„Zemsta”: sezon 4, odcinek 2 i 3 – recenzja
Cóż, Zemsta w 4. sezonie nie zachwyca ani ciekawym pomysłem, ani znośnymi zwrotami akcji. Choć nie jest tak źle jak w poprzednich 2 sezonach, nadal pozostaje wrażenie przeciągania tej historii na siłę. To powinno się zakończyć na solidnym finale 3. sezonu, który ładnie zamknął wszystkie wątki serialu.
Cóż, Zemsta w 4. sezonie nie zachwyca ani ciekawym pomysłem, ani znośnymi zwrotami akcji. Choć nie jest tak źle jak w poprzednich 2 sezonach, nadal pozostaje wrażenie przeciągania tej historii na siłę. To powinno się zakończyć na solidnym finale 3. sezonu, który ładnie zamknął wszystkie wątki serialu.
Zemsta ("Revenge") pobudza ciekawość jedynie powrotem Davida Clarke'a (James Tupper), który pomimo bardzo dużej aktywności w obu odcinkach nie wyjawia żadnych informacji o tym, co się z nim działo. Można się jedynie domyślać, że jego ukrywanie się w czymś, co wygląda na celę, było dobrowolne. Tylko że wszystko, co mówi na temat swojej nieobecności i powrotu, wydaje się naciągane. Obawiam się, że gdy poznamy całą prawdę, Zemsta osiągnie poziom autoparodii.
Największym problemem 4. sezonu jest brak fajnej historii, która może napędzać całą serię i sprawić wrażenie, że w ogóle kontynuacja serialu ma sens. Jedynym drobnym elementem, który zaledwie połowicznie spełnia tę rolę, jest sam David Clarke manipulowany przez Victorię (Madeline Stowe). Budowa napięcia wokół nieuchronnego spotkania Davida i Emily (Emily VanCamp) jest niezła, a sam fakt, że ojciec prawie ją zabił (nie wiedząc, że to ona), buduje emocje. Problem polega na tyn, że jest to zaledwie iskra nadziei topiona w bagnie głupoty, absurdów, telenowelowatych motywów i nieuzasadnionych fabularnie zachowań bohaterów.
[video-browser playlist="633058" suggest=""]
Cały wątek Charlotte (Christa B. Allen), której przemiana z jedynej sympatycznej osoby w rodzinie Graysonów w wariatkę podejmującą radykalne decyzje, jest kompletnym absurdem. Jasne, wiele się wydarzyło w jej życiu, ale nic aż tak drastycznego, co by skierowało ją na takie tory. Trąci to operą mydlaną słabej jakości - szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę relacje z Emily oraz z Davidem. Szkoda, że sama Emily też przez to traci to coś, co sprawiało, że była postacią, której się kibicowało. Zakończenie jej zemsty było dobre, więc ciągniecie tego dalej na siłę się nie sprawdza. Nie widzę najmniejszego sensu w kontynuacji historii i ukazywaniu nieciekawych problemów panny Thorne.
Daniel Grayson (Josh Bowman) również stracił wszystko, co sprawiało, że można było zainteresować się jego historia, Niszczenie postaci w tytułowej zemście mogło być wciągające, a krajobraz po bitwie już taki nie jest. Jego wątek to nuda, oczywisty romans i brak jakiegokolwiek celu. Kolejny z wielu przykładów niedoboru pomysłów na więcej.
Zobacz również: Obsada serialu "Pogoda na miłość" znowu razem
Zemsta w 4. sezonie nie potrafi dostarczyć rozrywki na przyzwoitym poziomie. Jest naprawdę źle, zachowania postacie są często nieprzemyślane, a rozwój fabularny - nieciekawy. Nie dzieje się nic wartego uwagi, a w większości odcinków wieje nudą.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat