niż tylko kolejną powieścią dla nastolatków. Historia Kluchy, obfitująca w dworskie intrygi i nikczemne knowania jest prawdopodobnie najmocniejszym punktem omawianego tytułu. Wątek ten, rozgrywający się w bliżej nieokreślonym miejscu i czasie jest dużo poważniejszy i bardziej mroczny od przygód Danny'ego. Wydawać się może, iż są to dwie zupełnie różne historie, które jednak w pewnym momencie zaczynają się ze sobą splatać, prowadząc tym samym do intrygującego finału.
Oczywiście książka Amerykanina idealna nie jest. Chwilami można zarzucić jej pewien infantylizm oraz nie do końca trafione motywy. Mam jednak świadomość tego, że powoli przestaję zaliczać się do młodzieży, do której powieść ta jest kierowana i być może zwyczajnie się czepiam. Niemniej jednak, gdyby wprowadzić drobne szlify, to z pewnością wyszłoby to całości na dobre.
"Zaginione wrota" to początek ciekawego cyklu, który ma spory potencjał stać się spadkobiercą "Harry'ego Pottera". Interesujący świat z nad wyraz przemyślanym systemem magii, sympatyczni bohaterowie, odrobina humoru oraz barwny, potoczysty język zapewnią kilka godzin rozrywki na wysokim poziomie. Co prawda powieść dopiero z czasem pokazuje pazur, ale kiedy już to zrobi, to przyjemnie drapie czytelnika aż do ostatniej strony. Historia młodego Northa, który przy pomocy tworzonych przez siebie wrót może przenosić się w dowolne miejsce na Ziemi, i nie tylko, ma jakąś dziwną siłę przyciągania, która nie pozwala oderwać się od książki. Osobiście już czekam na dalszy ciąg przygód Danny'ego, gdyż to, co zaprezentował Card w pierwszej części swojej nowej serii, skutecznie rozbudziło apetyt na więcej.
Ocena: 8/10
[image-browser playlist="600383" suggest=""]
Autor: Orson Scott Card
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 446
Przekład: Tomasz Wilusz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydano: 2012
ISBN: 978-83-7839-151-7
Hatak.pl jest patronem medialnym wydawnictwa
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat