Zagubieni – recenzja DVD
Data premiery w Polsce: 14 października 2016Najnowszy film Petra Zelenki to historia absurdalna, która na pewno nie trafi w gusta wszystkich. Osobiście podchodzę do niej bez większego entuzjazmu.
Najnowszy film Petra Zelenki to historia absurdalna, która na pewno nie trafi w gusta wszystkich. Osobiście podchodzę do niej bez większego entuzjazmu.
Za sprawą biegu historii oraz luźnych pogaduszek i powiedzeń do produkcji zza południowej granicy często przyklejamy łatkę "czeski film" - i nawet nie dlatego, że został wyprodukowany właśnie w tym konkretnym kraju, ale przez fakt, iż prezentuje kompletny miszmasz, w którym nie wiadomo, o co chodzi. Nie inaczej jest z najnowszym filmem Petr Zelenka - po jego seansie do grona tytułowych zagubionych może dołączyć także widz.
Fabuła rysuje się następująco: dziennikarz Pavel Liem (Martin Mysicka) zostaje wysłany przez swojego szefa na konferencję prasową, gdzie w świetle reflektorów stoi papuga. Tłumowi zebranych opowiada się, iż Pan P (bo tak ptak się zowie) to ostatni żyjący świadek wydarzeń prowadzących do podpisania układu monachijskiego - papuga należała do francuskiego premiera Edouarda Daladiera, a jej zeznania mogłyby rzucić zupełnie nowe światło na kulisy przyłączenia terenów Czechosłowacji do III Rzeszy. Dziennikarz postanawia więc uprowadzić papugę, by wyciągnąć od niej ważne informacje - ku radości swojej i wydawnictwa, zacierającego już ręce na wzbudzenie kolejnej sensacji w prasie.
Rzecz, zdawałoby się, dość prosta do pojęcia. Fabuła może i brzmi absurdalnie, jednak, jak na komedię przystało, jest jej z tym całkiem do twarzy. Mamy odwołania do czeskiej historii, mamy aktualne nastroje narodowe i przede wszystkim ciekawy punkt widzenia na całą sytuację - nie codziennie bowiem mówi się o polityce z perspektywy papugi. Szybko jednak okazuje się, że to wszystko jest tylko zalążkiem pomysłu, który nigdy nie zostaje rozwinięty - już po kilkudziesięciu minutach trwania następuje nagła wolta, a widz zostaje pozostawiony po środku zdezorientowany i - właśnie - zagubiony.
Trzeba by jednak naiwności, by sądzić, że tytuł filmu docelowo miał wskazywać na to, jak po seansie poczuje się publiczność. W oryginalnym brzmieniu film nazywa się Ztraceni w Mnichove, co tłumaczyć można na "Zgubieni w Monachium" (w rozumieniu zawartego w latach 30. układu). Wprowadziwszy postać papugi, reżyser starał się zaproponować pewną odtrutkę na bolączki Czechów, latającą nadzieję na usprawiedliwienie tego, co wydarzyło się przed laty. Koniec końców jednak udowadnia, że w tym przypadku nie da się dojść do konkretnej prawdy, co widać po rewolucjach w samej filmowej strukturze i ostatecznym rozpadzie narracji. Mamy tu do czynienia z zerwaniem z linearnością fabuły - jeszcze w pierwszej połowie filmu zupełnie przestaje liczyć się to, co widzieliśmy do tej pory, a całość zaczyna podążać torami reportażu i filmu dokumentalnego. Zabawa gatunkami nie jest nowością w twórczym dorobku Zelenki, jednak osobiście nie należę do grona entuzjastów podobnych zabiegów. Moim zdaniem działa to raczej na niekorzyść filmu - po pierwszym szoku i próbie odpowiedzenia na pytanie co właściwie oglądam, narasta poczucie zdezorientowania, które zniechęca do dalszego seansu.
Film kierowany jest przede wszystkim do zainteresowanych charakterystyczną twórczością Petra Zelenki i z pewnością nie trafi w gusta wszystkich widzów - mamy tu do czynienia ze specyficznym dziełem, które do pełnego zrozumienia wymaga znajomości faktów historycznych. Do mnie nieszczególnie przemawia ani jego humor ani sama konstrukcja, a seans postrzegam jako wyzwanie - by przebrnąć niektóre dłużyzny i zdecydowanie za długie sceny w reżyserce potrzeba naprawdę dużej siły woli. Niemniej, sam obraz prezentuje się dość wdzięcznie - mamy tu dobrze zagrane postaci, klimatyczną muzykę akordeonową i niezwykle charyzmatyczną papugę, która kradnie poszczególne sceny. A ponad wszystko - zgrabny zarys kondycji czeskiego społeczeństwa, nie mogącego pogodzić się z nieodwracalnym biegiem historii.
Wydanie DVD jest raczej skromne - z zachęcającej okładki uśmiechają się dwie papugi, jednak w samym menu nie znajdziemy wielu atrakcji. Dystrybutor oferuje podstawowy wybór języka - zarówno w formie lektora jak i napisów - a także możliwość wyboru scen.
Prawdopodobnie trzeba być Czechem, by poprawnie odebrać ukryte w kadrach przesłanki i komunikaty - z mojej osobistej perspektywy Ztraceni v Mnichove to średni i odrobinę przydługi film, który nie wzbudza większych emocji.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat