Żniwiarz. Czarny świt - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 3 czerwca 2020Czarny świt to ostatni tom serii Żniwiarz Pauliny Hendel. Recenzujemy finał serii fantasy.
Czarny świt to ostatni tom serii Żniwiarz Pauliny Hendel. Recenzujemy finał serii fantasy.
Swojskie małe miasteczko na uboczu, prześladujące je słowiańskie demony i walczący z nimi Żniwiarze, będący połączeniem grimmów z Grimma i braci Winchester z Nie z tego świata – tak, Paulina Hendel powraca z piątą częścią cyklu żniwiarskiego. Czy warto było czekać?
I tak, i nie. W Czarnym świcie czytelnik odnajdzie wszystkie elementy, które urzekły go (lub nie) w poprzednich tomach, a jednocześnie nie znajdzie niczego nowego. Jeśli jednak to mu nie przeszkadza, będzie wysoce usatysfakcjonowany. Potwory, walka, rozterki moralne, ludzie dobrzy i źli, mądrzy i głupi, zarówno ci żywi, jaki i przebywający w Nawii – w finale dzieje się wiele, zmierzając do kulminacji, która podąży w zupełnie nieoczekiwaną stronę.
Pod koniec Drogi dusz Magda Wojna po raz kolejny wróciła z zaświatów (tym razem „namacalnych”) w nowej postaci, w ostatnim momencie ratując Feliksa przed linczem, gdy przerażeni powszechnym pojawieniem się demonów mieszkańcy Wiatrołomu za wszelką ceną starali się znaleźć winnego i jak zwykle w przypadku rozwścieczonego tłumu, wybrali nie tego, co powinni. Czy tajemnica Żniwiarzy powinna wyjść na jaw? Czy w ogóle ktoś im uwierzy, mimo naocznych doświadczeń? A przede wszystkim – czy wyjdzie to komukolwiek na dobre?
Czarny świt, podobnie jak Droga dusz, rozgrywa się dwuwątkowo, rozdzielając to, co dzieje się w Wiatrołomie od przygód Mateusza i Nadii w zaświatach, w których utknęli raczej nieodwołalnie, podczas gdy ich jedyną łącznością z Magdą są wiadomości przesyłane przez zwida. Dwupoziomowość opowieści ubarwia ją, ale momentami spowalnia tempo całości. Zwłaszcza w uniwersum ziemskim pojawiają się wątki nie do końca potrzebne, jak postać Doriana Orłowskiego czy żony pana Waldemara, nadwornego lekarza Żniwiarzy i kiboli. Pierwszy Żniwiarz nadal wydaje się irytujący, ale przynajmniej nieco dokładniej poznajemy jego intencje.
Ogółem akcja toczy się potoczyście, dialogi płyną wartko, opisy nie nużą, a kilka scen zapiera dech w piersiach w ten niepokojący, a jednak przyjemny sposób. Nie zawsze bywa wesoło i nie wszystkim bohaterom dane będzie dotrzeć do finału „całymi i zdrowymi”. Cóż, w cyklu Żniwiarza autorka już nas zdążyła do tego przyzwyczaić, a jednak chwilami łza się w oku zakręci. Chociaż śmierć nie zawsze oznacza koniec końców.
Podobnie jak w przypadku powieści Pauliny Hendel - czytelnicy mają cichą nadzieję, że Czarny świt nie jest ostatnią częścią serii i z czasem pojawią się nowe przygody Magdy Wojny i jej kompanii.
Po raz kolejny na podkreślenie i uznanie zasługuje oprawa graficzna – podwójna, ażurowa okładka z tytułem serii i kryjącą się pod nią grafiką projektu Anny Jamróz została doprawdy świetnie obmyślona i zrealizowana.
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat